Wojna to czas, gdzie ludzkie uczucia wcale nie wygasły. Wręcz wzmagały się w trudnych życiowych chwilach. Niemniej jednak dla miłości był to czas bardzo trudny...
Lale Sokołow do obozu koncentracyjnego "zgłosił się na ochotnika" wierząc, że gdy on pójdzie, jego rodzina będzie bezpieczna. Nie wiedział na co się decyduje i jak trudna próba życia czeka na tego młodego mężczyznę, którym się stał.
Do obozu trafił w 1942 roku, ale dzięki swoim umiejętnościom, chęci przetrwania i znajomości wielu języków obcych. Zamiast ciężkiej pracy fizycznej zostało mu przydzielone zadanie tatuowania numerów nowo przybyłym więźniom. Nie było to zadanie łatwe. Musiał niewinnym ludziom sprawiać ból, ale zdawał sobie sprawę z tego, że jeśli nie on będzie robił to ktoś inny, a on zostanie zastrzelony.
Numery tatuował zarówno mężczyznom, jak i dzieciom. Pewnego dnia w swojej kolejce ujrzał kobietę, która przykuła jego uwagę. Jak później się dowiedział była to Gita. Pokochał ją od razu jak tylko ją zobaczył. Od razu postanowił, że zrobi wszystko by uratować ją i siebie.
Miłość w obozie koncentracyjnym nie była łatwa, można było przypłacić ją śmiercią.
Piękna historia ujęta w trudnych czasach.
Mnie książka urzekła i wprost nie mogłam odłożyć jej na bok, póki nie poznałam zakończenia tej wyjątkowej historii. Polecam każdemu, kto lubi książki z akcją osadzoną podczas wojny, każdemu kto lubi miłosne historie, ale przede wszystkim wszystkim ludziom, by wiedzieli jak nasi przodkowie byli traktowani w obozach.
Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy.
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 2019-04-01
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 320
Tytuł oryginału: The Tattooist of Auschwitz
Dodał/a opinię:
Małgorzata Styczeń
Każde - najbardziej zwykłe, codzienne spotkanie - może przynieść coś, co zmieni nasze życie. Kiedy Heather Morris wysłuchała wspomnień Lalego Sokołowa...
Prawdziwa historia Lalego Sokołowa, który tatuował numery seryjne na ramionach osadzonych w Auschwitz. Milczał przez ponad pół wieku, tuż przed śmiercią...