Róże w czerni cz-6

Autor: annakowalczak
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

 W markecie, panował dość duży ruch. Właściwie trudno się dziwić, przecież zbliżał się koniec tygodnia. Gwar klientów podchodzących do kas i zgrzyt metalowych wózków wypełnionych towarami sprawiał, że Kinga coraz bardziej się denerwowała. Zastanawiała się, dlaczego właśnie dzisiaj, kiedy jej tak bardzo zależy, aby wcześniej wyjść z pracy, jest tak dużo klientów. Już wczoraj z kierownikiem zmiany uzgodniła, że zamieni się z kolegą i ten przyjdzie ją zastąpić, aby mogła wyjść dwie godziny wcześniej. Oczywiście nie powiedziała, dlaczego jej na tym zależy; po co mają plotkować. Gdyby znali prawdę, dopiero mieliby ubaw. - Boże, proszę spraw, bym zdążyła – westchnęła. - Jestem naprawdę głupia, dlaczego nie dogadałam się z Arturem, żeby po mnie przyjechał? Przecież będę musiała solidnie się spieszyć. Muszę się uczesać, ubrać, nie mówiąc, że muszę złapać jakiś autobus, aby dojechać do tej małej pipidówki. No trudno, stracę, będę musiała wziąć taksówkę. Myśli kłębiły jej się w głowie, aż musiała przywołać je do porządku, bo myliła się w wydawaniu reszty. Gdyby to był normalny ślub, to otrzymałaby dwa dni wolnego, byłaby wysłana delegacja z kwiatami i prezentem, ale w obecnej sytuacji jest to niemożliwe. Uniosła głowę i dostrzegła, że przy kasie nie ma ani jednego wózka. W pośrodku stał krępy kierownik zmiany i jak dyrygent, dawał znak klientom, by przechodzili do nowo otwartej kasy. Uśmiechnęła się zadowolona i postawiła wywieszkę, kasa nieczynna. Nabrała w płuca powietrza, po chwili wypuściła je z ulgą. Pospiesznie chwyciła kasetkę z pieniędzmi, i w towarzystwie ochroniarza oraz kierownika udała się na zaplecze marketu.

- Jutro mogę pracować nawet cały dzień, ale dzisiaj naprawdę zależy mi na wolnym – odezwała się do kierownika.

-Jutro nie, ale jeśli już, to w niedzielę. Jednak o tym jeszcze porozmawiamy w sobotę po południu. A teraz, jeśli się pani pospieszy, to zdąży na linię bezpłatnego autobusu.

- Ile mam czasu?

- Dwadzieścia minut, bo dopiero, co podjechał – odpowiedział, spoglądając na zegarek.

-Śmiało zdążę, nawet bez pośpiechu – odpowiedziała grzecznie z wymuszonym uśmiechem.

Poprawiła palcami fryzurę, gestem dłoni pożegnała kierownika, który akurat rozmawiał przez telefon, wsunęła pod ramię torebkę i wyszła.         

Po godzinie stała zupełnie naga pod prysznicem. Prędzej niż zwykle obmyła swe ciało, wtarła balsam i w stroju Ewy zaczęła suszyć swoje miękkie włosy, zawijając przedtem na szczotkę. Zrobiła lekki makijaż, który jak zwykle bardzo delikatnie podkreślał jej urodę. Uśmiechnęła się zadowolona do swojego odbicia w lustrze i powiedziała dość głośno. - Muszę ładnie wyglądać, tym bardziej dzisiaj. Przecież to wyjątkowy dzień, który na zawsze przejdzie do historii. Włożyła przewiewną sukienkę na ramiączkach, lekko wchodzącą w lila i z niepokojem stwierdziła, że bardzo zeszczuplała. Ale nie ma się, czego dziwić, takiego stresu rosły mężczyzna by nie wytrzymał, a co dopiero takie chuchro jak ona. Sięgnęła do torebki i wyjęła srebrny łańcuszek z połową serduszka. Zacisnęła dłoń, poczuła jak łzy nie pytając o zgodę, napływają pod powieki. Stanął jej przed oczami dzień, kiedy zmarła siostra podarowała jej ten wisiorek. Drugi identyczny, włożyła sobie na szyję, mówiąc. ,,Te srebrne wisiorki sprawią, że nigdy o sobie nie zapomnimy, Kingo. Jeśli ja umrę, będziesz nosiła na szyi dwie połówki. Wtedy utworzy się jedno serce, które będzie biło za nas obydwie’’. Przetarła palcem załzawione oczy i westchnęła ciężko. – Nie mam drugiej połówki serduszka, więc nie jestem tak do końca przekonana o twojej śmierci – szepnęła zakładając wisiorek. Po raz ostatni zerknęła w lustro, poprawiła palcami włosy i skierowała się do wyjścia.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
annakowalczak
Użytkownik - annakowalczak

O sobie samym: Napisz kilka słów o sobie
Ostatnio widziany: 2018-12-26 19:20:59