Coś się kończy, coś się zaczyna

Autor: leila
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

 

 

 

 

Dokładnie nie pamiętam ile razy do tej pory umarłam. Jednak z perspektywy czasu nie ma to żadnego znaczenia, bo mam już doświadczenie z obcowaniem ze śmiercią. Z biegiem lat, kiedy wiem, że spotkanie z nią jest nieuniknione – dopominam się głośno o jej szybsze przybycie. Przestałam się wreszcie bronić przed tym, co nieuniknione – kiedy zło, nienawiść, podłość, kłamstwo oraz hipokryzja – znów pochłoną moje słabe, naiwne, beznadziejnie ufne jestestwo.

 


Kiedyś konałam w przekonaniu, że kończę swoje życie i wszystko bezpowrotnie zniknie. Dlatego starałam się w nieskończoność odwlekać spotkanie z Białą Panią. Bałam się tego, co nastąpi. Strach skutecznie przesłaniał mi właściwe zrozumienie sensu przenikania światów. Uniemożliwiał przejście na pożądane poziomy świadomości. Nieustannie blokował dotarcie do upragnionego sedna, esencji, spełnienia, błogości, ciszy…

 


Teraz – gdy każda kolejna śmierć uwalnia mnie od paraliżującego marazmu zniewolenia, spętania, ograniczenia, wegetacji… Te i następne gaśnięcia – stają się wymarzonym początkiem cieplejszych oraz znacznie trwalszych ogni odczuwania. Pozorne zakończenia – wzajemnie przenikają i przeplatają się z naturalnymi odrodzeniami. Kiełkują nowe, wspaniałe rzeczywistości będące ulepszeniem poprzednich. Są coraz mocniejsze i silniejsze. Bardziej odporne na zniszczenia, zatrucie i zepsucie. Mające szersze spectrum zarówno współistnienia jak i bezpiecznej alienacji…

 


Dotychczas widziałam wiele odsłon piekła i tyle samo anielskich przestrzeni. Nareszcie pogodziłam się z Demonami. Potrafię rozmawiać ze śmiercią, która nauczyła mnie przeprowadzać samą siebie… na drugą stronę. Nie ma już we mnie lęku ani obaw przed nieznanym ani niezrozumiałym. Mam świadomość, że mogę mieć tylko nadzieję na krótkie unikatowe chwile zrozumienia. Kruche bezcenne momenty zespolenia oraz jedności.

Cała reszta…

jest wiecznym przeciwnikiem…

Złudną, rozczarowującą, utopijną wiarą…

W cuda…

 


Dziś znów umrę. Uschnę zatruta jadem, który wypijam niezłomnie łudząc się, że jest magicznym eliksirem. Więdnę – czekając na spotkanie, po którym pojawią się nowe zdrowe gałązki, będące filarem mojego drzewa wzniesionego dawno temu w lesie samotności. Umieram w przekonaniu, że jestem odporna na więcej czyhających na mnie trutek. Odchodzę otulona miłością Istot, które znają o wiele więcej dobra i zła – niż można przypuszczać.

 


Spokojni oczekujemy na śmierć – wierząc w kolejny lepszy wymiar...

 

 

 

 

 

 

 

 

 

1
Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
leila
Użytkownik - leila

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2021-02-07 21:36:18