Poziomkowa

Autor: Bigos
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Poziomkowa

Pośród powodzi rachunków , reklam i ponagleń znalazł się list. Ręcznie zaadresowany pozbawiony adresu zwrotnego, leżał na moim stoliku i wyglądał cudnie. Dlaczego cudnie? Od lat nie widziałem listu przesłanego pocztą. Już mało kto wysyłał prawdziwy list z najprawdziwszym znaczkiem, dlatego też wpatrywałem się w ten właśnie znaczek , ważąc jednocześnie w ręku kopertę wraz z zawartością. - Od kogóż mógłby by być ten list? - Zastanawiałem się, delikatnie odrywając rant koperty. Nikt jednak nie przyszedł mi na myśl. - A jeśli to zwolnienie z pracy? - serce zaczęło mi walić jak młot. Lubiłem moją pracę. Od zawsze marzyłem , by zostać dziennikarzem, a dziennikarzem tropiącym duchy, jak mówiła moja świętej pamięci matka, było urealnieniem moich snów. Po prawdzie mama przesadzała, tropiłem zjawiska paranormalne, czyli zajmowałem się ezoteryką, astrologią i kryptozoologią, czyli wszelkiej maści niewyjaśnionymi zagadkami, które uwielbiałem obalać , w poszukiwaniu prawdy oczywiście. List był zapisany drobnym maczkiem na kilku kartkach papieru, obejrzałem go z każdej strony. Zauważyłem , że autor nie jest wolny od natręctw , co wynikało z dokładnego zapisania niemal każdego miejsca na kartce. Miałem więc do czynienia prawdopodobnie z wariatem. Nie ucieszyło mnie to , nalałem sobie wody do kubka i rozparłem się wygodnie w fotelu.
Szanowny Panie, myślę, że potrafi Pan to co napiszę odpowiednio wykorzystać.

Stało się. Separacja przeszła bez bólu , tylko ta głupia płakała jakby ją to bolało. Oczywiście pokazałem, że jestem ponad tym. Chciałaś to masz. Nie podobał Ci się mój brak romantyzmu? Nie mogłaś znieść tego, że Cię nie rozumiem? No to masz. Piętnaście lat wyzysku skończyło się. Byłem szczęśliwy. I żałowałem, że nie zrobiliśmy tego wcześniej. Szkoda tylko Jasia, bo bardzo to przeżywa, bo jest jeszcze mały. Konflikt z żoną rósł od dnia ślubu, była apodyktyczna i wyniosła, wszystko musiała wiedzieć i o wszystkim decydować. Nie mogłem wychodzić i nikt nie mógł bywać u mnie, straciłem znajomych. Dostałem nowych - jej. Wracaliśmy z Sądu tramwajem. Starszy syn Marek się nie odzywał, wyprowadziliśmy się obaj zostawiając jej mieszkanie i auto, jechaliśmy więc tym cholernym przecinakiem, patrzyłem na niego zastanawiając się , czy nie żałuje samochodu, czy nie żałuje, że jakiś czas będziemy poruszać się środkami lokomocji. Niby separacja to nie rozwód, ale mieszkać daje nie ma sensu. Nawet w czasie separacji spodziewam się jej telefonów z pytaniami , gdzie jestem, i dlaczego jeszcze czegoś tam nie zrobiłem.

Napiłem się wody i spojrzałem na zegar zamontowany w DVD , miałem jeszcze dwie godziny do audycji radiowej, a tu jakiś gość , myląc zapewne adresy, pisze mi opowiadanie, lub też relację nie przeznaczoną dla mnie. Może to pismo do mecenasa? I chodzi o zwrot tego auta? - przemknęło mi przez głowę. Takie pomyłki to jak podglądanie sąsiadki. Paskudne, ale jakże zabawne i wciągające.

W pracy Maciek bez słowa podał mi rękę i wręczył puszkę z piwem.
- Pij - powiedział - Jesteś kawalerem i nikt nie będzie Cię już kontrolował. Zresztą mamy dziś tylko jedno zgłoszenie. I to dość zabawne, bo Pani która dzwoniła, oprócz o uszkodzonej lodówce, wspomniała, abyś zabrał parasol. Westchnąłem ciężko, a On myśląc, że przeżywam rozstanie klepnął mnie serdecznie po plecach. Lubiłem Maćka, On i jego żona Danka to wspaniali ludzie, szkoda, że przez te wszystkie lata mojego małżeństwa nigdy nie byli przyjaciółmi domu, cóż Jola nie pozwoliła. Bo Maciek to plebs. To jedyne zgłoszenie to była willa kilka przecznic od warsztatu, zabrałem torbę narzędziami i wsiadłem na rower, był ładny dzień , wiosna, nowe budzące się życie i takie tam. Na Poziomkową dojechałem w kilkanaście minut, obdrapana brama, chyba nigdy nie otwieran

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Bigos
Użytkownik - Bigos

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2010-12-27 15:27:17