Marionetka - wiersz
W starym lecz żywym teatrze jest scena
Gdzie sztukmistrz z aktorem toczyli swe boje
Jeden drugiemu pokazywał trofea
Króliki i role
Kapelusz i maska
Czekając na tryumf w oklaskach
Dzisiaj ta scena stała się moim domem
Ja na niej panem. Ja - stary manekin
W blasku reflektorów wyglądam jak omen
Karłowaty arlekin
Podwieszon sufitu
Wśród mędrca krótkiego zachwytu
Ktoś ciągnie za sznurki, ja tańczę jak grają
Uginam kolana i macham rękami
Bezustannie od lat mą bawi się wiarą
Prze zeń trzymany
Łańcuch wolności
Zapięty szczelnie na mej godności
Samozwańczy Neron trzyma w ręku kielich
Pełen gorzkiej krwi poprzednich tancerzy
Którzy przede mną na scenie ginęli
Wśród dźwięków talerzy
Z dziurami na dłoniach
Przecięte sznurki - kariera skończona
Milczenie jest złotem, mowa protestem
Pertraktować z nim nie warto w ogóle
Ochoczo więc przed nim szmatami szeleszczę
Bo jest moim królem
Jest moim panem
Twardym i zimnym jak kamień
Chciałbym być dzielny jak tracki Spartakus
Zerwać kajdany niewolniczej pracy
"My nie będziemy gorsi od proletariatu
Będziemy walczyć
W nam sprawie bliskiej
O ukrzyżowanie na drodze Appijskiej"
Choć tego nienawidzę to tańczę wytrwale
Ochrzczono mnie altruistyczną kukiełką
Dylematu więźnia jeszcze nie poznałem
Marionetki cierpią
Kaganiec uwiera
Zostaje taniec, sznurek, nadzieja