A co by było, gdyby... 21,22,23

Autor: minona
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

-Monia, tu masz cenówki. Wytnij je i porozkładaj te, co możesz.

Monika z zapałem wzięła plik kartek do rąk.

-OK.- opdpowiedziała.

Chwyciła nożyczki i oparła się wygodnie o ladę, krzyżując nogi.

„Nareszcie coś konkretnego” pomyślała z ulgą. Miała wrażenie, że stanie i układanie towaru to żadna praca. A jej za nic nierobienie nie płacą. Co innego wycinanie cenówek.

Wycinała i pozwoliła, by część jej świadomości dała się pochłonąć wyobraźni. Druga część musiała pozostawać w sklepie, przy odpowiednim kasowaniu zakupów klientów oraz na ewentualne spełnianie ich życzeń.

Teraz Monice przydzieliła ranne zmiany, by mogła się nauczyć przyjmować pieczywo, wykładać mięso itp. Z jednej strony było to fajne- nie musiała oglądać rudego chłopaka. Z drugiej jednak złe, bo musiała wstawać o piątej, by o szóstej być już w pracy. A Monika nienawidziła rano tak wcześnie wstawać. Do tej pory (odkąd skończyła szkołę) najwcześniej wstawała o ósmej, kiedy rano miała zajęte. Normalnie wstawała o w pół do dziesiątej albo nawet później.

-O! Nowa ekspedientka! Jak pani ma na imię?

Monika podniosła wzrok znad cenówek, każąc tym samym nieobecnej części świadomości wrócić na ziemię. Uśmiechnęła się do dwóch starszych panów.

-Monika- przedstawiła się.

-Monika!- powtórzył jeden z nich- Dziewczyna ratownika- zażartował.
-niby tak- odpowiedziała- Choć niekoniecznie.

-Taka ładna pani może mieć każdego!

-No pewnie- Monika podjęła żart starszego pana.

-Nie chciałaby się pani umówic na randkę?

Monika próbowała nie parsknąć śmiechem.

-Wie pan, ja nie bardzo…- powiedziała ogólnikowo.

-Już pani zajęta? Szkoda. No, ale co się dziwić!

Monika nic nie odpowiedziała, tylko uśmiechnęła się. Starszy pan z kolegą poszli robić zakupy. Gdy wrócili z pełnym koszykiem, żartowniś oparł się o ladę, a jego kolega wyciągał zakupy.

-Ale pani ładna…- wpatrzał się w Monikę jak w obrazek.

-A, dziękuję- Monika powiedziała skromnie, przerywając wycinanie i biorąc się za kasowanie.

-Nie ma co dziękować. Tak jest!

Monika miała ochotę wybuchnąć smiechem na dowcipnego staruszka. Stał oparty o ladę prawym ramieniem i wpatrywał się wnią jakby pierwszy raz na oczy babę widział. W końcu jednak panowie zapłacili, a że za nimi była kolejka i Monika nie miała jak z nimi pogadać, bo była zajęta, ulotnili się.

Monika dzieki tym i innym staruszkom, którzy codziennie przychodzili na zakupy, w końcu pokochała tę pracę.

 

23

-Dzień dobry!- Monika odwróciła się od skrzynek z piwem. Natychmiast pojawiły się motyle w jej brzuchu.

-Dzien dobry- bąknęła pod nosem delikatnie się uśmiechając. Właśnie pomagała koleżance przenosić skrzynki z piwem, więc udała pilnie pochłoniętą praca. Czuła jednak, jakby jej ciało prąd przeszedł i nie chciał puścić. Miała wrażenie, że cała się trzęsie.

-Dzień dobry- chłopak przeszedł obok niej i powtórzył przywitanie.

Chyba nie usłyszał jej odpowiedzi. Monika postanowiła jednak nie odpowiadać. Nie lubiała się powtarzać. Jak na złość, motyle nie chciały się uspokoić, a ręce ciągle drżały. Żeby to opanować, Monika całą duszę włożyła w przenoszenie piwa i układanie go w lodówkach.

Po niedługim czasie chłopak podszedł do kasy. Niestety, Monika musiała go obsłużyć. Przerwała więc pracę, wyprostowała się i spokojnie podeszła do kasy.

-Dzień dobry!- chłopak trzeci raz powtórzył przywitanie uśmiechnięty. Monika nie mogła go zignorować.

-Dzień dobry- powiedziała cicho i uśmiechnęła się nieśmiało.

Miała wrażenie, że podczas kasowania ręce jej się trzęsą jak grzechotki. Z ulgą mu podziękowała za z

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
minona
Użytkownik - minona

O sobie samym: Piszę, bo lubię. Nie jest to sztuka dla sztuki. Jest to sztuka dla ludzi.
Ostatnio widziany: 2024-04-04 13:05:05