metropolis - wiersz
wypadłem z toru
tramwaju numer osiem
spocona atmosfera
tępe spojrzenia niewyspane
cuchnące lenistwo
pomroczne
zaćmione
uwolniłem się z systemu
około południa
zwykle o tej porze
tak mam
na rondzie grunwaldzkim
spadłem jak gwiazda
na bulwar
zawsze wschodzącego
słońca
z łoskotem
kiedyś robiłem to
z większą
gracją
rano przeproszę tramwaj
a on wdzięczny
do fabryki konserw
mnie dowiezie
założę uniform
podbiję kartę
numer dwa tysiące i
dwanaście
Najpopularniejsze wiersze
Inne wiersze tego autora