Wnet zapragną skrzydeł esej

Autor: Grzegorz
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

liwość stworzenia im życia radosnego, życia bez zmartwień, jednakże byłoby ono nieprawdziwe. Ich życie będzie takie, jak czasy, w których przyjdzie im żyć. Bo ktoś inny zadecyduje czy w ich życiu będzie więcej płaczu czy śmiechu. * * * Co jest, co było w tych kresowych dworkowych że budzą taką nostalgię? Tamten świat odszedł na zawsze. Odżył w naszej książce. Zaludnił się różnymi postaciami a przyjdzie, przyjedzie jeszcze więcej . Kiedyś ktoś napisał książkę czyli swoją osobowość zawarł na kartach tej książki. Kiedy więc czytam ,czytasz książkę podejmujesz dialog z autorem. Jasiek w bibliotece siedzi, zapalił wszystkie świece i listy pisze z zaproszeniami.Co jakiś czas posłańca wzywa a ten na koń wsiada i na pocztę podąża. A na ścianie frontalnej poczty godło Rosji, dwugłowy carski czarny orzeł. A oni tańczą mazura, bigos jedzą i żubrówkę piją. Tymczasem gospodarz Marcin Cumft wyszedł dyskretnie. Poszedł do pokoju swojego, aby tam posłuchać radia. Bo Marcin Cumft nie wyobrażał sobie aby pod koniec dnia nie posłuchać rozgłośni polskiej ,, Radia Wolna Europa” * * * Jasiek rozesłał, jak się okazało, mnóstwo zaproszeń. Chciał również poznać ludzi, którzy swego czasu powiedzieli Chrystusowi „Nie”. W tym miejscu gdzie zebrali się ci, którzy swoje życie ułożyli tak jak sobie życzył Mistrz z Nazaretu, przybycie ludzi dla których Jego imię było pustym dźwiękiem mogło być interesujące. Oni odeszli, ale ich „idee” zostały i zatruwają nadal umysły kolejnych pokoleń. A może oni są jak ta woda z galilejskiej studni. Jasiek rozwinął rulon i zaczął czytać pewien wiersz: „Jestem wodą z galilejskiej studni Już rozpoczęte przygotowania do weselnej uczty Już goście sproszeni a wino w piwnicach Sześć stągwi kamiennych czuwa Oczekując Twojego przybycia i mojego Ciągle jeszcze jestem wodą z galilejskiej studni”. * * * Słyszałem panie Marcinie, że chciałby pan tutaj zaprosić Andrzeja Towiańskiego. Proszę pana niech pan tego nie robi. Wolałbym nie spotykać się z nim- rzekł Juliusz Słowacki. To jest , to- przepraszam był szarlatan. Nie wiem, właściwie nie chcę wiedzieć , czy był on rosyjskim agentem, wiem jedno , zrobił on dużo złego. Nie przepadam panie Marcinie za Adamem, on za mną też, lecz co tu dużo mówić , Towiański go zniszczył. A przecież Adam to wielki Polak, to wielki Duch. - Panie Juliuszu niech i on tutaj przybędzie , niech wyłoży swoje racje , mimo iż racji nie ma. - Wszedł Towiański w nasze dzieje i chcąc nie chcąc musimy go znosić. Nasz on . Nasz on na zawsze. * * * Po tej rozmowie Juliusz poszedł porozmawiać z Wyspiańskim. Kilka razy przeczytał jego ,, Wesele” i nie mógł wyjść z zachwytu . Miał jednakże wrażenie że jakiś wpływ na twórcę ,,Wesela” wywarł. Czuł tam echa swojego ,,Króla- Ducha”. Cieszyło go to bardzo. Wszak w galerii aniołów , jego aniołów, Stachu zajmował miejsce pierwsze. * * * I jeszcze jedno Marcinie, odnośnie tych osób, któreś zaprosił, a które obojętne czy nienawistne dla Chrystusa. Ja powiem tak: „… i do nas, którzyśmy tam byli Na ono święto zaduszne zwołani Śród lasów, w smętnej dla narodu chwili Wywołaliśmy ludu duch z otchłani O wy, coście ze mną wtenczas żyli, Krwi przyduszeni ciężarem i pijani Rozpustą ducha… wężom się śród wieży I wam – coś jeszcze z tej pieśni należy”. Marcinie niech przyjdą ludzie, którzy zło czynili. Już tutaj widzę i Robespierra i Dzierżyńskiego ale przecież ktoś im szeptał te jadowite słowa, te i

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Grzegorz
Użytkownik - Grzegorz

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2007-09-07 21:14:39