Forum

Wątek - Filmy książkowe
← powrót

Kto Post
slk
Avatar użytkownika - slk
2012-01-05 09:54:27

Właśnie obejrzałem pierwszy odcinek drugiej serii "Sherlocka" - serialu BBC, luźno inspirowanego powieściami Conan Doyle'a. "Luźno" oznacza tu raczej aluzje rzucane miłośnikom powieści o Holmesie niż wierne oddanie treści książek. Mimo tego - jestem zachwycony. Jeśli chodzi o kino polskie, nigdy nie mogłem się nacieszyć oglądaniem "Rękopisu znalezionego w Saragossie". I tu nasuwa się pytanie: które filmy lub seriale książkowe uważacie za najlepsze? Jaki film polecilibyście prawdziwemu molowi książkowemu? Wolicie ekranizacje wierne, czy raczej te luźno związane z książką? Co myślicie o wydawanych czasem "książkach filmowych"?
heaen
Avatar użytkownika - heaen
2012-01-05 11:02:46

Osobiście zarówno dużo czytam, jak i oglądam. Zresztą, zdarzyło mi się przeczytać niezwykle ciekawe prace naukowe porównujące dzieło filmowe z pierwowzorem literackim. To zawsze ciekawe i dyskusyjne, zobaczyć, jak reżyser i aktorzy interpretują arcydzieła książkowe. Uważam to za niezwykle rozwijające doświadczenie, bo to trochę jakby wejść do czyjejś głowy i móc zestawić czyjąś wizję np. świata Tolkiena ze swoimi własnymi wyobrażeniami. Natomiast często film zaczyna żyć własnym życiem, jak chociażby jedna z lepszych polskich produkcji, mianowicie "Pręgi", wzorowane przecież na nagrodzonej Nike powieści Kuczoka. Podobnym przykładem jest uwielbiany przeze mnie "Gwiezdny pył", gdzie poza luźną inspiracją i głównymi bohaterami, niewiele z książkowego pierwowzoru zostało zachowane. Obie te rzeczy są dobre i warte polecenia, a jednocześnie istnieją jako zupełnie odrębne. Natomiast książki wzorowane na filmach miałam w rękach dwie - jedną ze świata Gwiezdnych Wojen i "Stowarzyszenie umarłych poetów". O ile w tym pierwszym wypadku była to czysto fanowska lektura, więc trudno ocenić mi ją w miarę obiektywnie, o tyle druga była olbrzymim zawodem. Kupiłam ją właściwie przez pomyłkę - myślałam, że to na książce wzorowany był film. Natomiast lektura ta okropnie mnie rozczarowała :)
edith
Avatar użytkownika - edith
2012-01-05 11:12:44

Z reguły nie przepadam za oglądaniem ekranizacji przeczytanych książek, bo często jestem po prostu zawiedziona. Wszystko z powodu tego, że czytając książkę inaczej wyobrażam sobie bohaterów i sama dobieram w myślach pasujących aktorów, a niestety twórcy filmów bardzo często wybierają odtwórców ról, jakby bez czytania powieści. Nie czytałam też do tej pory żadnej książki na podstawie, której powstały moje ulubione seriale, bo czuję, że po obejrzeniu zawiodłabym się na treści. W przypadku seriali często jest dokładnie odwrotnie niż w przypadku filmów, ze "średnich" książek, autorzy serialu robią świetny pochłaniacz czasu, w takich przypadkach powrót do książki jest moim zdaniem stratą czasu. Ale żeby nie było tak całkiem anty, to bardzo lubię ekranizację "Lśnienia", "Milczenia owiec" czy trylogii Tolkiena, to są naprawdę bardzo dobre filmy. Teraz wielki szum na rynku robi seria "Pretty Little Liars", ja nie czytałam, ale wiem, że zbiera dobre recenzje. Za to serial uwielbiam i polecam. Nic z wysokiej półki, ale wciąga bardzo mocno. A jeśli chodzi o okładki filmowe w dodrukowywanych książkach, to jestem na nie. Nie podobają mi się i mam wrażenie, że to jedynie nastawienie na dodatkową kasę.
Reklama
Avatar usuniętego użytkownika
Geronimo26
Avatar użytkownika - Geronimo26
2012-01-05 20:15:45

Od samego początku kinematografii, film i książka były ze sobą nierozerwalnie połączone. Już pierwsze przedwojenne dzieła filmowe były oparte na tak znakomitych powieściach jak chociażby "Frankenstein, czyli współczesny Prometeusz" Mary Shelley z 1918 roku, "Narodziny narodu" Thomasa Dixona czy też słynna adaptacja "Czarnoksiężnika z krainy Oz" L. Franka Bauma w 1939 roku. Jedne ekranizacje był wybitne, inne nie warte uwagi, jednak wszystkie one świadczyły o jednym fakcie, mianowicie o tym, iż film i kino wzięły swój początek od literatury, stanowiąc niejako jej nowsze oblicze. Wartych obejrzenia filmów i seriali opartych na literaturze jest tak wiele, iż z cała pewnością nie starczyło by tutaj miejsca, choćby na ich wymienienie, nie mówiąc już o krótkim streszczeniu. Dlatego też pozwolę sobie zwrócić uwagę tylko na jeden serial, który jest wedle mojej opinii, najwybitniejszym serialem telewizyjnym wszech czasów, opartym na powieści literackiej. Serialem tym jest "Kompania braci" oparta na powieści Stephena Ambrose. Jest to chyba jak dotąd najwierniejszy filmowy obraz piekła, okrucieństwa i koszmaru wojny. Obraz prawdziwego zła zgotowanego ludziom przez innych ludzi, zła, z którego potrafiło narodzić się mimo wszystko coś pięknego - piękno prawdziwej przyjaźni. W serialu tym absolutnie wszystko jest na najwyższym poziomie, począwszy od scenariusza, zdjęć,wspaniałej gry aktorskiej, a skończywszy na niezwykłej muzyce. Serial ten ogląda się z zapartym tchem, oczekując z wielką niecierpliwością kolejnego odcinka..podobnie jak czytelnik nie może doczekać się zakończenia kolejnego rozdziału.. Na koniec podzielę się swoją refleksją, że kino zawsze będzie korzystać z powieści literackich, ponieważ wyobraźnia pisarzy nie zna granic..na całe szczęście:).
DorotaMazur
Avatar użytkownika - DorotaMazur
2012-01-06 09:37:17

Zgadzam się z opiniami, że niejednokrotnie zdarza się, że - choć współczesna kinematografia ma ku temu możliwości - to jednak nie oddaje w pełni wszystkich szczegółów zawartych w książce. Dla mnie takim przykładem, kiedy książka jest o wiele bardziej nabuzowana w szczegóły, które szkoda, że pominięto w filmie, jest "Imię Róży". Film ogląda się z zapartym tchem, jednak komuś, kto przeczytał książkę, brakuje pewnych rzeczy...
pokooj36
Avatar użytkownika - pokooj36
2012-01-06 15:29:20

Pewnie wynika to z mojego zboczenia, ale lubię porównać książkę z jej filmowym odpowiednikiem. Dlatego kilka filmów uważam za totalną pomyłkę (bp. Bridget Jones). Kilka serii jest ciekawszych niż książki, ale tylko dlatego, że pojawiły się nowe, nieznane w książce, wątki - serial w TVP "Chichot losu" na podstawie książki Hanki Lemańskiej. Ale... za chwilę pojawi się amerykańska ekranizacja Stiega Larssona - czyli trylogii "Millennium". Czytałam książkę, oglądałam serial szwedzki - były niesamowite. Wersji amerykańskiej nie obejrzę, bo Amerykanie nie mogli takiej ekranizacji zrobić dobrze. Na pewno świetne książki, które idealnie nadają się do ekranizacji, tworzył Henryk Sienkiewicz. Jego powieści to niemal gotowe seriale :)
Uleczkaa38
Avatar użytkownika - Uleczkaa38
2012-01-10 12:07:15

Dla mnie ekranizacją wszech czasów jest i zawsze już będzie film "Faraon" w reż Jerzego Kawalerowicza. I co z tego, że wcześniej jak i później powstały wielkie holywoodzkie dzieła o starożytnym Egipcie, z milionowymi budżetami i największymi gwiazdami w rolach głównych..Absolutnie żaden z nich nie dorównał naszemu polskiemu arcydziełu. To właśnie ten film jest dla mnie kwintesencją filmowych ekranizacji powieści literackich.
jolunia559
Avatar użytkownika - jolunia559
2012-01-10 12:13:13

Uwielbiam oglądać adaptacje książek,które dobrze wyreżyserowane i zagrane są czasami perełkami kina.Dość przypomnieć tak cudowne adaptacje jak Chłopi,Wojna i Pokój/kilka adaptacji,każda inna i każda cudowna/Anna Karenina,Cichy Don,Pan Wołodyjowski,Potop,Noce i Dnie,Popiół i diament ze wspaniałą kreacją Zbigniewa Cybulskiego/scena z palącymi się kieliszkami jak zniczami przeszła do historii!/Uwielbiam momenty,gdy po przeczytaniu książki mogę ją porównać i ocenić z jej filmową adaptacją.Nienawidzę jednak filmów,czy seriali,które są po prostu skopane.Tytuł zagarnięty z książki,a treść wydumana z palca reżysera.Tak było z Chichotem losu Lemańskiej,czy Sagą o Rozlewisku Małgorzaty Kalicińskiej.Wtedy od razu mam ochotę krzyczeć-ludzie nie bierzcie się za coś czego nie potraficie,a wam się zdaje,że umiecie!Ponieważ od początku film i książka istnieją obok siebie w doskonałej komitywie,my widzowie i czytelnicy ,albo chwalimy adaptację,albo ganimy.Zawsze mamy jednak jedno wyjście-NIE OGLĄDAĆ FILMÓW-CZYTAĆ KSIĄŻKI!
wwwiolka
Avatar użytkownika - wwwiolka
2012-01-10 18:21:47

Moja "młodość" przypadła na czas w polskim kinie, gdzie pod rząd realizowane były prawie wszystkie pozycje z kanonu lektur. I muszę tu przyznać, że to one skłoniły mnie do przeczytania takich książek, jak "Ogniem i mieczem", czy "Pan Tadeusz" i okazywało się wtedy, że książki mogą być równie fascynujące i wciągające. Gdy zaczęłam pochłaniać więcej książek, coraz częściej zdarzało mi się później oglądać ich adaptacje. I tu pojawiły się zgrzyty. Bo mój ukochany "Eragon" okazał się totalnym niewypałem, podobnie zresztą, jak "Gwiezdny pył", który dla pisarza takiego jak Gaiman powinien być prawdziwym policzkiem.Patrząc jednak z drugiej strony, istnieją też filmy, które o niebo przewyższają książki, na podstawie których zostały nakręcone. Takimi perełkami są np. "Tajemnica Brokeback Mountain ", nakręcony z zaledwie kilkustronicowej nowelki czy znakomity "Powrót do Brideshead ". Moim zdaniem i film, i książka mogą być tak samo dobre, o ile zabierają się za to odpowiedni ludzie. A najlepiej byłoby, gdyby te dwie niezwykłe Muzy wzajemnie się dopełniały.
Rumianek258
Avatar użytkownika - Rumianek258
2012-01-10 19:27:33

Jeżeli chodzi o filmowe adaptacje książek, to ciężko tu o jednoznaczną opinię. Wielu ekranizacji świetnych książek po prostu nie da się oglądać. Inne, jak np trylogia "Władca pierścieni" moim zdaniem była niesamowita, a efekty specjalne idealnie uzupełniały klimat książki. Nie bardzo zaś lubię książki pisane już po powstaniu filmu. Trudno wtedy wysilić wyobraźnię, bo przed oczami ma się dokładną kalkę z filmu i osobiście mam wrażenie, jakbym czytała scenariusz. Nico inaczej ma się sprawa z serialami opartymi o treść książek. "Gra o tron" jest prawdziwym majstersztykiem, a i starsze seriale, jak nawet " Zaginiony świat" wywołują bardzo dobre wspomnienia.
Agnies06
Avatar użytkownika - Agnies06
2012-01-10 23:25:27

Ja kocham oraz uwielbiam wszystkie adaptacje filmowe książek Jane Austin :) Każda ta adaptacja przepełniona jest miłością, tajemniczością oraz cudownymi strojami oraz muzyką. Uwielbiam filmy w takim stylu, opowiadające o dawnych czasach, o ludziach oraz ich problemach. Jane Austin jest świetną pisarką, dlatego również filmy na podstawie jej powieści są genialne i warte polecenia oraz obejrzenia :)
Alis17
Avatar użytkownika - Alis17
2012-01-10 23:29:25

Cudowną ekranizacją filmową jest adaptacja losów o rudowłosej dziewczynce z książki : Ania z Zielonego Wzgórza " :) Pierwszy tom został wręcz idealnie odwzorowany. Możemy na dużym ekranie przeżyć z Anią jej losy, a były one bardzo szalone. To cudowna adaptacja, zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. Szkoda, że dalsze tomy nie zostały już tak idealnie odwzorowane w filmach, i miały już coraz mniej wspólnego z książki Lucy Mound Montgomery...
rachel
Avatar użytkownika - rachel
2012-01-11 20:03:19

Zgadzam się z poprzedniczką, że ekranizacja Ani z Zielonego Wzgórza jest cudowna. Niewiele jest książek i ekranizacji które idą ze sobą w parze i dają podobne odczucia. W tym przypadku nie ważne od czego zacząłeś od przeczytania książki czy obejrzenia filmu przenosząc się w ten drugi świat z pewnością nie będziesz zawiedziony. Ja zakochałam się w Ani i tej na ekranie i ten na kartkach powieści Montgomery....Przydałoby się wiecej takich udanych ekranicacji
lokesh
Avatar użytkownika - lokesh
2012-01-12 17:29:55

Tak jak rozne sa ksiazki,tak samo rozne sa filmowe adaptacje! Moga zniszczyc nawet najbardziej genialna powiesc! Dla mnie jedna z najgorszych ekranizacji jest film Mike'a Nicholsa "Paragrag 22".Z cudownej antywojennej powiesci,przy ktorej zasmiewalem sie do lez nie zostalo zupelnie nic.Cale szczescie,ze ksiazke czytalem zanim obrjrzalem film-w odwrotnej sytuacji na pewno nie siegnalbym po tworczosc Josepha Hellera myslac,ze jest mialka i pusta. Zreszta staram sie najpierw czytac pierwowzor literacki! Moge wtedy popuscic wodze wyobrazni i nadac bohaterom indywidualny rys-przefiltrowany przez wlasna percepcje. Filmy bardzo czesto,wrecz lopatologicznie musza wszystko pokazac i wyjasnic,a w ksiazce jest miejce na niedopowiedzenie. Ale mie jest tez tak,ze wszystkie ekranizacje sa zle. Nalepszym przykladem jest sfilmowanie trylogii "Wladca Pierscienia" Jest genialna,tak jak jej oierwowzor.Wzbogaca kolejna lekture dziela Tolkiena-czyniac ja pelniejsza i bardziej plastyczna.Czytajac mam przed oczami genialne obrazy ,a postacie wrecz zroaly sie z odtwarzajacymi ich aktorami. Zreszya podobnie jest z "Ziemia obiecana".Andrzek Wajda ksiazce,ktora moim zdaniem nie jest najwyzszych lotow dal drugie zycie!A to co zrobili grajacy w filmie aktorzy to prawdziwe mistrzostwo.Nawet z epizodow uczynili wielkie kreacje. Mysle,ze jest niewielu filmowcow,ktorzy z marnej literatury potrafia zrobic dobry film,natomiast istnieje ogromna rzesza filmowcow,ktorzy z wybitnych dziel literackich zrobia marne filmidlo! Ztrszta tak samo jest wsrod pisarzy,gdzie nieliczni potrafia stworzyc naprawde wielkie dziela.
lokesh
Avatar użytkownika - lokesh
2012-01-13 10:11:43

Zreszta czytanie ksiacek po obejrzeniu ich filmowych adaptacji nie wydaje mi sie najlepszym rozwiazaniem,Trudno bowiem(przynajmniej dla mnie )skupic sie na lekturze gdy znam tresc czytanej powiesci!Natomiast werto skonfrontowac przeczytana lekture z jej ekranizacja!
cyrysia
Avatar użytkownika - cyrysia
2012-01-13 14:39:30

Bardzo rzadko oglądam seriale i filmy, ale czasami zdarza mi się. Odnośnie ekranizacji książkowych mam nieco mieszane uczucia, ponieważ w większości przypadków wypadają one blado w porównaniu z oryginałem. Najlepszym na to przykładem jest choćby saga ,,Zmierzch'', która słabiutko prezentuje się jako filmowa produkcja. Nie wszystkie jednak filmy są w moich oczach tragiczne. Ostatnio miałam przyjemność oglądać film na podstawie książki Kinga zatytułowany ,,Cmętarz zwierząt'' i muszę powiedzieć, że był naprawdę świetnie zrealizowany, dając pożywkę doskonałej grozy. Oglądałam również ,,Ostatnią piosenkę'' Nicolasa Sparksa i także wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Co do seriali książkowych, to oglądam tylko jeden, mianowicie ,,Czysta krew'' Harris i muszę powiedzieć, że jest nieco odrobinę lepszy od książek, choć także posiada swoje mankamenty. Na chwilę obecną więcej nie pamiętam ekranizacji, gdyż tak jak wspominałam naprawdę bardzo rzadko oglądam coś na szklanym ekranie. Zdecydowanie wolę zagłębić się w papierowej wersji powieści.
Faledor
Avatar użytkownika - Faledor
2012-01-13 16:11:50

Uwielbiam fantastyczne filmy i seriale. W tym gatunku twórcy ekranizacji maja wielkie pole do popisu i czasem to wykorzystują, a czasem nie. Aktualnie najbardziej wyczekiwaną przeze mnie ekranizacją jest "Hobbit" Tolkiena. Jeśli będą tu kontynuowane pomysły z "Władcy pierścieni" to będzie to prawdziwa uczta dla ducha! Najważniejsze, co się udało we "Władcy pierścieni" to przeniesienie nastroju i klimatu książki na wielki ekran. Druga sprawa to niesamowite efekty specjalne. Na drugim biegunie niestety postawiłabym naszego "Wiedźmina", na którego również czekałam z niecierpliwością, a który miał szansę na światową sławę równą "Władcy pierścieni". Wiem, że już mnóstwo gromów ciskano na tę produkcję. Osobiście mam wrażenie, że film robiony był w pośpiechu, przez który przeoczono kilka ważnych kwestii. Oglądam go jednak z sentymentem, również ze względu na fajnie zagraną postać przez M. Żebrowskiego. Odtwórca głównej roli został wybrany bez pudła. Z nowości zachwycił mnie serial "Gra o tron" - na podstawie pierwszej części "Pieśni Lodu i Ognia" Georga R.R. Martina. Jest zrobiony dokładnie ( szczegółów zawsze i wszędzie można się przyczepić, ale po co, kiedy nie psują filmu?), klimatycznie i po prostu fantastycznie. Dobrze dobrana obsada i fajne efekty - szczególnie graficy komputerowi pokazali tu swoje wielkie umiejętnośći, czego można się dowiedzieć tylko oglądając filmiki z kręcenia, bo na filmie nie widać gdzie, kiedy i jak ktoś sie dobierał do rzeczywistości.
luimig
Avatar użytkownika - luimig
2012-01-16 12:58:33

Filmy na podstawie książek to największe wyzwanie dla reżyserów, bo zazwyczaj sięgają po nie fani ekranizowanych tytułów którzy znają książę na wylot i mają pewne oczekiwania co do scenariusza, wyglądu bohaterów, efektów specjalnych itd. Takie filmy zazwyczaj nie mają czym zaskoczyć i są najczęściej oględnym okrojeniem książki. Takich przykladów jest wiele: Władca Pierścieni, Skazani Na Shawshank, Planeta małp, Fight club czy Imię Róży... zawsze czegoś mi brakowało bo oczekiwałam ekranizacji moich wyobrażeń z czasu czytania powieści. Bardzo zaskoczył mnie natomiast serial Czysta Krew na podstawie książek Charlaine Harris. Serial jest o wiele ciekawszy od ksiązki, uzupełniony o nowych bohaterów, nowe wątki i dodatkowo pikantnie doprawiony. Sięgnełam po książkę dopiero po obejrzeniu pierwszego sezonu i myślałam, że to jakiś żart. Zamiast bogatszego, pięknie opisanego świata miałam w rękach słabo napisaną powiastkę. Może to dobry pomysł aby z opasłych powieści, sag i wieloksięgów robić seriale a nie produkcje kinowe? Bo kolejnym przykładem dobrej serialowej roboty jest Gra o tron na podstawie sagi fantasy Pieśń Lodu i Ognia amerykańskiego pisarza George'a R. R. Martina.
werkados
Avatar użytkownika - werkados
2012-01-16 19:42:43

Przyznam szczerze, że jeszcze nie spotkałam ekranizacji książki, którą mogłabym określić mianem tej najlepszej. U mnie książka zawsze będzie na pierwszym miejscu. Nigdy na odwrót. Są jednak pewne perełki, do których zaliczam np. „Lot nad kukułczym gniazdem”. Film już kultowy, a według mnie to najwybitniejsze osiągnięcie kinematografii. Rozumiany dosłownie, ale również jako metafora walki z systemem. Uważam, ze książka jest równie fenomenalna, ale w swoim stylu. Mimo całego mojego zachwytu dla Nicholsona i reszty obsady, kunsztu Fromana i doskonałości scenariusza, nie jestem w stanie powiedzieć co było lepsze: książka czy film. Czesław Miłosz napisał kiedyś ,,co poraziło nie poraża więcej" i tak też trochę jest z tą ekranizacją choć tak jak wcześniej powiedziałam – to absolutne dzieło. Kolejna perełka, a zarazem sytuacja odwrotna– „Zielona Mila” na podstawie powieści jednego z moich ulubionych pisarzy Kinga. W tym przypadku najpierw obejrzałam film, potem przeczytałam powieść. Po jej wydaniu minęło trochę czasu i wkrótce pojawiła się bardzo pozytywnie oceniana przez krytyków ekranizacja. Obejrzałam ją na wideo w wakacje cztery lata temu. W mym prywatnym rankingu Zielona Mila okazała się najlepszym filmem ze wszystkich, jakie w ogóle widziałam. Jakiś czas potem w księgarni zauważyłam jednotomowe tym razem i eleganckie wydanie literackiego pierwowzoru. Kadr z filmu na okładce i niska cena zachęcały do kupna. Mimo tego, że na ekranie telewizora zdążyłam dobrze poznać fabułę, zdecydowałam się na zrobienie użytku z banknotu dwudziestozłotowego. Skoro film był tak świetny, książka powinna być jeszcze lepsza, pomyślałam. Czas przyznać, że na papierowej Zielonej Mili zawiodłam się. lecz poznanie rozwoju wydarzeń poprzez wcześniejsze obejrzenie ekranizacji miało z tym niewiele wspólnego. Co takiego dzieli więc ekranizację i pierwowzór? Film trwał "tylko" niecałe trzy godziny i niósł ze sobą ogromny ładunek emocjonalny. Trzymał w napięciu, zaskakiwał, bawił, wzruszał. Był wspaniałą opowieścią o ludziach, a nie o wydarzeniach. Tymczasem książka liczy "aż" ponad 400 stron i jej relatywna rozwlekłość zabija ducha fabuły. Podczas oglądania filmu widz nie miał czasu zastanawiać się nad poziomem jej prawdopodobieństwa. Czytelnik podczas lektury czasu tego ma, niestety, aż nadto i wkrótce zaczyna razić go naiwność charakteryzująca kolejne rozdziały. Jednocześnie solidnie podbudowany przez interesujący początek powieści realizm, jaki zgodnie z myślą autora ma cechować całą książkę, stopniowo zanika, na rzecz kilku nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności. A teraz dam upust swojej złości – najgorsza ekranizacja (w mojej opinii). Moim największym chyba rozczarowaniem (może największym, bo nastoletnim?) była ekranizacja książki M. Musierowicz "Kłamczucha". Film, oczywiście pod tym samym tytułem tak zmasakrował historię, aktorzy nijacy, z księżyca, niepodobni zupełnie do postaci opisanych w książce, ani fizycznie, ani sposobem bycia-grania. Szkoda bardzo, bo z książek Musierowicz przy pewnym zaangażowaniu i wysiłku można by zrobić bardzo pouczające i fajne filmy dla młodzieży. Podsumowując moje rozważania na temat ekranizacji - wolę oryginał od kopii. Ekranizacje często są obdarte, okrojone z tego czegoś. Nie ma czemu się dziwić, w końcu gdyby nie zmienić fabuły, zostawić wszystkie szczegóły takie filmy trwałyby bardzo długo.
Uleczkaa38
Avatar użytkownika - Uleczkaa38
2012-01-17 18:59:52

Czy wiadomo kiedy będą wyniki konkursu:)?
Odpowiedz