Bia³y Rycerz

Autor: Fasoletti
Czy podoba³ Ci siê to opowiadanie? 0

Ciê¿kie, burzowe chmury przys³oni³y s³oñce tak, ¿e ¿aden z jego promieni nie o¶wietla³ ju¿ starej, naznaczonej przez czas katedry. Nad okolic± zapanowa³ z³owieszczy mrok. Ogromna, kilkusetletnia, gotycka  dzwonnica, stoj±ca na przeciw budowli, rzuca³a szary cieñ na poro¶niête mchem i nadkruszone w wielu miejscach mury. ¦wiszcz±cy pomiêdzy nimi zimny, jesienny wiatr niós³ zapowied¼ zbli¿aj±cego siê niebezpieczeñstwa. Nikt jednak nie zwraca³ uwagi na te niepokoj±ce sygna³y dawane przez sam± matkê naturê. W przybytku ¶wiêtowano mianowanie. W³a¶nie dzi¶ mia³ wyruszyæ w sw± podró¿ Bia³y Rycerz, pierwszy od kilku stuleci, nieugiêty wojownik Pana.

Ca³a nawa g³ówna roz¶wietlona zosta³a tysi±cami ¶wiec, których blask niemal¿e o¶lepia³. Na pó³nocnej ¶cianie wisia³ ogromny, granitowy krzy¿. Pod nim wyrasta³ wyrze¼biony z tego samego materia³u, stary, poz³acany o³tarz. Pod tym w³a¶nie o³tarzem klêcza³ w milczeniu wysoki, niebieskooki m³odzieniec, pogr±¿ony w ¿arliwej modlitwie. Jego ¿ó³te niczym dojrza³e ¿yto w³osy opada³y na szerokie, umiê¶nione ramiona. Ubrany by³ w skromny strój zakonnika w kolorze chmur, których coraz wiêcej gromadzi³o siê nad katedr±.
- Bracia! - w ca³ym budynku zagrzmia³ g³os przeora, który w³a¶nie przed chwil± stan±³ na betonowym wzniesieniu, po prawej stronie o³tarza - pochylcie swe g³owy, nadchodzi bowiem wiekopomna chwila! Pamiêtacie zapewne m³odego ch³opca, przyb³êdê, szukaj±cego onegdaj schronienia przed zimnem i g³odem. Dzi¶, jako ros³y ju¿ mê¿czyzna, wychowany w dogmatach wiary, klêczy tu, przed nami, przed symbolem Najwy¿szego, by dope³niæ swego przeznaczenia. Dzi¶ w³a¶nie, Samuelu, nadszed³ czas, by¶ z³o¿y³ przysiêgê wierno¶ci i sta³ siê Bia³ym Rycerzem. Obroñc± uci¶nionych i pogromc± diabelskiego nasienia, które nawiedza ziemiê. Bêdzie to trudna droga, na koñcu której nierzadko staniesz oko w oko ze ¶mierci±. Nie upadaj jednak na duchu, Pan Najwy¿szy chroniæ Ciê bêdzie wszêdzie i zawsze! - Tu mnich uczyni³ kilkakrotnie znak krzy¿a na swej piersi.
T³ocz±cy siê w ca³ej nawie g³ównej i w bocznych salkach mnisi uczynili to samo, po czym wszyscy padli na kolana. Tylko z³otow³osy m³odzieniec wsta³.
- Bracia z zakonu Sprawiedliwego! - dono¶ny g³os zakonnika znów wype³ni³ salê - Módlcie siê, albowiem dzi¶ ten m³ody cz³owiek, wyjdzie z tego klasztoru nie jako zwyk³y mê¿czyzna, lecz jako ¿o³nierz Pana, pe³en wspó³czucia i mi³osierdzia dla dobra i sprawiedliwo¶ci, lecz bezlitosny dla z³a wszelkiego! Samuelu - tu zwróci³ siê do ch³opaka - czy przysiêgasz chroniæ gnêbionych i uciskanych i nikomu nigdy pomocy nie odmówiæ, a z³ych karaæ w imiê Boga, bez lito¶ci i przebaczenia, gdy¿ tylko na taki los zas³uguj±?
Samuel spojrza³ na wzniesiony krucyfiks, który przeor trzyma³ w d³oni i uca³owa³ go, gdy ten zbli¿y³ symbol do jego ust.
- Przysiêgam ojcze Grzegorzu! Tobie i Panu najwy¿szemu w niebiosach! - krzykn±³
Mnich znikn±³ na chwilê, by wróciæ z bia³± niczym ¶nieg poduszk±. Le¿a³y na niej trzy przedmioty, atuty Bia³ych Rycerzy, którymi prowadzili walkê ze z³em. Srebrny miecz, z bogato zdobion± rêkoje¶ci± w kszta³cie krzy¿a, gar³acz , oraz kremowy p³aszcz, z wielkim, czarnym krzy¿em na piersi. Wszystko to pob³ogos³awione przez najwy¿szych kap³anów w imiê Boga Najwy¿szego. Ojciec Grzegorz uroczy¶cie zarzuci³ na Samuela jego nowy strój, do pasa przypi±³ mu pochwê, w której kry³o siê straszliwe, srebrne ostrze, oraz szturmak, z lufa poszerzon± na wylocie, dla lepszego rozrzutu.
- Miecz ten Samuelu, jest najlepsz± broni± przeciw wszelkim marom i upiorom, gar³acz strzela po¶wiêconymi kulami, które zadaj± straszliwy ból wszystkiemu co z³e i zgnu¶nia³e, ponadto woreczki zosta³y pob³ogos³awione tak, ¿e nigdy nie braknie ci prochu ni amunicji. Strój który otrzyma³e¶ to nie tylko znak rozpozn

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz byæ zalogowany, aby komentowaæ. Zaloguj siê lub za³ó¿ konto, je¿eli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Fasoletti
U¿ytkownik - Fasoletti

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2021-01-13 10:06:52