One step closer

Autor: angis.zvaigzde
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Każdy szpital ma w sobie coś takiego, że człowiek czuje się w nim jednocześnie źle, obco i cudownie bezpiecznie. Białe sufity, wypastowane, lśniące posadzki korytarzy - to wszystko tworzy tę specyficzną, senną atmosferę, która ma pomóc wyzdrowieć lub umrzeć.

- Nie chcę umierać - wyszeptała Marta, po czym się skrzywiła - Boże, wszyscy to mówią. Czemu człowiek jest taki banalny?

- Powinnaś odpoczywać.

Na tle białych szpitalnych poduszek wyglądała na bledszą i jakąś taką mniejszą niż w rzeczywistości. Czysta twarz bez makijażu, zmierzwione we śnie długie włosy - takiej Marty jeszcze nigdy nie widział (wtedy... wtedy nawet jej wzrok był rozpalony, niespokojny). Wydała mu się nagle taka obca i daleka, ale nie było to nieprzyjemne uczucie. Raczej było to jak gwałtowny odjazd kamery dla szerszej perspektywy.

Trzymał ją za rękę, siedząc obok łóżka. Bezmyślnie bawił się jej obrączką, przesuwał ją w górę i w dół.

-Boję się - powiedziała, ale głos miała spokojny.

-Wszystko będzie dobrze - Timo ścisnął mocniej jej dłoń.

- Nie będzie. Piotr pewnie już tu jedzie. Cholera, ale się ucieszy!

- Cicho, nie denerwuj się. Ja z nim porozmawiam.

- Nie.

Dokładnie wiedziała co mu powie. To tylko niegroźny krwotok, kochanie, nic takiego, naprawdę. Dobrze, że ordynator był jej znajomym ze szkoły. Oprócz zapewnienia jej prywatnego pokoju mógł, była tego pewna, potwierdzić każde jej słowo. W razie potrzeby zarzuci Piotra masą medycznych terminów. Piotr będzie stał i kiwał głową, chociaż nic nie będzie rozumiał. Spyta tylko kiedy Marta będzie mogła wyjść ze szpitala i pojedzie z powrotem do firmy, nie dręczony już żadnym niepokojem. I dobrze, pomyślała, bardzo dobrze. To nie jego sprawa.

- Mogłam umrzeć. Co za idiotyzm! – prychnęła - Dobrze, że ze mną pojechałeś. Dziękuję.

- To wszystko... to nie był dobry pomysł.

- Och, Timo, przestań!

- Może powinnaś była mu powiedzieć. To twój mąż...

- Właśnie. Mój mąż. I niech tak zostanie, ok?

- Marta... - ścisnął jej dłoń. Powoli wysunęła palce z tego uścisku, odwróciła głowę.

- Idź już. Chcę zostać sama. Zobaczymy się jak mnie wypiszą.

Kiedy wyszedł, odetchnęła głęboko, jakby spadł z niej jakiś ciężar. Zaczęła szybko myśleć jak przeprowadzić rozmowę z Piotrem. Może jej przecież nie uwierzyć, co wtedy? Żeby tylko nie wypytywał żadnego innego lekarza, bo jeśli pokażą mu wyniki badań... Mój Boże, uśmiechnęła się złośliwie, zachowuje się jak żona z kochankiem w szafie! Żeby tylko mąż się nie domyślił! Daj, kochanie, sama powieszę twój płaszcz, odpocznij... Ha, ha... Splotła dłonie na brzuchu (bolesne rozstanie, w rzeczy samej).

Patrzyła w sufit, na żółty zaciek w rogu i łuszczącą się w tym miejscu farbę. Zamknęła oczy i wyobraziła sobie, że w jakimś odruchu szaleństwa mówi Piotrowi całą prawdę. Zobaczyła jak jego twarz tężeje, jak powoli odpływa z niej krew. Sztywnym, nienaturalnym krokiem podchodzi do łóżka Marty, ona unosi się z trudem na łokciach (to boli, bardzo). Piotr wykonuje zamach ręką, w zwolnionym tempie, ta chwila ciągnie się całą wieczność. Marta wie co za chwilę nastąpi, ale nawet nie próbuje się cofnąć.

- Inna kara już mnie nie spotka – wyszeptała - Ach, szkoda się dręczyć, co to pomoże.

Kiedyś, w pewien wiosenny dzień słońce świeciło oślepiająco, złociło unoszący się w powietrzu pył. Sześcioletnia Marta (ciemne, cienkie warkoczyki z kokardami) szła za rękę ze swoim ojcem, na przód różowej sukienki kapały czekoladowe lody.

- Nie umiesz iść spokojnie? - mruknął ojciec, kiedy Marta potknęła się i szarpnęła go za nadgarstek.

Lody plasnęły o wilgotny chodnik. Marta pomyślała wtedy, że to kara za to, że ośmieliła się jeść słodycze przed obiadem. Mama nigdy jej na to nie pozwalała, więc teraz pewnie rozgniewała się i sprawiła, że lody Marty wylądowały na ziemi. Dziewczynka spojrzała w górę. Następnym razem pójdę tam, gdzie mnie nie zobaczy.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
angis.zvaigzde
Użytkownik - angis.zvaigzde

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2010-01-19 12:33:07