Zołza - cz. 2

Autor: annakowalczak
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

    Kiedy Klara wyruszała w podróż donikąd, inaczej wyobrażała sobie samodzielne życie. Sądziła bowiem, że gdzie się tylko obróci, wszystkie drzwi będą się przed nią otwierały na oścież. Jednak rzeczywistość, jest bardziej skomplikowana, jakby się wydawało, a los nie zawsze bywa łaskawy. Już od tygodnia, ubiega się o jakąkolwiek sezonową pracę, ale na próżno, a jeśli już coś znajdzie, wtedy żądają książeczkę zdrowia. A skąd, ona ma wziąć książeczkę? No właśnie, tego jej nikt nie powiedział.

 Zajęła miejsce na betonowym murku i bezmyślnie wpatrzyła się w niebo. Było takie pogodne, niebieściutkie, bez żadnej wędrującej chmurki. Na ulicach nie było gwaru, jaki zazwyczaj panował. Wszystkie świeciły pustkami. Może, dlatego, że była to pora obiadowa albo, kto żyw pognał na plażę, żeby zakosztować gorących promieni słońca? Zacisnęła, zmęczone powieki i w błogim spokoju, poddała się rozmyślaniom. Jeszcze tak niedawno była taka szczęśliwa, dzisiaj ogarnia ją żal i coraz głębszy smutek. Jej skromne oszczędności, które wtedy wydawały się możliwymi na przeżycie pieniędzmi, zaczęły w szybkim tempie topnieć. Co będzie dalej? – zadawała sobie pytanie, na które nie znała odpowiedzi. Ale zdawała sobie sprawę, że jeśli przegra z losem, a jej podróż okaże się fiaskiem, będzie zmuszona wrócić tam, gdzie jej nie chcą. Jednak obojętnie, jak potoczy się jej życie, na zawsze utkwi w jej pamięci rozległe, niekończące się morze, skrzeczące mewy oraz niezliczone tony złotego, rozgrzanego piasku. Na myśl o powrocie, po policzku potoczyły się łzy. Obtarła je palcami, potem zerwała się z miejsca jak spłoszone zwierzę i pobiegła w stronę targowiska. Nie było kupujących, a sprzedawcy grali w karty lub prowadzili ożywione dyskusje; przeważnie na temat handlu. Na widok zbliżającej dziewczyny, nagle zamilkli, jakby coś odebrało im mowę. Klara obrzuciła ich wymuszonym uśmiechem.

 - Gdzie byłaś? Ten kulawy od ręczników, już od godziny za tobą biega, a ty przepadasz bez śladu – usłyszała tuż za sobą, podniesiony głos mężczyzny.

 - Chodziłam za pracą – powiedziała z taką miną, jakby za chwilę miała się rozpłakać.

 - Znalazłaś coś ciekawego? Pokręciła przecząco głową. – Więc siadaj i czekaj, bo właśnie za chwilę będziesz miała pracę – powiedział ten sam mężczyzna, jednak już nieco milszym głosem.

 - Ten od ręczników, ma coś na oku – dodał drugi, podając jej puszkę coli.

Zamrugała oczami i zajęła miejsce na małym, składanym krzesełku.  

Mężczyzna, który handlował na targowisku ręcznikami, nie był zbyt młody; mógł być grubo po sześćdziesiątce. Utykał mocno na prawą nogę, rzekomo po nieudanej operacji biodra. Chociaż na pierwszy rzut oka robił wrażenie gbura, ale tak naprawdę, był to złoty człowiek, który nie skrzywdziłby nawet muchy. Klara poznała go, już pierwszego dnia, kiedy spacerowała wte i wewte, szukając taniego pokoju. Jednak gdzie się tylko obróciła, ceny były nie na jej kieszeń. Gdy już nie wiadomo po raz, który, przechodziła obok niego, wtedy zainteresował się nią i spytał: - Czy ma jej w czymś pomóc?

Nie powiedziała mu prawdy, po co ma snuć podejrzenia. Trzymała się jednej wersji, że przyjechała żeby przez wakacje trochę zarobić, ale nie stać jej na wynajęcie pokoju. Nie dziwiło go to zbytnio, mieszkając nad morzem, dość dobrze orientował się w cenach. Poza tym wiedział, że większość pracujących, młodych ludzi, należała do uczącej się młodzieży, która walczyła o każdy grosz. Pan Kazimierz (tak miał na imię mężczyzna) wysłuchał zwierzeń młodej dziewczyny i skierował ją do kobiety, jaszcze starszej od niego, która siedziała pod drzewem i dziergała z włóczki, dziecięce, ażurowe czapeczki.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
annakowalczak
Użytkownik - annakowalczak

O sobie samym: Napisz kilka słów o sobie
Ostatnio widziany: 2018-12-26 19:20:59