Dalego do nieba. Rozdział 4.

Autor: Kasiula94
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Spoglądała na męża, w którego oczach dostrzegała niepokój.
Oboje nie mieli zaufania do całej sytuacji. Musieli rozstać się ze swoją córką i pozwolić, aby wyjechała do nieznanego im miejsca. To nie było takie łatwe, obdarzyć zaufaniem ludzi, którzy zjawili się w ich życiu zupełnie nagle, którzy jednym ruchem zniszczyli ich codzienność. Jak duży poziom był ich wiary w sytuacje, którą im przedstawili?
-Mamo… Co ci panowie robią w naszym domu? - zapytał Niko.
-Potem ci wszystko wyjaśnimy - odpowiedziała Pani Peterson.
Chłopczyk leżał na łóżku przykryty dwoma kocami. Nie zapytał drugi raz. Był na tyle inteligentny i od razu wyczuł, że powinien pozostać cicho. Zmarzniętą rączką otarł z policzka łzy, a potem przykrył się szczelnie.
W głowie Mike Petersona kłębiły się przeróżne myśli. Bał się, tak bardzo się bał o swoją córkę, którą kochał ponad życie. To właśnie dla niej, dla jej matki i brata był tak silnym mężczyzną. Chodź patrzyła na niego jak na niezniszczalnego człowieka prawda była taka, że gdyby nie jego rodzina już dawno by się załamał. Był typowym mężczyzną zbudowanym z krwi i kości, ale w środku słabym i delikatnym niczym mały chłopiec. Wiedziała o tym tylko jego żona Libby. Znała go lepiej niż samą siebie. Znała wszystkie jego słabości i wiedziała, że teraz czuję się fatalnie tak jak ona.
-Myślałem, że to chodzi o tamte sprawy… - powiedział do niej najciszej jak potrafił.
-Też tak sądziłam. Chyba nie myślisz, że to może być podstęp? - zapytała.
-Sam nie wiem. Są bardzo wiarygodni - wymienili wymowne spojrzenia. W tej samej chwili drzwi się otworzyły. Znów zobaczyli tego samego mężczyznę. Zamknął za sobą drzwi tak szybko, że nie zdążyli zobaczyć Amy. Wsunął rękę pod kombinezon i z wewnętrznej kieszeni wyciągnął złożony na pół plik kartek.
-Musicie podpisać te dokumenty. Są tu zawarte informacje na temat przebiegu całej sprawy, rozległe opisy dotyczące pobytu waszej córki na badaniach w klinice specjalizującej się skażeniem terenu przez bakterie i użyciem broni biologicznej. Na każdej z kartek znajduję się miejsce na podpis - powiedział podając im długopis.
Mike chwycił dokumentacje wraz z długopisem. Zaczął śledzić tekst. Żona podeszła bliżej niego i zaczęła czytać razem z nim.
-Nic z tego nie rozumiem - stwierdził ojciec Amy i spojrzał najpierw na żonę, a potem na przewodniczącego.
-Tak, tego się spodziewałem. Dokumentacja została sporządzona przez wyspecjalizowanych laborantów, którzy znają się na rzeczy. Dla zwykłego człowieka całokształt jest mało zrozumiały. Jedyne, co mogę wam powiedzieć, że nie powinniście zwlekać z podpisaniem i zrobić to jak najszybciej. Jeśli chcecie mogę wam wszystko wyjaśnić… Jednak to jest gra na czas. Wolelibyśmy nie przebywać w tym miejscu, które nie należy do bezpiecznych - mówił z przejęciem, które dostrzegali oboje.
Petersonowie ponownie wymieli spojrzenia. Nie mieli wyjścia. Chociaż doświadczenia sprzed paru lat nauczyły ich nie ufać obcym, teraz musieli podjąć decyzję.  
Mike podszedł do stolika znajdującego się w rogu pokoju. Usiadł na fotelu. Skierował rękę z długopisem na kartkę papieru, tam gdzie znajdowało się miejsce na podpis. Jeszcze się zawahał, jeszcze dał sobie chwilę do namysłu, zaczął kreślić długopisem zawiły podpis. Potem na sześciu kolejnych kartkach zrobił to samo, a kiedy z trzęsącymi rękoma oddał dokumentacje serce biło mu z całej siły…
Teraz myślał tylko o tym, kiedy ponownie ujrzy swoją córkę…

                                                   &nb

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Kasiula94
Użytkownik - Kasiula94

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2013-03-17 13:05:16