Żywot parszywy

Autor: Krzysztof_T_Dabrowski
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

i jeszcze raz wdech - próbował uspokoić skołatane nerwy jedynym znanym sobie sposobem. Zdawał sobie sprawę, że jego umysł jest w stanie skrajnego wyczerpania, o krok od obłędu. Pomogło, w niewielkim stopniu, ale jednak. Znowu mógł jakby jaśniej myśleć. Zgrzyt... Odegnał pierwotny lęk paraliżujący zmysły. Ruszył po omacku przed siebie. Nie ważne co się stanie. Niech się dzieje co chce - nie zamierzał tu gnić i trząść portkami. Oczy zaczęły rejestrować niewyraźne zarysy. Przystanął. Zgrzyt... Nie miał pojęcia czy to oczy zaczynały przyzwyczajać się do ciemności, czy też ktoś lub coś chciało się znowu nad nim popastwić. Skoncentrował się na docierających doń detalach; coś jakby siedzenia teatralne lub kinowe. Rozjaśniało się, obraz stawał się coraz wyraźniejszy. Znajdował się w zdewastowanej starej sali kinowej. Gdyby zrobił jeszcze jeden krok do przodu wyrżnąłby kolanem w pierwszy rząd. zgrzyt... Ciarki przebiegły po plecach. Ten dźwięk...czy to tylko kolejne złudzenie czy...Zgrzyt...Tym razem usłyszał bardzo wyraźnie. Ten straszny odgłos. Pobiegł w kierunku, z którego dochodziły zgrzytnięcia. Zgrzyt... Pchnął drzwi. Biuro ojca. Wisielec uniósł lekko głowę, zwisająca z ust stróżka śliny zaczęła się lekko bujać. Posłał Siergiejowi pełne wyrzutu spojrzenie. Zgrzyt... - Nie jesteś prawdziwy! - mówił bardziej do siebie, pragnąc utrzymać w ryzach skołatany umysł. Z całej siły zacisnął powieki i przez chwilę był w innym świecie, gdzie istniał tylko łomot jego serca - To nie jest prawda. Stał długo kiwając się jakby miał chorobę sierocą i powtarzał te cztery słowa niczym mantrę. Z tego stanu wyrwał go płacz dziecka. Ostrożnie odsłonił oczy i stwierdził, że chyba go już nic w życiu nie zdziwi. Znajdował się w ogromnej pieczarze, w której mimo iż nie było żadnego źródła światła panował lekki półmrok. Wszystko pokrywała warstewka kleistego, połyskującego śluzu, który zdawał się żyć swoim życiem. Nozdrza podrażniał ostry słodkawo-kwaśny odór. Spojrzał w kierunku, z którego dochodziło kwilenie. Zobaczył szeroki korytarz i mnóstwo kopiastych bulw wyrastających z otulonego mlecznobiałą mgłą podłoża. Skrajnie wyprany z emocji, niezważając na ewentualne niebezpieczeństwo, ruszył zdecydowanym krokiem w ich kierunku. Leżały w nich niemowlęta. większość spała, kilka rozglądało się niespokojnie, któreś darło się w niebogłosy. Gdy odruchowo zerknął w tamtym kierunku serce niemal zamarło mu w piersi; obrzydliwa zielonkawa macka unosiła malca za nóżkę. Po chwili ujrzał resztę paskudztwa - bo nie sposób było określić inaczej to co coś - olbrzymi bezkształtny twór z niezliczoną ilością wężowatych kończyn. Wzdrygnął się gdy do jego uszu dobiegło mokre plaśnięcie. Macki zawirowały i zaczęły z ogromną siła uderzać niemowlętami o skały jaskini. Kakofonia płaczu, wrzasków i miękkich pacnięć przez moment niemal go ogłuszyła, obserwował to co się działo lecz jego mózg jakby nie chciał przetwarzać dostarczanego przez oczy materiału. Czuł jak żołądek zamienia się w ołowianą kulę. Zwymiotował. Istota zbliżała się wymachując zmasakrowanymi szczątkami maleńkich bezbronnych ciałek. Przez ułamek sekundy ujrzał narośl pomiędzy dwiema mackami. Zrobiło mu się słabo - była to jego głowa. Obrzydlistwo używając jego własnej twarzy patrzyło na niego jak dzieciak na mrówkę, którą w ramach dobrej zabawy zgniecie zaraz patykiem. Czuł jak nogi zaczynają odmawiać posłuszeństwa. Upadł na kolana trzymając się za głowę. Spodnie w kroczu robiły się mokre od gorących potoków uryny. Jedna z macek rzuciła zwłokami w jego kierunku. Upadły tak, że widział małą niewinną twarzyczkę wykrzywioną w grymasie przerażenia. Sam nie wiedział jak to się stało lecz nagle zdał sobie sprawę, że główka niemowlaka zmieniła się w głowę jednego z jego dawno nie widzianych, klientów z "Piekiełka". Zemdlał. Zbudziło go przenikliwe zimno, najbardziej dotkliwie dające się we znaki w okolicach krocza. Wszystko potwornie bolało jakby mu ktoś kości pogruchotał. Uniósł trochę zaropiałe powieki. To by

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Krzysztof_T_Dabrowski
Użytkownik - Krzysztof_T_Dabrowski

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 0000-00-00 00:00:00