Opowieści podróżnika. Rozdział trzeci część pierwsza. Przed nami długa droga.

Autor: Slugalegionu
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Nie. To co przewodzimy to niestety nic wielkiego. Jedynie cegły.

- I za to płacicie aż pięćset dniówki? Gdzie jest haczyk?

- Na tym właśnie polega problem że nie wiemy gdzie on jest. Król dał nam taką stawkę z góry.

- Pewnie nie przewodzicie cegieł, a jakieś dokumenty czy coś w tym rodzaju. Będą kłopoty z tą karawaną, zobaczycie - westchnąłem. - Ale i tak jadę w tamtą stronę więc wchodzę w to.

- Wspaniale. Musimy to uczcić w karczmie podwójną porcją piwa! - wykrzyknął radośnie najgrubszy z całej trójki.

- Nie tak szybko Kalin, dzisiaj śpimy w wozach - zawołał Chudy. - Jeśli chodzi o ciebie, wóź czarodzieja jest ciągle pusty. Możesz go zająć.

- Który to wóź?

- Poznasz po zapachu. Ciągle są tam jego eliksiry.

Rozmawialiśmy jeszcze przez jakąś godzinę. W tym czasie dojechaliśmy do jakiejś małej mieściny. Typowe wiejskie domki zbudowane z drewnianych pali o dachach wyłożonych słomą. Wszystkie drogi były tu piaszczyste, brukiem wyłożono jedynie główny plac. Co jakiś czas można było minąć wspólną studnię, ale większość ludzi i tak wolała czerpać wodę ze strumienia. Kiedy zapytałem się jakiegoś wieśniaka czemu tak robią, odpowiedział że woda w studni siedzi w brudnej ziemi, a ta w strumieniu nie. Ci, którzy czerpią wodę ze strumienia czerpią więc czystszą wodę. Dosyć zabawnym widokiem była jego twarz kiedy wyjaśniłem mu do czego, poza piciem, jest potrzebna woda najróżniejszej zwierzynie. Natychmiast wylał zawartość wiadra z powrotem do strumienia, po czym pognał do najbliższej studni. Pomimo że nie mieliśmy w planach postoju, Gruby ciągle o niego zabiegał.

- Zamknij się w końcu. Tu nie ma nawet czegokolwiek godnego uwagi! - wykrzykną w końcu Rudy.

- Jest karczma. Jak możemy nie uczcić tego że Edan...

- Evan - poprawiłem go.

- ...że Evan do nas dołączył?

- Skąd ty sobie ubzdurałeś że tu jest karczma? To wiocha zabita dechami - Kirimizi krzyczał coraz głośniej.

- Spójrz tylko ile śladów kopyt jest na ścieżce. Na pewno zbudowali karczmę.

- Ty byś najchętniej tylko żarł. Opanuj się, nie mamy nawet pieniędzy żeby zapłacić karczmarzowi.

- A o biciu się za pieniądze nie słyszałeś?

- Są u nas nielegalne Gruby. Poza tym Rudy i Chudy mają rację, nie ma sensu iść do karczmy. Nawet jeśli takowa się tu znajduje.

- Brednie, skoro nie bójki, to jak można w niej szybko zarobić - milczałem przez chwilę rozmyślając nad zadanym mi pytaniem.

- Jest jeden sposób, nawet legalny, ale wam się nie spodoba.

- Mówże śmiało, może go on uciszy - zawołał trochę za głośnie Rudy.

- W niemal każdej karczmie można rzucać nożami do tarczy. Jest u nas taka tradycja że jeśli ktoś chce mieć trunek za darmo to może takową tarczę potrzymać w rękach. Każdy kto rzuci nożem stawia śmiałkowi wódkę, albo piwo.

- Bić się u was nie można, ale rzucać w innych nożami to już tak? - zapytały krasnoludy.

- Przepisy nic nie mówią o tym gdzie może, a gdzie nie może wisieć tarcza. A ponieważ urzędnicy nie mogą uwierzyć są ludzie na tyle głupi żeby to robić...

- Brzmi uczciwie. Jakby nie było, jestem niski i okrągły, raczej zdołam ukryć się za tarczą. Jak załatwić jedzenie. - Kiedy w końcu dotarło do mnie że żartował, wyszeptałem do Rudego.

- Matka upuściła go jak był mały, czy co?

- Tak. Myśleliśmy że nic się naszemu braciszkowi z tego tytułu nie stało, ale chyba się myliliśmy.

- Może jednak zawitajmy do karczmy. Mam pieniądze, postawię wam coś. On jest gotów wyrwać się tu nocą kiedy ludzie są tak pijani że szanse na to że trafią do celu są zerowe - powiedziałem tak żeby Gruby nie usłyszał.

- Chyba musimy tak zrobić - westchną Rudy. - No dobra Gruby, ale to ty znajdujesz karczmę.

- Jasne!

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Slugalegionu
Użytkownik - Slugalegionu

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2015-07-11 22:04:27