Pokonać siebie - Prolog

Autor: emilo1
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Zdrowie ciężko jest przywrócić. Codziennie borykam się ze słabym organizmem, który jest mimo wszystko o wiele silniejszy niż kiedyś i z dnia na dzień dochodzę do stanu sprzed wydarzeń. Letarg trwał kilkanaście lat i przez ten okres doszedłem do momentu kiedy to zajrzałem śmierci w oczy. Na własne życzenie i wtedy z głębokiej potrzeby upadku, który miał być moim pewnym buntem lub też raczej dowodem na niesprawiedliwość losu.

Patrzę teraz z perspektywy straconego czasu i dzisiejszego stanu mojej osoby. Wszystko jest takie same. Zmieniło się tylko to, że nie czuć ode mnie odrzucającej woni można by rzec, już umierającego człowieka. Zadaję sobie też pytanie - czy sensem jest być tak czystym, podczas gdy mam nawet mniej niż jak nadużywałem wszystkiego. Nie mam teraz żadnych przyjaciół, odeszli wraz z butelką. Nie mam również, mieszkania i rodziny, wtedy miałem pomimo wszystko. Co za rodzaj losu - na przekór, paradoksalny. Nalegano wręcz abym wziął się w garść i pozostałem sam. Wtedy niemal na zawołanie miałem nawet kobietę. Teraz pozostaje tylko sfera "nicości".

Tłumaczę się i tłumaczę swoim myślom i sercu, że tak jest bo jeszcze toczę ową wewnętrzną walkę ze sobą, która nie pozwala aktywnie wprowadzić swojego nowego oblicza osobowości. Przemiana jest zbyt duża aby od razu proces się dokonał. To podobnie jak staranie się o członkostwo w prestiżowym klubie artystów, gdzie najpierw, często latami, trzeba się wykazać swoimi zdolnościami. Smutny jest dla mnie jednak fakt, że nie mogę się do końca cieszyć z sukcesów, które mimo wszystko osiągnąłem lub dążę do nich skutecznie. Jeszcze bardziej boli, że w momencie dokonywania się tej że mojej poprawy i zmiany wizerunku, pozostałem całkowicie sam. Ciągłe pisanie i mówienie do siebie o tym jak to było, jak może być i jak jest, stało się moim nawykiem tak jak niegdyś ten diabelski trunek. Fakt, że oficjanie przyznajęsię do tego, nie powoduje u mnie zażenowania lub obniżenia poczucia wartości. Przeciwnie, uważam, że mogę być z siebie dumny, a konkretnie z tego, że będąc na samym dnie i dosłownie niemal całkiem już w grobie, potrafiłem w jeden dzień przezwyciężyć samego siebie. Wygrałem z największym wrogiem, nikt już prawie nie wierzył, że tak się stanie. Każdy kto wtedy widział mnie, skreślał od razu, twierdząc, że to już zbyt daleko zaszło i że to koniec. Bez żadnej pomocy jednak wziąłem się za mozolną i ciężką pracę nad sobą.

Dzień w którym postanowiłem był słoneczny. Pamiętam, że od kilku dni mocno padało i nie zanosiło się na poprawę. Wstałem o godzinie 6 rano i spojrzawszy na zegarek a potem na telewizor, wiedziałem, że dzisiaj wydarzy się coś na co najbliżsi czekali od dawna...

 

1

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
emilo1
Użytkownik - emilo1

O sobie samym: Piszę, może ktoś czyta, może zrozumie. Będę pisał nawet jeśli powiedzą, że nie umiem.
Ostatnio widziany: 2022-06-08 05:55:18