Pierwszą rzeczą, dzięki której zwróciłam w ogóle uwagę na tę serię, był tytuł. Zapewne większość z Was się tutaj nie zdziwi, bo w końcu, kto nie czyta tytułów. Dla mnie jednak nadrzędną sprawą jest opis oraz zamysł na fabułę, a nie na odwrót. Kończąc tą małą dygresję, wróćmy do istoty sprawy. Niepowszedni – coś innego, niecodziennego, odmiennego, przeciwnego do rutyny, i właśnie ten ostatni zwrot przemówił do mnie ostatecznie. Jak myślicie, udało się Justynie Drzewickiej przełamać moją szarość dnia? Jeżeli jesteście ciekawi, to czytajcie dalej.
Fabuła, bohaterowie co prawda czasem irytujący, ale, świat wykreowany, w ogóle sam pomysł na Niepowszednich i ich magiczne, ukryte zdolności było jak na najlepszej drodze ku sukcesowi, więc to zostawiamy i tego się nie czepiamy. Natomiast, jeżeli chcieć się tutaj do czegoś przyczepić, bo przecież krytyka to ukochana praca blogerów, to należy wspomnieć o wykonaniu i innych zjawiskach, które za tym idą. Jak ja to lubię mówić – chęci były dobre, ale troszkę coś nie poszło. W Niepowszednich nie do końca, moim zdaniem, udał się sposób przedstawienia dalszych losów bohaterów i styl pisania. Rozumiem, że jest to książka kierowana do młodszego grona czytelników, więc nie musi posiadać trudnego i poetyckiego języka, jednak lepiej by się czytało, gdyby było tu więcej opisów, szczegółów i innych podobnych ubarwień. Zaś druga sprawa tyczy się motywu i akcji. W trzech książkach, gdzie naprawdę można niesamowicie rozbudować fabułę, tutaj nie zostało to wykorzystane. Każdy tom niby o czym innym, a opierający się na tym samym – ucieczka/pogoń za Welesem, ratowanie kogoś i tak w kółko Macieju. Tego, czego mi również bardzo zabrakło to mocny i dobitny zwrot akcji lub po prostu jakieś dramatyczne wydarzenie. Książki bez tego wydają się takie ni dobre ni nijakie – czegoś im brak, chociaż wydają się w porządku. Brak im ewidentnego wyróżnika z tłumu wielu książek – mam nadzieję, że Wiecie, co mam na myśli, gdyż niezmiernie ciężko się to tłumaczy, pisząc.
Ujmę to tak: Niepowszedni nie są zwykłymi wypocinami, ale rewelacją również nie. Do tego wyższego progu zabrakło im czegoś „olśniewającego”.
Podsumowując moje trochę chaotyczne myśli, stwierdzam, że Niepowszedni to spoko goście. A tak na poważnie, to trylogia, przy której można sobie trochę odpocząć, spędzić miło czas, mimo że książki raczej nie należą do tych bardzo ambitnych. Prosty język i wartka akcja ma w tym przypadku plusy i minusy. Fabuła nie do końca spełniająca oczekiwania spragnionego wielbiciela fantasy, jednak tylko czasem irytujący bohaterowie to nadrabiają, gdyż na ogół są to bardziej sympatyczne niż drażniące postacie. Nie żałuję czasu przeznaczonego na tę serię, bo byłam ciekawa dalszych losów Niepowszednich.
Przeczytałam, oceniłam, a teraz odłożę spokojnie na półeczkę, jednak nie wiem, czy pod nadmiarem wielu innych książek, zwyczajnie o niej nie zapomnę.
Dla kogo:
- Dla młodszej młodzieży
- Dla osób lubiących gatunek fantasy
- Dla niewymagających czytelników
- Dla osób szukających odskoczni od ciężkich książek
http://filizanka-ksiazkoholika.blogspot.com
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2016-03-30
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 300
Język oryginału: Polski
Dodał/a opinię:
flokete
Ciepła opowieść o tym, że czasem trzeba stracić wszystko, żeby odzyskać to, co najważniejsze. Anka za namową narzeczonego zaciąga kredyt na zakup hotelu...
Jest rok 2018. Trzynastoletnia Sara, której ambicją jest zostać pisarką, i jej rówieśnik Daniel, miłośnik ciężkiego brzmienia muzyki metalowej...