Fontanna
- łza cicho spłynęła po moim policzku uderzając o zimną kamienną ścieżkę przed domem. "bądź szczęśliwa"
- wyszeptałem na pożegnanie i ruszyłem przed siebie. Szukając tego co miałem tak blisko, tego co właśnie straciłem
- zostawiając przy niej jedną z dwóch połów rozszarpanej cierpieniem duszy...
Głośno zapłakała, czy usłyszał? usłyszałem...
Od tego czasu przez długi czas jej nie zobaczyłem...
10:27
Praca zaczęła pożerać coraz więcej czasu, w końcu nie miałem sobie równych. Zostałem prezesem imperium.
Co teraz? Kolejne imprezy, kolejne miliony, kolejne kobiety, kolejne samochody, kolejne kreski, kolejne drinki KURRRRWAAAAA!!!
Zaraz oszaleję! Co mam ze sobą zrobić!? Gdzie jest Natalia? Natalia... gdzie jesteś kochanie...
Siedziałem pozbawiony życia w domu, wciągnąłem kolejną kreskę i zapiłem whiskey.
Wsiadłem w samochód i jechałem przed siebie, silnik dawał z siebie tyle co mógł.
W głowie helikopter, setki myśli, setki głosów, setki kobiet bez twarzy, a w tym tłumie ona.
Zamknąłem oczy, zdjąłem ręce z kierownicy i przycisnąłem pedał gazu.
Przez chwilę poczułem jakby była obok mnie, w końcu usłyszałem jej krzyk "Uważaj!".
Wcisnąłem nagle hamulec, za późno, wjechałem z impetem w inny samochód.
Obudziłem się w szpitalu, na szczęście żyłem, podobno w jakiś cudowny sposób nic mi się nie stało.
Moją lekarką była ta wspaniała dziewczyna - Natalia. Szczęśliwy przypadek? Wcale nie - już dawno wpisałem ją jako prywatną lekarkę bez jej wiedzy.
Zaraz... Co?
Obudziłem się, to było tylko wspomnienie, a może sen?
Jestem w stanie krytycznym, stoi nade mną łysy lekarz, mówi że najprawdopodobniej nigdy nie stanę na nogi.
Najbliższe godziny pokażą czy w ogóle przeżyję.
>10:51
Minął miesiąc, w tamtym wypadku zginęła para rodziców i dwoje dzieci. Z mojej winy zginęły cztery osoby...
Ja skończyłem tylko z kilkoma złamaniami i pęknięciami, z pomocą najlepszych specjalistów już stałem na nogach.
Nie mogłem przestać o tym myśleć, wydałem miliony żeby przekupić wszystkich możliwych sędziów i nie trafiłem do więzienia.
Ale czułem się z tym okropnie, myśli samobójcze stawały się coraz częstsze.
I wróciliśmy to teraźniejszości. Stoję w środku lasu przy kamiennej ścieżce i kopię własny grób.
W mojej popierdolonej głowie widzę jak dziesiątki moich bliskich pomagają mi kopać.
Nawet Natalia stoi tutaj i radośnie wykopuje kolejne kilogramy gruntu.
Ale nie... nie... nie pozwolę na to! W końcu nie zaszedłem tak daleko żeby teraz skończyć jak jakiś tchórz!
Nagle wszystkie osoby wokoło zniknęły, wyszedłem z głębokiego na sześć stóp dołu.
>11:44
Siedzę we własnym barze, kolejne kreski, drinki, rozmowy z kobietami, mecz, znajomi.
>3:00 - kolejny dzień
Dzwoni telefon, jestem na okropnym kacu. Odbieram i z goryczą w głosie pytam czego chce ode mnie rozmówca.
To matka Natalii, każe mi natychmiast przyjechać do domu mojej ciotki. Ale jak to? Natalia chce się spotkać?
Nagle rozpromieniałem, wyskoczyłem szybko z łóżka, ubrałem się i wsiadłem w samochód.
Przez całą dwugodzinną drogę myślałem co jej powiedzieć, jak przeprosić.
>5:00
W końcu byłem na miejscu, biała bramka stała przede mną otworem, jakby zapraszając do "Altany".
To miejsce wydawało się dużo bardziej mroczne niż ostatnio, intymna cisza stała się budującą napięcie symfonią grozy.
Większość kwiatów zwiędła, altana i fontanna były brudne i obrośnięte mchem.
Na ławce przy jeziorze siedziała Natalia. Nie wyglądała jednak tak jak zawsze. Jej policzki były blade, oczy zaćmione,