Ciała obce

Autor: dandee
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

To moja czwarta próba samobójcza. Druga udana.

Pajączek utrzymuje mnie w swojej sieci pozwalając ciału stygnąć w spokoju. Jestem w przechowalni. Trochę to przypomina sen a trochę paraliż. Gdyby nie update software'u miałbym wrażenie unoszenia się, a tak czuję się tylko skrupulatnie archiwizowanym.

Jestem pilotem, więc nie wolno mi umrzeć bez zezwolenia. Należę do wybrańców, którzy sięgnęli innych gwiazd, innych światów, a takim należy się gwarancja powrotu do domu. Nasza polisa ubezpieczeniowa to pajączki. Fraktalne nanocudeńka są zdolne opleść kilkukrotnie nawet pojedynczą synapsę. Każdy kawałek pajączka jest jego całością a wszystkie razem i każdy z osobna mną. Wystarczy, że tylko kawałeczek pilota powróci z misji, a odzyskany z niego pajączek opowie wszystko, co widział. Jeżeli ma się pod ręką jakieś zdrowe, w miarę nieużywane ciało, można wszczepić w nie pajączka i stary doświadczony pilot staje się młodym doświadczonym pilotem. Przynajmniej w teorii.

Moje nowe ciało mnie nie chce. Pajączek robi co może, żeby przeszczep funkcjonował sprawnie i chwała mu za to, lecz coś nie gra na łączach pomiędzy moim pajączkowym ja i wciąż cudzymi komórkami. Myślę, że ono wie, że nie jestem tu sam. Po prostu nie lubi pasażerów na gapę. Przy dobrej konserwacji pajączka, sprawnych aktualizacjach softu oraz dobrym serwisie ciał masz praktycznie gwarantowaną nieśmiertelność. To już samo w sobie jest wystarczająco łakomym kąskiem dla kogoś, kto nie lubi ryzyka, a kocha podróżowanie stopem. Dlatego myślę, że mamy pasażera na gapę. Coś, może ktoś, dostał się gdzieś po drodze do pajączka. A skoro siedzi w jednym, to jest we wszystkich. Fraktale, czyż nie?

Byliśmy prawie wszędzie, gdzie da się dotrzeć. Pozostało nam już tylko zapukać do nieba bram. Nie spotkaliśmy nikogo, z kim dałoby się nawiązać kontakt, więc wciąż posuwamy się o krok dalej, a pajączki nadal nie mówią nam nic zrozumiałego. A co jeśli, to nie my jesteśmy adresatami wiadomości? A co jeśli, to ktoś utrzymuje kontakt przez nas? W końcu pukając do nieba bram, głupotą jest zakładać, że stoisz przed głównym wejściem. Raczej, najlepsze na co możesz liczyć, to drzwi dla służby.

Mam trochę czasu dla siebie, bo pajączek musi utrzymać mnie w stanie świadomości, żeby sprawdzić poprawność nagrania. Nie mam wpływu na ten proces. Wszystko, co teraz myślę pozostanie pomiędzy mną, pajączkiem i tym trzecim. Czy można sobie wyobrazić lepszy moment na rachunek sumienia?

Może tym razem uda mi się umrzeć, chociaż na trochę. Przynajmniej niech transplanci dotrą do mnie przed reanimkami. Zanim dostanę nowe ciało, przechowają mnie w pajączku na czas gwarancji. Gdzieś tam czeka na mnie biedny, durny kadet, który po nocach sika ze szczęścia na myśl o zostaniu pilotem, ma IQ geniusza, ciało atlety, ale nie umie ze zrozumieniem przeczytać standardowej umowy z trzema aneksami i jedną pozornie mało istotną klauzulą na końcu. Kadet składa zamaszysty podpis na cyrografie i staje się własnością floty, a przy okazji moim nowym nosicielem. Tak, panowie i panie, jestem pasożytem.

Moja żona, Ai, ona potrafiła oszukać pajączka. Zrozumcie mnie dobrze, to znaczy też oszukać siebie i mnie, bo nie ma lekko, fraktale jak sami dobrze wiecie.
- Chcę mieć dziecko. - powiedziała mi, gdy dokowaliśmy na Starej Ziemi.
- Jesteśmy pilotami. Kto nam pozwoli adoptować?
- Twoje dziecko, Cyrusie.
- O, kurwa...
- Kurwa tak, czy kurwa nie, bo dni płodne nie trwają wiecznie.
- Tak... No, tak. - taki byłem wtedy elokwentny, a moje ciało miało ze dwa doktoraty z nauk humanistycznych.
- Widzimy się za kwadrans pod prysznicem.
Ai była pilotem sześć cykli dłużej ode mnie i doleciała dalej niż wszystkie pozostałe wyprawy razem wzięte. Jej pajączek był najba

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
dandee
Użytkownik - dandee

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2012-10-19 09:52:22