EFEKT MOTYLA cd

Autor: wolfhorse
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Nie był pewien, czy ma do czynienia z naciągaczką, czy szantażystką. Przede wszystkim zaś, czy jest to jej inicjatywa, czy też ktoś za tym stoi. A jeśli, to kto i jaki parszywy ma w tym interes. W każdym razie była to śmierdząca sprawa. Dlatego, jak tylko zamknęły się za nią drzwi, zadzwonił do Kowalowa z prośbą o pilne spotkanie.

- Ty Wania uważaj – krótko skomentował to szef. - Nie trzeba nam takich afer. I rozwiąż problem tak, by śladu po nim nie zostało. Rozwiązał. Jego perwersyjna sekretarka nie dojechała na następne spotkanie. I nie było w tym jego winy. Ot, zwyczajnie: niesprawny samochód i pech.

Z kobietami generalnie Jewtuszenko nie miał szczęścia. W szkole te, które się nim interesowały nie były w jego guście, te, którymi on się interesował, wolały innych. Cnotę stracił, jak wielu jego kolegów, z cycatą bibliotekarką, która wcześnie owdowiawszy, z pasją rozbudzała wśród młodych nie tylko miłość do literatury, ale i do innych przyjemności życia. W wojsku, na przepustce, bzykał co się dało. Dopiero, kiedy trafił do sztabu dywizji, jako oficer wywiadu i poznał Maszę, zakochał się. Zakochał się jak szczeniak. Szaloną, zaskakującą, jak na jego twardy, mało romantyczny charakter, miłością. Masza też pracowała w wywiadzie, tyle, że w innym departamencie. Nie była klasyczną pięknością. Z okrągłą, dziewczęcą, mimo przekroczonej trzydziestki, buzią, kręconymi blond włosami, pulchna nieco bardziej, niż wymagały tego standardy współczesnej urody, robiła wrażenie barokowego aniołka, który opuściwszy ołtarz zmienił się w rosyjskiego oficera wywiadu płci niewątpliwie żeńskiej. Mieszkali blisko siebie. Szybko zwrócili na siebie uwagę. Szybko też zaprzyjaźnili się. Połączyły ich wspólne poranne biegi. To w ich trakcie okazało się, że fascynuje ich dobre, artystyczne kino, że mają oboje duże kolekcje kaset video i że dużo przyjemniej jest oglądać ulubione filmy we dwoje. Potem odkryli swoją inną wspólną pasję - gotowanie. I nie tylko. Wkrótce wspólne kolacje zaczęli łączyć ze śniadaniami. W końcu doszli do wniosku, że wygodniej będzie zamieszkać razem. Po raz pierwszy od czasów dzieciństwa Iwan poczuł, że ma swój prawdziwy dom. A w tym domu kogoś, dla kogo chciałby zrobić wszystko, by go uszczęśliwić. Co prawda nie rozmawiali o tym nigdy, ale jemu wydawało się naturalne, że zbliża się czas oświadczyn. Kupił już nawet pierścionek…

Sen prysnął, kiedy okazało się, że wszystko to dobrze zainscenizowana fikcja, a Masza po prostu wykonywała zadanie. Miała w sytuacjach najbardziej intymnych poznać jego charakter, sprawdzić lojalność, dyskrecję, ocenić przydatność do służby. I oceniła, pozytywnie. To, między innymi, dzięki jej rekomendacji został wytypowany do Akademii Dyplomatycznej. Dzięki niej został szpiegiem. Dzięki niej zrozumiał, że nigdy nikomu nie można zaufać do końca. Przekonał się też, że kiedy podjęło się służbę państwu, oddało mu się również prawo do ingerowania w najintymniejsze sprawy swego życia. Uświadomiło mu to boleśnie, że znalazł się w sidłach, z których uwolnić się nie sposób. Wchodził w nie, zupełnie nieświadom, prawie od dzieciństwa. Jego zamiłowanie do sportów walki, fascynacja sambo, tajemniczą i niesamowicie skuteczną techniką walki, której uczono w specnazie, sprawiły, że zrobił wszystko, by znaleźć się w tych oddziałach. I udało się. Aż za bardzo udało. Jako młody oficer w Afganistanie mógł w praktyce docenić wartość życia, według kryteriów, których go uczono. Bo dla żołnierza specnazu, życie jest bardzo cenne. Życie wroga, bo wróg powinien życ długo i boleśnie, do czasu aż podczas tortur wyśpiewa wszystko, co wie i pamięta aż od czasu pierwszych ruchów w łonie matki. Życie współtowarzysza, bo jeśli ranionego zostawisz przy życiu, torturowany zdradzi cię na pewno. Życie własne, bo jeśli okażesz słabość, lub ranny staniesz się ciężarem, najbliższemu kumplowi nie zadrży ręka, by cię go pozbawić. Niewielu przeszło tę szkołę życia bez szwanku. Ginęli, lądowali u czubków, dezerterowali i zakładali gangi lub wynajmowali się jako płatni mordercy. Niektórzy wytrzymywali i pnąc się po drabinie awansów szkolili następnych. Najzdolniejsi, tacy, jak on, dostawali ważniejsze zadania w oddziałach wywiadowczych sztabów dywizji, armii, albo i wyżej. I byli dumni z tego. On też. Aż do czasu historii z Maszą. Kiedy domyślił się jej roli miał w pierwszej chwili nieodpartą ochotę zabić tę sukę, a potem palnąć sobie w łeb. Nie zrobił tego. Specnaz nauczył go opanowywać emocje, działać racjonalnie. A racjonalnie było pogodzić się z losem. Nieprzyjęcie oferty wstąpienia do Akademii znaczyło spędzenie reszty życia gdzieś w zapomnianym przez boga i ludzi garnizonie. Przyjęcie, to zgoda na wieczną nieufność, manipulację, kłamstwo wobec wszystkich, poza przełożonymi, którym należy się psia wierność i prawda, cała prawda, bo zatajenie czegokolwiek równa się zdradzie, a za zdradę idzie się do pieca. Jak na tym filmie, który każdy musi obejrzeć tuż przed złożeniem przysięgi, gdy wstępuje do GRU. Kotłownia. Facet przywiązany do noszy. Żywy. Dwaj inni powoli, bardzo powoli wsuwają go nogami do przodu do tego pieca. Nie ma dźwięku, ale widać twarz tego człowieka. Widać, że wrzeszczy, że cierpi, że koszmarnie się boi. A oni powoli, metodycznie, palą go po kawałku. Taka jest kara za zdradę. Oczywiście można się wycofać, powiedzieć nie, nie chcę. Nikt nikogo nie zmusza. Ale jest już za późno, o wiele za późno. Teoretycznie wiąże się to tylko z przeniesieniem do jednostki liniowej. W praktyce może skończyć się przypadkowym osunięciem się w przepaść podczas urlopowej górskiej wspinaczki.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
wolfhorse
Użytkownik - wolfhorse

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2018-06-01 12:41:34