Szalejąc za facetem


Tom 3 cyklu Bridget Jones
Ocena: 4.24 (38 głosów)
opis
Inne wydania:
Dziś opowiem Wam historię pewnej znajomości, która tyczy się mnie i pewnej popularnej kobiety. Kobiety kochanej przez wielu i przez tyleż samo ludzi nienawidzonej. Cóż, to typ, który siłą rzeczy wzbudza emocje dość skrajne. O tych stonowanych mowy być raczej nie może. Nie w jej przypadku. Bridget Jones, bo o niej mowa, poznałam dzięki dziennikowi, który skrupulatnie prowadziła w latach dziewięćdziesiątych. Przedstawiła mi się wtedy jako osoba bardzo nietuzinkowa w swojej prostolinijności, mocno roztrzepana, zabawna, bardzo emocjonalnie podchodząca do spraw damsko-męskich, szalenie mocno łaknąca miłości oraz zrozumienia i okazująca to wszystko w sposób nader osobliwy. Na przykład ładując się w związek bez przyszłości z lekkoduchem, któremu tylko jedno w głowie. Na szczęście aspekty damsko-męskie to nie jedyne (choć dominujące), które obecne są w życiu Bridget. Jest jeszcze aspekt silnego pragnienia osiągnięcia spektakularnego sukcesu na polu zawodowym: trafić do elity, być podziwianym i poważanym, ach... Jednak na tym polu, w efekcie końcowym, pojawia się więcej spektakularnych i jakże efektownych porażek niż zwycięstw. Jest też permanentna nienawiść do przybywających kilogramów i obezwładniające uzależnienie od wagi, słodyczy i sera. Mocne ciągoty do alkoholu też pojawiają się, ale uzależnieniem nazwać tego jeszcze nie trzeba. W końcu koleje burzliwego życia Bridget biegną w kierunku serca Marka Darcy'ego, który związał się z nią na dłużej. Ktoś pomyśli, że skoro już wpadła w stateczne i odpowiedzialne ramiona Darcy'ego, to na pewno spoważniała i wydoroślała. Nie, nic z tych rzeczy. Nadal ładuje się w niesamowite kłopoty z racji swego roztargnienia i wrodzonego wariactwa, których szczytem jest pobyt w tajlandzkim więzieniu za przemyt narkotyków. Czas jednak nie stoi w miejscu. Bridget lat przybywa i w tej chwili jest już po pięćdziesiątce (co niektórych dziwi, bo przekonanie o tym, że upływ czasu jej nie dotyczy jest bardzo silne wśród fanów). Jak donosi aktualna wersja jej dziennika, pt. Bridget Jones. Szalejąc za facetem, jest w tej chwili bogatą wdową z dwójką dzieci (Mabel i Billym), które charakterem zdają się bardziej przypominać matkę niż świętej pamięci ojca. Darcy, przed udaniem się na tamten świat, należycie zadbał o to, by Bridget już nigdy nie musiała pracować, ale ona sama nie zamierza z tego przywileju w pełni korzystać i oddawać się nieróbstwu. Stara się jak może, dwoi i troi, by stworzyć chwytliwy scenariusz, którym jakiś dobry producent się zainteresuje. Oczywiście nie tylko praca i dzieci są treścią jej życia. Jest matka i są starzy dobrzy znajomi, którzy nic się nie zmienili: Tom, Jude i Daniel. Ten ostatni nadal myśli i mówi tylko o jednym, ostro pije i, co tu kryć, reprezentuje gatunek podstarzałych playboyów. A Bridget? Czy się zmieniła? Naturalnie, fakt nagłej utraty małżeństwa oraz posiadania dwójki niesfornych dzieciaków ma znaczny wpływ na jej osobowość (okazuje się, że Bridget potrafi być dobrą i troskliwą matką), jednak wpływ ten nie pozbawia jej tego, co w niej charakterystyczne: nadal jest pozytywnie zakręcona, nadal nie przyswoiła sobie skróconej instrukcji obsługi faceta (a także telewizora, pilota, konsoli i innych cudów techniki) oraz podstawowych zasad randkowania. Nadal nadmiernie przeżywa wszystko, co związane z relacjami damsko-męskimi, cały czas walczy ze zbędnymi kilogramami (zapisuje się nawet do specjalnej kliniki) oraz ciągotami do alkoholu i tartego sera. Nowościami, które stara się rozgryźć, są dobrodziejstwa Internetu, tj. Twitter i portale randkowe. Uświadamia sobie też, że mimo wieku i faktu bycia matką nadal posiada potrzeby seksualne, więc szybko uskutecznia plan złowienia kogoś, kto przypomni jej jak to jest być młodą, szczęśliwą i zaspokojoną. I znajduje... niespełna trzydziestoletniego Adonisa o wyglądzie modela z okładek branżowych magazynów. Szczerze powiem, że do pewnego momentu lektury byłam zirytowana faktem, że u Bridget nic się nie zmieniło poza wiekiem, że nadal jest postrzelona i nierozgarnięta. Że mając dzieci u boku, myśli tylko o tym, czy na Twitterze ma nowych obserwatorów, czy facet, z którym się umawia, napisał SMS, a jak nie to dlaczego, że nazywa go chłopczykiem... Myślałam, że to totalnie bez sensu wstawić psychikę niedojrzałej podfruwajki w ciało dojrzałej kobiety, ale już pod koniec lektury naszły mnie refleksje. Czy fakt, że Bridget ma ponad pięćdziesiąt lat i dwójkę dzieci odbiera jej możliwość życia pełną piersią? Czy ciało naznaczone piętnem czasu nie zasługuje na odrobinę przyjemności? Znienacka zobaczyłam samą siebie jako jedną z tych starszych kobiet, które uparcie tkwią w domach za zaciągniętymi zasłonami i przez większość życia snują się przy świetle kominków lub świec, a gdy ktoś do nich przychodzi, malują krzywo usta[1]. Utarło się w ogólnej świadomości społeczeństwa, że kobieta w podobnej sytuacji, w której obecnie znajduje się Bridget, ma obowiązek być umęczoną Matką Polką (nie wiem czy inne kraje mają swój odpowiednik takowej) bez prawa do czerpania przyjemności z życia, którą należy zagonić w kąt i wyposażyć w różaniec. Czy ja też chciałabym w tym wieku mieć odgórnie narzucony zakaz na wszystko to, co nie wiąże się z faktem posiadania potomstwa i małżeństwa w przeszłości? Nie, nie chciałabym i dlatego cieszę się ostatecznie, że Bridget do końca pozostaje sobą - wraz ze swoimi wadami i zaletami, bo przecież za to ją pokochaliśmy, za to też ja doceniłam znajomość z nią. Sposób, w jaki Fielding opisała aktualne perypetie Bridget niczym szczególnym nie odbiega od tego z poprzednich dwóch części - nadal śledzimy je w formie dziennika, nadal mamy wstępy z aktualną wagą bohaterki, ilością spożytego alkoholu itd., jednak prawie sześćset stron to stanowczo za dużo jak na typowe babskie czytadło. Po czasie zaczyna nużyć, długie relacje z posiedzeń bohaterki na Twitterze męczą okrutnie, ale... lektury mimo to przerwać się nie chce i nie da. Grunt to zabrać się za nią w odpowiednim momencie, gdy naprawdę będziemy potrzebowali odskoczni od rzeczywistości i/lub lektur ciężkiego kalibru. Wtedy zasmakuje niczym delikatnie przesłodzone ciastko, które samo w sobie jest tak dobre, że mimo nadmiaru cukru nie jesteśmy w stanie uronić z niego ani okruszka. I taka jest Bridget. Ocena, z sympatii do bohaterki: 4/6 [1] H. Fielding, Bridget Jones. Szalejąc za facetem, Zysk i S-ka, Poznań 2014, s. 293. Na blogu: http://www.ksiazkowka.pl/2014/03/bridget-jones-szalejac-za-facetem-helen.html

Informacje dodatkowe o Szalejąc za facetem:

Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2014-03-05
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788377853924
Liczba stron: 584
Tytuł oryginału: Mad About the Boy
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Katarzyna Karłowska, Jan Karłowski
Dodał/a opinię:

więcej
Zobacz opinie o książce Szalejąc za facetem

Kup książkę Szalejąc za facetem

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Inne książki autora
Potęga sławy
Helen Fielding0
Okładka ksiązki - Potęga sławy

Helen Fielding znana jest na całym świecie jako autorka bestselleru "Dziennik Bridget Jones" oraz jego kontynuacji "W pogoni za rozumem". "Potęga sławy"...

Bridget Jones: W pogoni za rozumem
Helen Fielding0
Okładka ksiązki - Bridget Jones: W pogoni za rozumem

W drugiej części swoich przygód Bridget Jones, ikona współczesnej wyobraźni, model kobiety naszych czasów z kieliszkiem chardonnay...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Paderborn
Remigiusz Mróz
Paderborn
Fałszywa królowa
Mateusz Fogt
Fałszywa królowa
Zagraj ze mną miłość
Robert D. Fijałkowski ;
Zagraj ze mną miłość
Między nami jest Śmierć
Patryk Żelazny
Między nami jest Śmierć
Ktoś tak blisko
Wojciech Wolnicki (W. & W. Gregory)
Ktoś tak blisko
Serce nie siwieje
Hanna Bilińska-Stecyszyn ;
Serce nie siwieje
The Paper Dolls
Natalia Grzegrzółka
The Paper Dolls
Słowa wdzięczności
Anna H. Niemczynow
Słowa wdzięczności
Izabela i sześć zaginionych koron
Krzysztof P. Czyżewski
Izabela i sześć zaginionych koron
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy