"Manewry..." - wiersz
.
kalibruje liść letnią powierzchnią
fal lewych wibracją _jak czekaniem
hmury na deszcz _kropla kopuluje
ulewy prokreacją _unosi żagiel tratw
gruchota temu dokąd wiatr _żarem
szybkich ciepł _radości oknem na
dąb _pęka tak zwalista tu sosna
światłem - głęboką ochroną iskr
wzburzoną chmurą wilgoci modle
słowem prędkości na wysokość
spłaszczam czas _wirująca kopuła
nienawisci kołysze litanie nieb .oto
najmniejszym stosem liści pyrgnie
pleśni garścią niechlujom w twarz
zabaw słodkim dreszczem _błysk
świtem plami okien czarnych ramy
głupim wołaniem ran w ciemości
a spryt sam skryty kotem kłłujący
pluskwą zaskoczy pustka lochami
wynajętych pokoji _słabych planet
wygięć ducha stumieniem wolnym
w głuchym waleniu o zgniły brzeg
("Manewry..." 21.I.2023 ZeBrA_k)
.