Miał jakąś głupią, zupełnie irracjonalną nadzieję, że spotka tam Ellen, że będzie mógł w końcu wziąć ją w ramiona, przytulić mocno, pocałować.
Zrozumiałem. To nas z Czarnym łączyło. Obaj wiedzieliśmy, że długi trzeba spłacać, a niezałatwione sprawy zamykać. Nawet te najstraszniejsze. Przypomniałem sobie o tej, która mi najbardziej ciążyła. I pomyślałem, że prędzej czy później będę musiał się nią zająć. Ale może jeszcze nie teraz.
- Audi jeżdżą frajerzy - dorzucił Czarny, który wciąż bawił się nożem w okolicach przyrodzenia mężczyzny. - Cztery zera, piąte za kółkiem.
Nigdy nie był żadnym wielkim gangsterem, nie rozrabiał, nie pił alkoholu. Czasami popalał trawę, ale ani razu nie został aresztowany. Nawet go nie spisano.
Nie miała pojęcia, dlaczego broni Wilków. Sama wielokrotnie przeklinała, że urodziła się i mieszka w tej zagubionej w środku głuszy wiosce, gdzie nawet problem z zasięgiem. Wypizdowo czy nie, było to jednak jej wypizdowo.
- Myślałem, że zdechnę w tym autobusie. Ja pierdolę, co za ciasnota. A teraz wypizdowo - powiedział chłopak, rozglądając się dookoła. - Tutaj nawet psy nie szczekają dupami, ale, kurwa, nie wiem... siusiakami.
Uratował mi się w ten sposób życie. Bo kiedy ktoś taki mówi ci coś takiego, to naprawdę ostatni dzwonek alarmowy, żeby się za siebie wziąć. No, a potem ja uratowałem życie jemu, więc chyba wyrównaliśmy rachunki.- Taki jesteś honorowy?- Uważam, że długi należy spłacać - oznajmiłem.
Połknął czarną pigułkę i wiedział, jak jest naprawdę. Świat dzielił się na chadów i przegrywów. On był przegrywem.
Miał jakąś głupią, zupełnie irracjonalną nadzieję, że spotka tam Ellen, że będzie mógł w końcu wziąć ją w ramiona, przytulić mocno, pocałować.