Zwyczajnie - miłość. (I) Ona i on

Autor: zielona
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

rzedramieniem z widocznym skrępowaniem, potem drugim i z ujmującym onieśmieleniem wzruszył ramionami.
- Nie wiem czy tak lepiej, ale jakoś tak dziwnie się czuję w lokalu bez koszulki. Myślisz, że tak wypada? Nie wygląda to dziwnie?
- Nie całkiem o to mi chodziło – zawiadomiła nie mogąc jednak nie wiadomo czemu (albo wiadomo) powstrzymać uśmiechu.
- Nic innego nie mogę, bo nie mam nic ze sobą do przebrania, a do hotelu mamy kawałek drogi. Casper , ten tam – Dawid stanął obok niej wskazując palcem na jednego ze swych towarzyszy – oblał mnie colą. Zaraz mu powiem, żeby mi oddawał swoją koszulkę. Staniesz po mojej stronie jakby co?
- Znaczy, jakby co? Nie rozumiem.
- Jakby się sprzeciwiał. No przecież nie wypada, żebym paradował tak po mieście. Prawda? – wzrokiem wskazał na swoje ciało rozkładając ramiona i ona spojrzała również. Niby tylko odkryty tors i to w dodatku z włosami, ale dziwnie jakoś wprawił ją w zażenowanie.
- Już lepiej się ubierz. Ja raczej nie chcę się mieszać w wasze spory. Przepraszam. Niepotrzebnie zaczęłam temat – pospiesznie odeszła do swojego stolika i wsunęła się na swoje miejsce bezpiecznie asekurując się odległością mebla. On stał chwilę w miejscu, wahając się czy wracać do kolegów, czy iść za nią, ale… jej siła przyciągania okazałą się większa. Podszedł do niej i stanął nad jej stolikiem.
- Więc uważasz, że powinienem ubrać tę poplamioną koszulkę i chodzić z taką plamą? Teraz to mi tak jakoś… wstyd. Myślałem, że jej nie widać, ale skoro uważasz… Właściwie to masz jakieś imię? – usiadł naprzeciw niej podpierając brodę na swym zwiniętym w ręku podkoszulku. Zorientowawszy się - odłożył go na krzesełko obok i ponownie skierował wzrok na twarz dziewczyny.
- Jakieś mam – odpowiedziała chłodno, ale rozbroił ją swym wyczekującym spojrzeniem – Magda – odpowiedziała i uśmiechnęła się. Zdaje się, że koledzy cię wołają, więc może lepiej już idź.
Wołali faktycznie, a on… wahał się. Nie za bardzo było mu to widocznie na rękę. W głowie szukał pretekstu, żeby zostać, ale chwilowo nic nie potrafił wymyślić. W końcu poszedł. Poszli wszyscy jego towarzysze. W lokalu znów zapanowała względna cisza delikatnie rozmywana przez graną muzykę i przyciszone rozmowy. Dawid wróci za momencik.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
zielona
Użytkownik - zielona

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2019-07-21 10:48:39