Bohaterów McCammona pożegnaliśmy w finale księgi pierwszej, w momencie kiedy kilku z nich znalazło wreszcie chwilę wytchnienia. Pamiętamy, ocaleli po nuklearnym starciu dwóch największych potęg i odwiecznych wrogów czyli Rosji i USA. Pojawiła się nadzieja na lepszą, czy raczej właściwym było by określenie jakąkolwiek przyszłość, nadzieja, że to, co najgorsze już za nimi. Już od pierwszych stron księgi drugiej okazuje się, że najgorsze miało dopiero nadejść. Minęło 7 lat, długich, mrocznych, mroźnych, napiętnowanych nieustanną walką o przetrwanie. Ludzie i cała natura nie żyje, ale wegetuje w wynaturzonej zmutowanej formie na ziemi jałowej. Cała nadzieja w wybrańcach, którzy z niepojętym uporem dążą do szczęśliwego końca. Ilość okrucieństwa i grozy, jakiej doświadcza dziewczyna zwana Łabędziem i jej opiekunowie, musi bowiem w finale znaleźć zadośćuczynienia. Przeznaczenie musi się dopełnić, by ironiczny tytuł epickiej opowieści o post apokaliptycznym świecie, mógł ujawnić swe inne znaczenie. Pełne nadziei i radości z jeszcze jednej szansy danej ludzkości. Sposób w jaki McCammon snuję swą niewesołą balladę zasługuje na najwyższe uznanie. Kapitalnie skreślone postaci nie przestają zadziwiać, a czytelnik wciągnięty w wir wydarzeń, nie ma szans, by opuścić ten świat bez uszczerbku na wrażliwości. McCammon bierze w posiadanie uwagę słuchaczy i przetacza się przez nią jak walec i czołg Armii Niezwyciężonych pod dowództwem demonicznego półkownika, uosabiającego całą głupotę, brak empatii i zwyczajne zezwierzęcenie ważnych tego świata i ich umundurowanych podwładnych. Jako się rzekło, w finale dobro zwycięża, a zło zostaje skutecznie zmiecione w myśl zasady ogień ogniem zwyciężaj. Takie zakończenie zwyczajnie należało się umęczonym heroicznym bohaterom, należało się też czytelnikom, którym zaserwowano niesamowicie wyrazistą i nie tak znów nieprawdopodobną historię. Może razić zdecydowania zbyt silne przesłodzenie bijące z ostatnich kilkunastu stronnic, a już ociekającą lepkim lukrem wisienką na tym torciku w epilogu stali rosyjscy imigranci witani przez odradzającą się społeczność amerykańskich ocalałych z otwartymi ramionami powiewającymi, w slow motion zapewnie, transparentami z napisem ,,never again". Ale to taka łyżeczka dziegciu, wlana przez zwolennika zakończeń bardzie otwartych, mniej oczywistych i nie jednoznacznych, a już z pewnością wyzutych z kleszego moralizowania. Całość dzieła robi zdecydowanie piorunujące wrażenie i jest kawałem (w sumie ok. 1000 stron) porządnie napisanej literatury. Nie tylko rozrywkowej.
Informacje dodatkowe o Łabędzi śpiew. Księga 2:
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Data wydania: 2013-11-07
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
978-83-61386-81-0
Liczba stron: 552
Dodał/a opinię:
benioff
Sprawdzam ceny dla ciebie ...