Przeczytałem ten list setki razy. Za każdym razem robi mi się strasznie smutno. [...] Nie umiałem sobie poradzić z tym nieutulonym żalem, nie umiałem się go pozbyć, nie mogłem nigdzie ukryć. Nie miał konturów, nie miał masy, przypominał przenikliwy wiatr. Nie mogłem się w niego spowić. Powoli przesuwały się przede mną obrazy, lecz nie wiedziałem, co miały znaczyć.
Przeczytałem ten list setki razy. Za każdym razem robi mi się strasznie smutno. [...] Nie umiałem sobie poradzić z tym nieutulonym żalem, nie umiałem się go pozbyć, nie mogłem nigdzie ukryć. Nie miał konturów, nie miał masy, przypominał przenikliwy wiatr. Nie mogłem się w niego spowić. Powoli przesuwały się przede mną obrazy, lecz nie wiedziałem, co miały znaczyć.