Jest dzień 14 czerwca, 1940 rok. Dzień upalny, słoneczny, piękny. Wczoraj popołudniu przewieziono nas z tarnowskiego więzienia w samochodach ciężarowych do łaźni. Przez całą noc trwały kąpiele, ale cóż to za...czytaj dalej
To oszołomione terrorem miasto w dwójnasób przeżywało wyjazd tak ogromnego transportu. Niejedna matka opłakiwała tu syna, niejedna żona - swego męża, lub dziecko - kochanego tatusia.... Ludzie płakali.
Schwytany ptak, niesiony w klatce wśród zielonego lasu, czułby się pewno podobnie. Chwilami wydawało mi się, że to sen, z którego zaraz zostanę obudzony.
Więcej