Złota obrączka - wiersz
Na straganie stała
oczami mrugała
aż pewnego pana
sobie ubzdurała
A ten pan jak wiecie
że połknął przynętę
posłał słodki uśmiech
pannie na zachętę
Oj niedobrze z tobą
mój ty miły panie
bo od żony pewnie
w skórę się dostanie
Po co było patrzeć
w te modre oczęta
czy jeszcze o tobie
choć trochę pamięta
I pozostał mętlik
teraz w twojej głowie
a najgorsze z tego
gdy się żona dowie
Może puści płazem
niewinne zaloty
najważniejsza miłość
i pierścionek złoty
Najpopularniejsze wiersze
Inne wiersze tego autora