Prowincja może być sielska i idylliczna, spokojna i pozwalająca na odetchnięcie po intensywnym życiu w mieście. Ale może mieć też oblicze bliższe rzeczywistości, jaką znamy z wielkich miast. Nuda jednak z pewnością nie zagraża mieszkańcom prowincji - szczególnie, kiedy z dnia na dzień okazuje się, że spokój, z którego słynie okolica, jakoś rzadko tu gości. Zamiast banału i przewidywalności - same niespodzianki.
"Życzliwość" ludzka podobno nie zna granic. Przekonuje się o tym na własnej skórze Lukrecja, kierowniczka biblioteki, uwielbiana przez wszystkich. No, prawie przez wszystkich. To właśnie "prawie" leży u źródła jej problemów - nasza bohaterka zostaje bowiem zwolniona. Po latach oddanej pracy i wychowywania rzeszy czytelników taka niespodzianka może człowiekowi nieźle dopiec. Jeśli do tego dodać mocno prawdopodobną wizję utraty domu, wydaje się, że limit kłopotów się wyczerpał. Nasza bohaterka nie spodziewa się więc, że to dopiero początek niespodzianek, jakie zgotował dla niej los. Tymczasem jej przyjaciółka upatruje w zwolnieniu szansy - szczególnie, że niedawno była w podobnej sytuacji. Jest więc przekonana, iż nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Lukrecja zaś nie ma wyjścia i musi zmierzyć się ze wszystkim, co los jej zgotował.
A nie jest tego mało. Lukrecja szybko staje się tematem rozmów całej okolicy, a musi jeszcze wziąć się za odkrywanie rodzinnych tajemnic. Stara szkoła i dom rodzinny Lukrecji kryją ich wiele. Niektóre rzucają nowe światło na bliskich. Zbiory dziadka Michała okazują się dość specyficzne, chociaż cieszą się ogromnym zainteresowaniem nie tylko męskiej części znajomych. A jeżeli już mowa o tych ostatnich, to ktoś z przeszłości okazuje się świetnym towarzyszem w perypetiach ex-bibliotekarki, bo tych nie brakuje. W całą sprawę wplątany jest również miejscowy proboszcz oraz gminna władza, w takim towarzystwie zdarzyć się może wszystko, nawet odkrycie, iż gdzieś w pobliżu czeka rodzinny skarb. Trzeba jedynie odnaleźć go i to przed kimś, kto również okazuje zainteresowanie nim, okazując to nocnymi wykopaliskami na strychu Luci. Życie na prowincji okazuje się mało spokojne, za to obfitujące w wiele sensacyjnych wydarzeń.
Owieczka i baranek tylko przyglądają się spod stołu z kuchni wszystkiemu co dzieje się wokół nich ze stoickim spokojem. W końcu kto powiedział, że tylko obora jest miejscem właściwym dla nich? Lukrecjowe domostwo jest jedyne w swoim rodzaju i to, co niespodziewane często wydarza się właśnie w nim, dotyczy to także uczuć. We dwoje przecież łatwiej stawiać czoła, tylko należy słuchać rad przyjaciółki i czasem wprowadzić w życie wskazówki z jej książek!
Prowincja jest ostatnio modnym tematem, podobno napisano o niej wszystko i to w tonie rzewnym, sensacyjnym, obyczajowym oraz komediowym. Jak więc się ma historia zatytułowana "Owce, barany i gminne szykany" do tego faktu? Ano tak, że motyw ten miewa się dobrze i zostało w nim jeszcze wiele miejsca, szczególnie na fabułę z humorem i elementami sensacji oraz wyrazistymi bohaterami. Marta Osa nie obala obrazu sielanki z dala od dużych miast, za to przedstawia opowieść, która wcale nie jest nieprawdopodobna, a okoliczności przyrody są tłem dla postaci jakie wydają znajome. Po pierwsze ludzie, po drugie jak najbardziej realny drugi plan, a po trzecie wiele dobrego humoru splecionego z wnikliwymi spostrzeżeniami rzeczywistości i ludzkich natury. Prowincję można przedstawiać na wiele sposobów, a książka "Owce, barany i gminne szykany" to nie baśń o prostym życiu w idyllicznym otoczeniu, a historia o miejscu gdzie ludzie lubią czekoladę i konsekwencjach tego nałogu ;)
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2013-04-29
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 336
Dodał/a opinię:
Kasia Pessel
Lucia... mężczyzna nie jest skomplikowany, to bardzo proste urządzenie i miewa dwie potrzeby. Albo ma ochotę na sex albo by coś zjadł.
Róża, Zosia, Renata i Magda to przyjaciółki, które niezawodnie wspierają się na życiowych zakrętach i doskonale rozumieją. Co zrobią...
Róża po dramatycznych doświadczeniach spędza czas w pałacu wśród lasów i jezior. Przebywa tam wielu wrażliwców pokaleczonych...
Głupota z reguły szybko wyparowuje i nikt nie zapisuje jej dla potomnych. Na szczęście.
Więcej