Gdy w przedostatni dzień czerwca zaczynałam nową książkę, raczej nie spodziewałam się, że znajdę powieść, którą zaliczę do najlepszych książek miesiąca, półrocza, a nawet – kto wie – roku. „Zawołajcie położną” to wspomnienia młodej położnej, która w latach pięćdziesiątych pracowała w ubogiej londyńskiej dzielnicy, przyjmując na świat dzieci klasy robotniczej. Na podstawie tej książki nakręcono serial(planuję oglądnąć).
Biedne dzielnice, a więc planowanie rodziny na poziomie – zerowym. Brud, bałagan, różne patologie. Co mogło pchnąć dziewczynę z klasy średniej, aby została pielęgniarką i zdecydowała się praktykować z zakonnicami. Jennifer nie jest pobożna, nie pcha ją ku temu wiara, ale złamane serce. Coś co najczęściej powoduje, że kobiety chcą zmienić swoje życie. Jennifer przybywa do Domu Nonnata w East Endzie, w domu tym mieszkają zakonnice i świeckie położne. Wszystkie wykonują tę samą, żmudną pracę, opiekują się kobietami w ciąży, przyjmują porody i otaczają położnice troską w okresie połogu. Czy zima, czy środek nocy, dzieci się rodzą i położne ruszają w ciemne i niebezpieczne ulice Londynu, aby nieść pomoc. Nie muszą się niczego obawiać, darzone są sympatią i szacunkiem nic dziwnego, ciężko pracujący w porcie ludzie widzą ile wysiłku kosztuje ich praca. Jennifer Worth opisuje swoją pracę. Nie jest to tylko książka o porodach, ale o ludziach, których spotkała, o radościach i tragediach. Tak jak rekomenduje na okładce Danuta Wałęsa – o życiu.
Poród jest czymś naturalnym, w pewnym okresie naszej historii, uznaliśmy go za anormalny, zamknęliśmy go w sterylnych szpitalnych salach, odebraliśmy matkom ich naturalną mądrość szeptaną przez instynkt macierzyński. Chcieliśmy udowodnić, że jesteśmy panami życia. Jennifer pokazuje nam porody domowe, tak jak odbywały się od początku świata, w których położna tylko pomaga, a nie dyktuje warunki. Kobieta w zaciszu swego domu, z doświadczoną matką przy boku czeka na cud narodzin, a pójście do szpitala traktuje jako niepotrzebny kłopot. Przemierzając z Jennifer portowe dzielnice poznajemy ludzi ich historie. Nie są piękne, kolorowe i słodkie, to świadectwa trudnego życia, wojny, ubóstwa i rozpaczy, tak jak historia pani Jenkins, staruszki zjawiającej się zawsze pod domem położnicy i wypytującej o noworodka. To poruszająca i dająca do myślenia historia Cnochity i jej ponad dwadzieściorga dzieci. Narodziny dziecka nie zawsze są radością, gdy dziecko nie pochodzi z prawego łoża, gdy już i tak jest w domu za dużo gęb do wykarmienia, gdy ojciec pije, gdy matka zaszła w ciąże sprzedając się na ulicy.
Autorka nie oszczędza nam opisów mrożących krew w żyłach, wywołujących nasz sprzeciw i wołanie o sprawiedliwość. Bo życie w East Endzie nie jest sprawiedliwe, gdyby było los Mery byłby inny.
Pomimo smutku, książka nie jest wolna od humoru, życie pod dachem z zakonnicami jest barwne, każda z nich ma ciekawą osobowość i wiele wnosi. Można wybuchnąć radosnym śmiechem, aby na następnej stronie zalać się łzami.
Moim zdaniem, żadne słowa nie oddadzą uroki i piękna tej książki. Ją po prostu trzeba przeczytać i zachwycić się.
Naprawdę gorąco ją polecam i mam nadzieję, że kolejne tomy również się ukażą.
Ja będę niecierpliwie czekała!
Informacje dodatkowe o Zawołajcie położną:
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2014-05-22
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
9788308053171
Liczba stron: 376
Dodał/a opinię:
Kasiek
Sprawdzam ceny dla ciebie ...