Wojownik (18+)

Autor: LKZelewski
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Dobrze – obiecał. – Wyjedziemy razem.

 

Z wyjazdem nie było żadnego problemu. Każdy żołnierz i członek jego rodziny mógł opuścić Krym. Wystarczyło zgłosić chęć wyjazdu, spakować się i skorzystać ze środka transportu zapewnionego przez kijowskie władze.

Natalija Iwczenko tuliła do piersi małego Semena. Teoretycznie byli na Ukrainie. W rzeczywistości… Najpierw minęli grupkę „zielonych ludzików”, dalej byli miejscowi separatyści. O ile ci pierwsi zachowywali się raczej obojętnie, o tyle ci drudzy epatowali wrogością i szyderstwem. Na wszystkich patrzyła z nienawiścią, a kiedy brakło jej silnej woli, zaczęła wpatrywać się w twarz Semena. Gdyby wbiła spojrzenie w chodnik, dałaby im powód do satysfakcji.

Nie o taką Ukrainę walczył jej dziadek. Bohater UPA. Ranny w walce z Polakami, po zniszczeniu większości sił na granicy polsko-ukraińskiej, walczył z Rosjanami. Zginął w 1950 roku – w bitwie, jak ukraiński bohater. Co się dzieje z tym krajem?, pytała samą siebie Natalija? Nienawidziła takiej Ukrainy.

 

Iwczenko maszerował w milczeniu obok żony. Nie miał zamiaru nic mówić, czuł z resztą, że i ona nie ma na to ochoty. Twardo patrzył w oczy wszystkim wrogom. Nic więcej nie mógł zrobić.

W Siłach Zbrojnych służył na kontrakcie. Był zawodowym żołnierzem piechoty morskiej. Ukraina powinna walczyć, a sytuacja taka, jak ta, to była hańba. Wrogowie pozwolili tak po prostu odejść wszystkim, którzy tylko chcieli. „Nawet nie warto was internować” – taki dali sygnał. „Szkoda naszego czasu, bo nie jesteście dla nas żadnym zagrożeniem.”

Jeszcze zobaczymy, myślał Anatolij, mierząc wzrokiem jednego z zamaskowanych separatystów. Wrócę i was pozabijam.

 

--- teraz, maj 2014. Okolice Słowiańska, Obwód Doniecki ---

 

Rozkaz był prosty: rozstawić posterunki, oczekiwać na dalsze rozkazy. Strzelać tylko w samoobronie.

Iwczenko miał już dość bierności i czekania na jakieś konkretne rozkazy. Nie miał zamiaru oddalać się od posterunku, ale i nie zamierzał siedzieć bezczynnie. Zwłaszcza, że separatyści podpuszczali ich od czasu do czasu – zamaskowani ludzie pojawiali się w polu widzenia, czasem oddawali serię i uciekali między niskie zabudowania. Czasem strzały padały z ukrycia.

- I co? – spytał Kubijowycz. Obserwował przedpole przez lornetkę.

- Zniknęli. – Iwczenko wpatrywał się w celownik zdobycznego karabinu wyborowego. Gdzieś po lewej rozległa się niezbyt odległa seria z karabinu maszynowego, potem kilka pojedynczych strzałów. I wybuch, ale gdzieś dalej. Chyba wszyscy w oddziale Iwczenki zdążyli już przywyknąć do tej rutyny.

Rutyna… Minuty… Kwadranse.

Iwczenko zamrugał oczami. Bolały go od wpatrywania się w optykę broni.

- Nie wymiękaj – ożywił się Kubijowycz. – Patrz.

- Gdzie? – Iwczenko natychmiast wznowił obserwację.

- Widzisz nadpalony budynek?

- Który?! Pełno tu…!

- Tamten! Ten, na który drzewo się przewróciło.

- Drzewo?... Mam!

- Zza rogu wygląda dwu..

- Mam! – przerwał mu Iwczenko. – Daleko. Będzie z pół kilometra, nie?

- Cholera wie. Pewnie tak. – Kubijowycz zerknął na towarzysza broni. – Trafisz z tak daleka?

- Sprawdzimy… – Iwczenko oparł się wygodniej o maskę samochodu terenowego. W celowniku wyraźnie widział dwóch ludzi. Wyglądali zza rogu budynku. Pokazywali sobie coś palcami i lekko gestykulowali. Tacy bezczelnie pewni swojego bezpieczeństwa.

Iwczenko wziął na cel klatkę piersiową osobnika w czarnej kominiarce. Ręce mu lekko drżały. Przypomniał mu się poprzedni właściciel jego karabinu. Też ich tak obserwował, a potem… Uspokój się, mówił sam sobie. Dasz radę. Musisz trafić. Wrogowie zamarli, wpatrywali się w coś, lepszego momentu nie będzie… Delikatnie ściągnął spust. Huk strzału zupełnie go zaskoczył.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
LKZelewski
Użytkownik - LKZelewski

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2020-07-13 21:42:22