Gdyby od mojego aktu woli zależało, czy wyzdrowieję, to publicznie zeżarłbym swój zegarek. Już teraz zacząłbym go chrupać.
Chory ma nie jeść, żeby zagłodzić nowotwór. Można zagłodzić nowotwór, ale przy okazji także pacjenta, więc jest to dieta skuteczna.
Zawsze mówię: "Katolicy, więcej luzu!", bo my często mamy zaciśnięte zęby, jesteśmy wiecznie obrażeni, wiecznie wściekli. Tu nas atakują, tam nas szczypią, znowu wszędzie spiski... Szukajmy po tej drugiej stronie dobra.
...ja uważam, iż w działalności publicznej zasadniczo powinno się ludziom bardziej ufać niż nie ufać.
Zawsze broniłem Jerzego Owsiaka. Kiedyś na moim vlogu pojawiło się nagranie, w którym usiadłem na tle kominka, przypiąłem sobie serduszko na piersi i wystąpiłem w obronie Jerzego Owsiaka.
Każdy, kto jest osobą publiczną, musi się liczyć z atakiem na siebie. To jest oczywiste.
A zatem jak pomagać tym, którzy nie zasłużyli na pomoc - wszystkim naszym braciom menelom i siostrom menelkom? Jestem w stanie się zrzucić, żeby nikt nie umierał na ulicy. I jestem w stanie zrzucić się na tych, którzy nigdy nie będą mogli pracować, bo są rzeczywiście niepełnosprawni. Ale zabierzmy renty tym wszystkim udawaczom.
Bardzo lubię komunistów. I ubeków też. Bardzo ich lubię, ale nie takie rzodkiewki, z wierzchu czerwony, a w środku biały, tylko takie prawdziwe pomidory, czerwone po prostu do szpiku kości.
Nigdy nie wolno zła naprawiać złem. To nie załatwi problemu.
Niestety, często jest tak, że jesteśmy przekonani, iż mamy obowiązek tkwić w Kościele jak w oblężonej twierdzy.
Gdybyśmy byli oceniani jako duchowni pod względem rynkowym, to większość z nas zwyczajnie straciłaby robotę.
Mój ojciec mawia: "Nie będę z tobą chodził po sopockim deptaku, bo ty jesteś jak miś w Zakopanem. Wszyscy chcą sobie z tobą robić zdjęcie". A moja mama powtarza z kolei: "Będę z tobą wychodziła, jak mi kupisz nowy płaszczyk i buty". Interesiara.
Chodzi o to, żeby - mówiąc po ludzku - woda sodowa nie uderzyła do głowy. Żebyśmy - ja czy inny celebryci, duchowni czy świeccy - nie uważali się za mistrzów świata, nie uczestniczyli w zjawisku, które nazywam rozszerzaniem autorytetu.
Tak naprawdę stałem się popularny przez tego glejaka i... okej, godzę się na to. Jestem ekshibicjonistą, bo cały czas o tym glejaku opowiadam, co tak naprawdę nie jest specjalnie fajne.
Nie można mówić, że Pan Bóg zsyła choroby. Choroba jest zawsze złem, choroba jest zawsze porażką. (...)Choroba to jest zawsze błąd systemu, błąd komórki przy podziale.
Gdyby od mojego aktu woli zależało, czy wyzdrowieję, to publicznie zeżarłbym swój zegarek. Już teraz zacząłbym go chrupać.
Książka: A człowieka widzi?
Tagi: zdrowie, wola