Zwyczajnie - miłość (X) Coś

Autor: zielona
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

tym, że miał kiedykolwiek do czynienia z gitarą to wielki blef.
- Może jak pan mówi, że nie jest gotowy na prezentację, to tak jest rzeczywiście i dajcie mu spokój – odezwała się w jego obronie, a on sprowokowany jej słowami wziął instrument. Kiedyś grał i uważał, że to nie było złe, ale teraz nie był pewien. Denerwował się tym, że miał grać przed profesorem muzyki. Ba. Całą rodziną muzyków. Objął gitarę i przełknął ślinę. Spojrzał po twarzach niepewnie.
- Tylko, jakby coś nie wyszło, to pamiętajcie, że ostrzegałem. – zerknął na Magdę. Chwilę próbował brzmienie strun, chwilę dostrajał, dopasowywał się do instrumentu. Nie wiedział czy uda mu się zagrać po takiej przerwie, bez żadnej próby. Zaczął grać cokolwiek. Jakaś pierwsza melodia, która mu się przypomniała. Magda patrzyła zdumiona, bo jednak to była melodia. Potem przystanął, nabrał powietrza i podjął decyzję.
- No dobrze. Coś spróbuję. – rozprostował jeszcze palce i zaczął grać. Skupiony był na strunach, swoich palcach, muzyce. Nie patrzył na twarze. Kiedyś, dawno, kiedy gitara była jego pasją próbował różnych trików i własnych kompozycji, które ćwiczył do bólu dłoni, a których nikomu nie prezentował, bo i tak nikt tego nie słuchał i nie doceniał. Rodzice stwierdzali, że ładnie, żeby podtrzymać go na duchu, ale po ich minach widział, że nie podobało im się wcale. Teraz postanowił zagrać i palce przypominały sobie coraz bardziej kolejne układy wraz z czasem gry. Obawiał się spojrzeć na twarze odbiorców, ale grał to co miał do zagrania w widoczny sposób zespalając się z muzyką – z każdą minutą coraz bardziej. Magda patrzyła na niego ogromnymi oczyma, nieświadoma tego, że ze zdumienia otworzyła też usta. W tym momencie zadziało się coś na płaszczyźnie – już nie jej ciała, ale właśnie duszy. Muzyka to była jej największa miłość, a on ją w sobie miał. Coś w środku zagrało, zaczęło kiełkować. Patrzyła ze zdumieniem i podziwem, którego nie potrafiła ukryć. Kiedy Dawid skończył i powiódł niepewnie wzrokiem po odbiorcach profesor pokręcił głową.
- Jak na sześć lat przerwy nie jest źle. – stwierdził.– Nie masz przypadkiem ochoty zapisać się do mojej szkoły? Egzamin miałbyś już zaliczony.
- Raczej nie. – uśmiechnął się – Może ochotę to i owszem, miałbym, tylko lata już nie te. Studia już skończyłem. Teraz muszę znaleźć pracę i zacząć zarabiać. Czas na naukę już minął.
- Na naukę nigdy nie jest za późno panie Dawidzie. W pańskiej grze jest fajna energia, piękne wyczucie. Co to za kompozycja w ogóle?
- Taka, moja własna. – przyznał Dawid – Lubię mieszać różne orientalne brzmienia.
- I dobrze to wyszło. Oryginalnie. Komponuje pan muzykę? – pytał profesor z zainteresowaniem.
- Kiedyś próbowałem, ale to już historia. Teraz nawet nie mam swojej gitary. – zaśmiał się.
- To niedobrze. Powinien pan mieć gitarę. Talentu nie wolno marnować. A pan wie, że nasza Magda też komponuje?. Przedwczoraj miała koncert przed społecznością akademii z własnym utworem. Wczoraj rozmawiałem z dyrektorem orkiestry i jeżeli rozpisze swój utwór na orkiestrę on da jej do dyspozycji doświadczonych muzyków i za trzy tygodnie będzie mogła wystawić swój utwór na dorocznym koncercie w parku. Ty Madziu jeszcze nie wiesz. Będziesz miała do dyspozycji ilu zechcesz muzyków z filharmonii. To wielka szansa córeczko. Wielka okazja, żeby zaprezentować się szerszemu gremium. Jestem tak dumny, że aż mnie rozpiera. – podchodząc do fotela na którym siedziała Magda objął ją ramieniem i pocałował jej włosy. – Co córciu? Cieszysz się?
- Za trzy tygodnie? – spytała jeszcze niezupełnie świadoma słów i sytuacji. W jej głowie trwało jeszcze przegrupowywanie fakt&oa

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
zielona
Użytkownik - zielona

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2019-07-21 10:48:39