Legenda jest bardzo dynamiczna, zaskakująca i przypomina mi trochę jedną z bajek dla najmłodszych o Kreciku, który marzył o posiadaniu spodni z kieszeniami. Jednak wtedy zwierzęcy bohater szukał pomocy i rady u kolejnych leśnych przyjaciół dążąc do celu a tutaj... No cóż, król okazał się nieco niecierpliwy a pewne rzeczy trzeba robić z miłością a nie w gniewie. Zamiast poszukać pomocy, dowiedzieć się najpierw o co chodziło staruszkowi, to król postąpił jak typowy władca. Wydawał rozkazy, mimo że nie zawsze były właściwe... Dobrze chociaż, że nie kazał staruszka zgładzić.
Sam przekaz tej historii, czyli opowieść o tym co to jest len i do czego służy jest bardzo ciekawy. Jednak jak pokazała praktyka, czyli próba przekazania historii pięciolatce, tak jak w zamyśle książeczki, okazało się, że sposób w jaki legenda została napisana jest bardziej przeznaczona dla dorosłych. Pięciolatka skupiała się na zadawaniu pytań o znaczenie trudnych słów (najpierwsi, onym, frasować) a nie całości historii. Zresztą się jej nie dziwię, bo mnie samą rozpraszały długie zdania i niedzisiejsze słowa. Dlatego uważam, że utwór Marii Konopnickiej zdecydowanie nie jest przeznaczony dla kilkuletnich dzieci, zwłaszcza że tekst będzie dla dziecka istnym labiryntem a kiedy się już przez niego przedrze, to sens historii odbierze zupełnie inaczej niż dorosły czytelnik.
całość recenzji oraz foto (inne wydanie przeczytałam): http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2016/01/maria-konopnicka-jak-to-ze-lnem-byo.html
Informacje dodatkowe o Jak to ze lnem było:
Wydawnictwo: Sara
Data wydania: b.d
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
978-83-7297-617-8
Liczba stron: 24
Dodał/a opinię:
ejotek
Sprawdzam ceny dla ciebie ...