Que debemos pasar tiempo juntos. Tom II. Rozdział 17

Autor: Pilar
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

            - Basiu nie przepraszaj. Niczym mnie nie uraziłaś. Pogodziłam się z losem. Ważne, abym urodziła zdrowe dziecko. Wierzę, ze tak będzie.

            - Podziwiam cię - powiedziała szczerze.

            - Czemu? Pewnie myślisz, że się nie boję? Boję się bardzo, ale miałam dwa wyjścia do wyboru. Zabicie własnego dziecka nie mając pewności, że wyzdrowieję albo ratowanie tego cuda własnym kosztem. Basiu ja każdego dnia modlę się żeby to był sen i żebym mogła żyć i wychowywać nasze dziecko i co więcej mieć całą gromadkę szkrabów. Chciałabym żyć u boku Kajtka. To nie jest takie łatwe. Nie jestem tak silna, jak się może wydawać.

            - Nie wiem, co bym zrobiła na twoim miejscu. Pewnie nie podnosiłabym się z łóżka i olała to wszystko – to powiedziawszy otarła z policzka, spływającą łzę.

            - Nie płacz. Starajmy się zachowywać normalnie - chwyciła ją za rękę i mocno ścisnęła. Mimo tej prośby dziewczyna nie przestała płakać. Znała Judytę od tylu lat. Trudno jej było sobie wyobrazić, że za kilka miesięcy już nie będzie mogła z nią porozmawiać. Życie wydawał się jej tak bardzo niesprawiedliwe. Momentami nawet winiła Boga o takie ułożenie kolei losu. Nie widziała w tym głębszego sensu. Judyta była im wszystkim potrzebna tu - na ziemi. W głębi duszy dziewczyna nie wiedziała, jak będzie wyglądało życie jej rodziny, kiedy Judyty zabraknie. Bardzo boi się o swojego brata. Kajtek tylko na pozór jest twardy i dzielny. W głębi jednak siedzi w nim bardzo wrażliwy i podatny na ciosy człowiek. W dodatku los postanowił bardzo ciężko go doświadczyć. Czy chłopak poradzi sobie? Czas wszystko pokaże.

 

***

 

Już od paru dni nie potrafił znaleźć sobie miejsca. Miotał się między swoimi obawami, a poczuciem strachu, jakie w nim zagościło. Bał się tego, co niesie przyszłość. Pamiętał, iż lekarz kazał mieć nadzieję. Niestety on ją powoli tracił. Bacznie obserwował swoją narzeczoną. Widział, jak z każdym dniem jest coraz bledsza. Choroba wysysa z niej wszystkie siły witalne. Mężczyzna każdego dnia budzi się z obawą, iż może zdarzyć się coś złego. Jego dzień zaczynał się bardzo wcześnie. Nie wstając z łóżka obserwował śpiącą narzeczoną. Oddychała spokojnie, miarowo. Momentami przerwy między jednym oddechem, a drugim były dłuższe. Wówczas serce chłopaka biło szybciej. Ganił siebie za takie zachowanie. Nie chciał w ten sposób wyczekiwać nieuniknionego. Pragnął przeżyć ten czas, jak najlepiej. Chciał, żeby dziewczyna czuła się normalnie. W uszach, jak echo odbijało mu się jedno zdanie: „Proszę nie odchodź…” To była jego mantra. Tak mało pragnął. „Widzisz Boże, niewiele chcę. Nic więcej, tylko tyle. Spróbuj chociaż ten raz ocalić jedną chwilę.” - nieustannie powtarzał te słowa skierowane do  Stwórcy. Nigdy nie był zagorzałym katolikiem, jak reszta jego rodziny. Teraz zaczynał tego żałować. Może, gdyby okazywał swoją wiarę Bóg potraktowałby go inaczej? Może to właśnie jest kara za jego zachowanie. Tylko dlaczego za to ma odpowiedzieć Judyta? To najważniejsza osoba dla niego. W jego odczuciu został ukarany najgorszą z możliwych kar. Jego dusza się buntowała, a ciało musiało zachować spokój. Musiał pokazać Judycie, że się trzyma. To ją motywowało do pozytywnego myślenia. Niestety nie było to takie łatwe. Ciężar, jaki dźwi

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Pilar
Użytkownik - Pilar

O sobie samym: Jestem kim jestem, nie zmienię się, nie chcę, choć już rozumiem dziś coraz więcej, uczę się żyć tak, by dać sobie szczęście, by widząc całe zło tu czuć się bezpiecznie.... Potrafię mieć słabość do ludzi, którzy mnie prawdziwą poznali, pokazali siebie, przy sobie zatrzymali. Potrafię zmienić zwykły czas w tą jedną chwilę, zatrzymać ją, zapomnieć o wszystkim na chwilę. Potrafię wybaczyć, ale nie zapominam...
Ostatnio widziany: 2017-05-21 19:51:23