"Po stronie cienia" - VIII

Autor: zibi16
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

                                   VIII              

 

1.                   

 

            „Jeśli dzisiaj jest dzień, ja też jestem. Bo, czy świat by istniał, gdybym nie wiedział, że dzisiaj jest dzień?” – pomyślałem, wstając z posłania, po nocy przespanej bez  snu.

            To cud.

            Jak pięknie i lekko mi się wstało.

            Ba!.. Co teraz zrobić z dniem? Dla jakiej przyczyny ma on zachodzić za horyzont, i pojawiać się znowu? Skoro wytrzeźwiałem?  Moja trzeźwość,  to życie bez Joanny? Tak.. muszę… koniecznie muszę znowu ją zobaczyć.

 

            Tak się niejednemu zdarzyło: mieć schizofrenię. Więc czym się tu przejmować? Zakochany stary schizo dołączył do bandy głupców. Dlatego czas pomyśleć o śniadaniu, pachnącej kawie, i przy niej pogadać z Joanną, o ile odbierze telefon. Chyba, że powie: „ Zadzwoń później. Właśnie wychodzę do… wiesz do kogo… się ...” i nie dokończy, bo jej przerwę: „ Dobra! Oddzwonię!” – i wyłączę telefon, by nie usłyszeć tych parszywych słów.

            …Cholera. I mój humor diabli wzięli.

 

            „Śmieszność dla mężczyzny jest gorsza od zdrady kobiety” – pomyślałem. Lecz w związku z jakim lękiem naszła mnie ta okrutnie prawdziwa myśl?

            Nie pragnąc odpowiedzi, zacząłem krążyć bez celu po mieszkaniu. W kuchni zatrzymałem się przy oknie, i spojrzałem pusto na parking przed blokiem.

            „Znaczy… starzeję się” – odpowiedziałem sobie na pytanie, którego nie zadałem.

            Wróciłem do dużego pokoju, i usiadłem za biurkiem. Wciąż na nim leżała książka: „Bez wczoraj i bez jutra”. Przypomniałem sobie postać Edgara Baksa i jego postanowienie o popełnieniu samobójstwa. „ A może bym tak i ja… „ – pomyślałem. – „ Zacząć żyć teraźniejszością, od chwili podjęcia tej decyzji. Jeśli tylko tak można dostrzec urok i ciężar każdej chwili? Postanowić, a potem…  szukać w życiu ostatniej deski ratunku; celu, jakiejś wizji – dla czego warto żyć. Tylko co to ma wspólnego z teraźniejszością?”

 

            Problem jest stary: jak żyć?  Banalny i głupi jak świecznik ustawiony w oborniku. Nie stąpamy w swym marszu po płatkach róży. Gdzieś pod skórą ukryta myśl, by odszukać parobka, który chłopiu da w pysk. I zbratać się z nim. Tam, gdzie zapach obornika, ciepły i senny przyciąga muchy i umysły tęskniące do prostego życia.

            Lecz co to ma wspólnego z moimi ustępstwami i uległościami tresowanego psa, za miskę żarcia,  przy nodze Joanny?

 

            Dzisiaj muszę pewne sprawy przemyśleć.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
zibi16
Użytkownik - zibi16

O sobie samym: Napisz kilka słów o sobie
Ostatnio widziany: 2023-05-04 18:17:38