Recenzja książki: Rzeczpospolita III i pół

Recenzuje: Damian Kopeć

Trzydzieści lat przemian oczami wybranych osób


Bierzemy do ręki obszerny zbiór wywiadów Sylwii Milan, dość młodej dziennikarki związanej z londyńską Coolturą. Wywiadów krótkich, lekkich, a czasami nawet przyjemnych. Różne postaci życia publicznego przedstawiają swoją ocenę minionych polskich kilkudziesięciu lat, głównie tych po 1989 roku. Są tu zawarte rozmowy o Polsce oraz świecie, przede wszystkim jednak w kontekście naszego kraju. Dana postać, konkretna biografia zadecydowały o tym, jakie autorka postanowiła stawiać pytania. Metoda ta ma swoje dobre i złe strony. Złą jest ta, że osobiste przekonania dziennikarki są zbyt wyraźne i powodują, że do jednych odnosi się z jawną sympatią, a do innych z ledwie skrywaną niechęcią. Pytania są, jak to trafnie wyrażono kiedyś w filmie Rejs, tendencyjne. Bardzo subiektywne. To nie znaczy, że odpowiedzi na nie są nieciekawe. Są interesujące w różny sposób, nawet jak nie zawierają wprost niczego odkrywczego. Pokazują bowiem osoby znane, ich poglądy i spojrzenie na świat. Jeśli ktoś nie potrafi powiedzieć zbyt wiele, mówi nieciekawie lub swobodnie zalewa nas potokiem bełkotliwej, beztreściowej nowomowy, to świadczy to w dużym stopniu o nim samym i poziomie, który reprezentuje. Pewnym problemem - przynajmniej dla mnie - jest młody wiek dziennikarki przeprowadzającej wywiady. Oczywiście, dzięki temu do wielu rzeczy ma ona dystans, ale wiele traktuje lekko, zbyt lekko. Czym innym jest uśmiechać się słuchając o jakże zabawnych chronicznych niedoborach papieru toaletowego czy o metodach zastraszania stosowanych przez wszechwładne SB, a czym innym korzystać w toalecie z szorstkich gazet typu \"Trybuna Robotnicza\" czy poczuć na własnym ciele siłę argumentów bijącego serca Partii.

Jak ma to miejsce praktycznie w każdym większym zbiorze rozmów czy opowiadań, poziom wywiadów jest bardzo różny. Szkoda, że przy każdym z nich nie została podana dokładna data przeprowadzenia go. W polityce i życiu publicznym to konkretne daty mówią o kontekście wypowiedzi. Możemy kogoś potępiać w czambuł, by za pięć lat bezkrytycznie go podziwiać mimo, że w żadnym stopniu się nie zmienił. Zmieniło się za to samo tło i ów właśnie kontekst. I zmieniliśmy się my sami, niekoniecznie na lepsze.

Duża część zawartych tu pytań i odpowiedzi jest dla mnie zbyt \"miękka\" i nijaka. Takie ciepłe kluchy-pogaduchy dla poprawy samopoczucia swojego i czytelników. Politycy rozpływają się w samouwielbieniu i chwalą się bez jakiegokolwiek skrępowania. Są wzorami megalomanii i wielbicielami uproszczeń. Pragną ukazać się jako mędrcy, którzy jeśli nawet czasami popełniają błędy, to nieznaczne i w gruncie rzeczy całkiem sympatyczne. Są, patrząc w mówiące im prawdę i tylko prawdę zrobione na specjalne zamówienie lustereczko, piękni, mądrzy, wszystkowiedzący i nieszczęśliwi, że nie wszystkomogący jak pewien aparat komórkowy. Byli prezydenci zajmują się głównie tworzeniem mitów o własnej przeszłości, prawdopodobnie dlatego, że ich myśli pochłania głównie świetlana przyszłość (własna, żeby było jasne). Na tym tle dobrze wypada tylko prezydent Kaczorowski. Byli premierzy ukazują ogrom dobra, który był udziałem narodu za ich rządów. Z chęcią przypominają osiągnięcia, nawet pozorne, w przypadku porażek ich wzrok kieruje się już jednak w kierunku także uwielbianej przez nich lepszej przyszłości lub w stronę opozycji, która bezmyślnie zmarnotrawiła ich dorobek. Z ciekawszych wypowiedzi, z którymi niekoniecznie trzeba się zgadzać, można wymienić słowa J.Olszewskiego, Waldemara Pawlaka, Włodzimierza Cimoszewicza czy J. Kaczyńskiego. Fakt, że temat i forma rozmowy są narzucane przez dziennikarkę powoduje czasami swoiste pomniejszenie ich wartości. Jest to jednak święte prawo autorki, z tym, że warto pamiętać iż w przypadku nieciekawych pytań trudno uzyskać ciekawe odpowiedzi. Czasami brakuje mi w pytaniach pani Milan zwykłej ciekawości, pozostaje za to trochę obsesyjna chęć wykazywania czegoś rozmówcom czy drążenie pewnych, mocno oklepanych już tematów.

Oprócz byłych prezydentów i równie byłych premierów mamy okazję przeczytać rozmowy z uczestnikami Okrągłego Stołu (i to z każdej strony), komentatorami krajowymi i zagranicznymi oraz młodymi ludźmi z emigracji brytyjskiej. Jest to głównie galeria osób znanych i takich, którym się w jakiś sposób w życiu udało. Którzy z przemian w naszym kraju czerpią profity. Trudnym do zaprzeczenia faktem jest, że są oni - wbrew własnym odczuciom i wyobrażeniom - mniejszością.

Na wiele pytań Sylwii Milan tak naprawdę nie dostajemy odpowiedzi. Politycy potrafią tak mówić, żeby w gruncie rzeczy nic nie powiedzieć. Mówiąc szczerze - czego dowodzi ta publikacja - politycy w większości są nudni i nie mają niczego ciekawego do powiedzenia. Narcystyczni, bezkrytyczni, neurotyczni, tylko nieliczni prezentują interesujące spojrzenie na przeszłość i niebanalne oceny rzeczywistości. Większość rozmów jest jednak sztampowa. Wynika z nich to, co wszyscy już dobrze od lat wiemy: że Polska jest krajem wspaniałych polityków i mężów stanu do których prymitywny naród nie dorósł i szybko nie dorośnie.

Głównym tematem zawartych w książce wywiadów są przemiany w Polsce w ostatnich trzydziestu latach. Widziane przez pryzmat tych, którzy w nich uczestniczyli (i w jakiś sposób z nich skorzystali). Peany na temat tego świata nie zawierają więc całej prawdy o rzeczywistości. Wylicza się sukcesy ekonomiczne, rozwój rynku, otwarte granice, system wielopartyjny. Nie mówi o stresach życia, depresjach i rozprzestrzeniających się szybko nowoczesnych chorobach, o feudalnych stosunkach w pracy (wyzysk, brak szacunku, nowoczesne niewolnictwo), ideologizacji mediów. O wcielaniu w życiu społecznym hasła: mniej chleba, więcej igrzysk. O uzależnieniach, narastającym poczuciu zagubienia, znieczulicy, o ludzkich kosztach przemian, które się swobodnie pomija w tym niby obiektywnym spojrzeniu na przeszłość i teraźniejszość. Unika się krytycznej oceny siebie i otaczającego świata. Dużo w tych wywiadach poprawności politycznej i autocenzury, czy to rozmówców czy też samej dziennikarki. Autocenzura i bycie poprawnym są zresztą charakterystycznym znakiem naszych czasów, czasów pozornej wolności słowa i poglądów. Wolność poglądów i słowa nie polega bowiem - wbrew pozorom - na tym, że można pomyśleć sobie co tylko chcemy. Taki poziom wolności mieliśmy bowiem nawet w komunizmie czy faszyzmie.

W słowach autorki więcej jest zrozumienia i podziwu dla tych, którym się w życiu wiedzie, niż dla tej większości, która ponosi koszty często nieudanych eksperymentów. Państwa i jego pomyślności nie tworzą jednak - nawet najwybitniejsze - jednostki. Trudno określić o ile o sile danego kraju decydują profesorowie czy uzdolnieni docenci. Potrzebni są bowiem oddani pracy lekarze, murarze, nauczyciele, sprzedawcy, kierowcy autobusów, sprzątaczki. Wygląda zaś na to, że dyrektorzy czy prezesi wielkich firm są w jakiś sposób lepsi od innych. Że politycy, którzy za swoje błędy nigdy nie odpowiadają własnymi pieniędzmi są bardziej godni podziwu niż zwykli, ciężko pracujący na wszystkich ludzie. Z najpiękniejszych nawet słów nie zbudujemy jednak domów, dróg, komputerów czy kanalizacji. W naszej medialnej epoce gaduły, żonglerzy słowa stają się najważniejsi i wydają się bardziej wartościowi niż ludzie tworzący coś realnego.

Ciekawą obserwacją, którą potwierdzają te wywiady jest to, że wielu polityków, szczególnie liberalno-lewicowych chce nie tyle zmieniać rzeczywistość (prawo, warunki życia i pracy, poziom materialny społeczeństwa itp.) co ludzi. Oni wierzą, że wiedzą co jest dla innych najlepsze. W imię swoich własnych poglądów, ideologii której wydają się ślepo oddani, z ledwością skrywają nienawiść do innych ludzi i ich spojrzenia na życie. Tego typu myślenie stało u podstaw wielkich dwudziestowiecznych totalitaryzmów. Przekonanie o własnej nieomylności. To przecież w imię lepszego świata i nowego człowieka wymordowano i dalej unicestwia się miliony ludzkich istnień. W imię tego, że ktoś nie tylko wie co dla innych jest lepsze, ale i próbuje to za wszelką cenę wdrożyć w życie. Czytając zatem wypowiedzi pozornie światłych ludzi, o takich właśnie głębokich przekonaniach, powinna się nam w głowie automatycznie zapalać ostrzegawcza czerwona lampka.

Czy warto czytać ten zbiór wywiadów? Oczywiście, że tak. Są przecież jakąś cząstką prawdy o konkretnych ludziach, o danym czasie, o świecie. Nie tyle poprzez samą treść wypowiedzi, ale i sposób mówienia o sobie, wyrażania się, oceny. Lepiej jednak odczytywać słowa danej postaci w szerszym kontekście, patrząc także na całe jej życie, postępowanie, zachowanie. Historia także w ten sposób może być nauczycielką życia.

Kup książkę Rzeczpospolita III i pół

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Rzeczpospolita III i pół
Książka
Inne książki autora
Wszystko na jedną kartę
Sylwia Milan 0
Okładka ksiązki - Wszystko na jedną kartę

Skąd w Polsce biorą się sławni i bogaci? Wielu z nich, to ci, którzy swoją pozycję zawdzięczają wyjazdowi z Polski i powrotowi do niej. To bohaterowie...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Reklamy