Nil Desperandum 2

Autor: lidziak
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Słońce usilnie starało się przedrzeć przez wszechobecne, ciemne chmury, które tego dnia zakrywały całe niebo i najwidoczniej nie miały zamiaru ustąpić. Delikatnie zraszały ulice drobnymi kropelkami, spadającymi licznie na głowy osób spieszących się do pracy, szkoły czy też na zajęcia akademickie. Nietrudno było się domyślić, że każdy, ktokolwiek ma taką możliwość, zostanie chętnie w domu, nie narażając się na panującą tego dnia pogodę i chłodny wiatr, zrywający ostatnie liście z drzew, które jakimś cudem przetrwały pierwsze opady śniegu i resztkami sił trzymały się powykręcanych, małych gałązek.

W mieszkaniu na czwartym piętrze, gdzie koło łóżka leżały porozrzucane po podłodze, zużyte chusteczki higieniczne, a biedronkowe ciapcie zajmowały honorowe miejsce tuż przy szafce nocnej, słychać było jedynie miarowe stukanie łyżeczki o szklankę pełną kawy zbożowej. To Marcin, siedzący przy stole kuchennym spożywał właśnie swoje pierwsze śniadanie w postaci sporej kupki kanapek z dżemem, czytając przy tym przedwczorajsze wydanie miejskiej gazety. Zaabsorbowany lekturą pewnego niezbyt ambitnego artykułu o zbliżającym się meczu dopiero po chwili zauważył, że z sypialni dochodzi cichy szept, wołający jego imię. Z uśmiechem na ustach porzucił swoje dotychczasowe zajęcie, by już po chwili przysiąść na skraju łóżka i cieplej przykryć kołdrą drobną osóbkę, patrzącą na niego zaspanymi oczami.

- I jak tam Aniele? Lepiej ci już?

- Prawdę powiedziawszy, to jestem już całkiem zdrowa. Popatrz tylko! – rozochociła się Asia i aby udowodnić prawdziwość wypowiedzianych przez siebie słów, szybko wstała z łóżka. Jej triumf nad chorobą nie trwał jednak długo, gdyż już po chwili Marcin przykrywał ją z powrotem kołdrą w różnokolorowe figury geometryczne, a kiedy miał pewność, że jego podopieczna spod niej nie wyjdzie, pogroził jej palcem, obdarzając ją przy tym jednym z najczulszych spojrzeń. Widok zaspanej dziewczyny, walczącej jednocześnie z chorobą i ze snem sprawiał, że robiło mu się ciepło na sercu. – No dobrze, może jeszcze trochę kręci mi się w głowie… ale to tylko dlatego, że za szybko wstałam! Marcinku… no popatrz, przecież wyglądam na okaz zdrowia. – wyszczerzyła zęby w nadziei, że być może ten argument go przekona i obłaskawiony pozwoli jej dzisiaj wyjść na zewnątrz.

- O nie, Asiu. Tego typu sztuczki w tym wypadku nie zadziałają, a ty dobrze o tym wiesz, prawda? – musnął wargami jej rozpalone czoło. – Jeszcze masz gorączkę. Straszny z ciebie uparciuch, gdybyś leżała w łóżku grzecznie przez ostatnie parę dni, a nie próbowała się co chwilę z niego wyrwać, być może nawet dziś byłabyś już całkiem zdrowa.

Dziewczyna zrobiła naburmuszoną minę i zdmuchnęła na bok jasne włosy wpadające jej do oczu. Postanowiła spróbować jeszcze raz i spojrzała błagalnie na Marcina, który tylko uśmiechnął się szerzej i pokiwał ze zrezygnowaniem głową.

- Co ja z tobą mam… - zaśmiał się pod nosem. – Jeśli mi obiecasz, że nie wysuniesz nosa spod tej kołdry, to pozwolę ci pójść na spacer jak tylko się ociepli.

- Naprawdę? – rozpromieniła się, a zrobiwszy niewinną minkę, dodała – A jeśli zechce mi się siku?

- Jeśli zechce ci się siku czy też będziesz odczuwała inną fizjologiczną potrzebę, o którą zapewne chciałaś mnie zaraz zapytać, to możesz iść do toalety. Ale zaraz potem masz wracać do łóżka, jasne?

- No dobrze, no… niech ci będzie. – pokiwała dziewczyna ze zrezygnowaniem i założyła ręce na piersiach. – A dostanę chociaż buzi na pocieszenie?

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
lidziak
Użytkownik - lidziak

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2011-12-15 21:11:34