Myśliwy i niedźwiedź

Autor: Wichrzyciel
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Miś wyskoczył z bezpiecznego, zielonego schronienia i pomknął, jak tłusta, brązowa kula sierści, w stronę pędzącej odsieczy. Niesfornie podrygujący kuper, z jeszcze niesforniej wyglądającym ogonkiem mignął między jednymi zaroślami a drugimi, z których dosłownie w tej chwili wypadła jego zatroskana matka.
Ogromna, czarna bestia o lśniącym futrze i muskularnych gabarytach. Usta wciąż pokrywała jej krew, zmieszana z pianą i śliną - widocznie przerwano jej posiłek.
Zaryła pazurami o podłoże, spostrzegłszy swojego malca, którego siłą impetu odtrąciła, powodując że ten przekoziołkował dwukrotnie w tył i teraz wzbijał burzę ziemi, próbując jak najszybciej się pozbierać. Niedźwiedzica zbliżyła się natychmiast do niego, pieszczotliwie musnęła nosem nastroszoną, roztrzęsioną sierść, przypominając że już jest i sprawdzając czy nic mu się nie stało, a zaraz zwróciła swój olbrzymi pysk w stronę mężczyzny, stojącego kilka metrów dalej i cofającego się powoli w tył.
Nie było tutaj miejsca na spór, tłumaczenia i reprymendy. W dłoni myśliwego błyszczał nóż, łuk był przewieszony przez ramię - zbyt mała odległość na strzał i krycie się. W pysku rozgniewanej bestii zalśniły kły, a tuż po nich jej głowa uniosła się i zaryczała z nieznośną wściekłością oraz wyrzutem wobec człowieka, który na pewno chciał zrobić krzywdę jej malcowi.
Rzuciła się na niego. Runęła jak grzmiąca lawina, mająca go zmiażdżyć za jednym razem i na zawsze się pozbyć niepokojącego jej terytorium rozbójnika, zawsze przecież krzywdzącego ją i jej bliskich. A człowiek nie uskoczył na najbliższe drzewo, nie pochylił się nawet by stoczyć heroiczny bój z drapieżnikiem, myśliwy...rzucił się do ucieczki.
Skoczył pędem w stronę, z której wcześniej, rankiem wędrując, tutaj dotarł. Nie obejrzał się na zostawioną kobietę, nie pomyślał o niedźwiadku, który teraz znowu zaczynał skomleć i wyć, strachliwie i nieśmiało tocząc się za swoją dzielną mamą. Uciekający biegł zygzakiem, zerkając tylko, czy przypadkiem nie pędzi już w stronę jego szyi ciężkie łapsko albo czy niedźwiedź już się nie znudził pogonią i nie odpuścił.
Przez jakąś minutę białowłosy mężczyzna biegł co sił zakosami, wymijając co większe drzewa, uchylając się pod konarami, wpadając pod zwalone pnie, potykając się i przemykając między gęstszym igliwiem. Za nim zaś nieustępliwie, niestrudzenie wprawiał całe otoczenie w popłoch rozjuszony niedźwiedź, rycząc straszliwie z każdym drzewem, do którego omijania zmuszał go człowiek, a mniejsze przeszkody zwyczajnie miażdżąc i niszcząc w drobny pył pod swoim olbrzymim cielskiem.
W końcu doszło do tragedii. Mężczyzna nagle zwolnił i czymś zdezorientowany, zaczął rozglądać się nerwowo dookoła, przez co nie dostrzegł korzenia wystającego kilka centymetrów ponad ziemię. Potknął się i upadł, rozdzierając nos na leżącym konarze. To niby był tylko krótki moment. Nawet nie zdążył upaść, kiedy już wbijał nadgarstki w grunt, by podnieść się i biec dalej...lecz przeszkodził mu cios, który dosłownie wgniótł go ponownie w ziemię.
Rozdzierający, piekący ból rozlał się od prawego boku, do samych lędźwi, a człowiek zawył okropnie. Lewe łapsko niedźwiedzia upadło tuż obok jego głowy, a na karku poczuł jego ciepły oddech i zaraz po nim – rybi odór. Przeturlał się na prawo, przez mgnienie oka zobaczył rozwarte szczęki tuż przed sobą, ale ponad nimi, w konarach drzew, zamajaczyło coś, przez co oczy myśliwego zalśniły nadzieją. Wydostał się spod niedźwiedziej gilotyny, targnął rękami, podniósł się i skoczył znowu do przodu, oglądając się za siebie. Niedźwiedzica ryknęła wściekle, widząc uciekającą zdobycz, więc znowu ruszyła do szarży za uciekającym, z jeszcze większą zawziętością, z jeszcze straszniejszą furią.
Wtedy

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Wichrzyciel
Użytkownik - Wichrzyciel

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2024-03-06 21:09:21