Forum

Wątek - piractwo a tradycyjna książka
← powrót

Kto Post
slk
Avatar użytkownika - slk
2012-01-29 12:04:44

Wszystkie książki Paulo Coelho dostępne są za darmo w Internecie - między innymi na forum www.thepiratebay.org A jednak pisarz nie walczy z tym procederem - więcej nawet, Coelho... popiera piractwo! Pisarz wskazuje, że gdy nielegalne kopie jego książek wyciekały do Internetu, sprzedaż tradycyjnych wydań tych powieści... rosła! Pisaliśmy o tym w newsie: http://www.granice.pl/kultura,wszystkie-ksiazki-paulo-coelho-za-darmo,4409 I teraz tak: na pewno udostępnianie próbki swojej twórczości w sieci to dobry sposób na promocję wśród czytelników. To ma miejsce dość często – bezpłatną książkę udostępniła czytelnikom na swojej stronie internetowej na przykład Stephenie Meyer, autorka sagi „Zmierzch”. Muzycy udostępniają całe swoje albumy w sieci – oczywiście, w dość niskiej jakości – by każdy mógł podjąć decyzję o zakupie płyty na podstawie własnej oceny. Tyle, że w przypadku płyt jakość nagrań "wypuszczanych" do sieci jest o wiele gorsza, w przypadku książek tego rodzaju problem nie występuje. Kupilibyście książkę, którą możecie nielegalnie, ale bezpłatnie pobrać z netu? Myślicie, że autor na tym traci czy zyskuje? Może zdarza się, że ktoś czyta nielegalny e-book, a potem poleca Wam daną książkę? Zdarzyło Wam się wówczas ją kupić? Myślicie, że w ogóle da się skutecznie walczyć z pirackimi kopiami plików w sieci? Że pomogą w tym ustawy i mowy, podobne do ACTA czy SOPA? Sam czasami pobierałem z sieci książkę, której tradycyjną wersję kupiłem (e-book nie był dostępny), ale akurat nie mogłem zabrać jej w dłuższą podróż. Mam poczucie, że w ten sposób nikogo nie okradłem. To jak myślicie - jak to jest z tym piractwem?
Kalakirya
Avatar użytkownika - Kalakirya
2012-01-29 21:39:55

Udostępnianie całości swojej twórczości (płyta, książka) to jednak coś innego niż udostępnienie próbki, czy fragmentu... Warto pomyśleć o tym, żeby umożliwić swoim potencjalnym odbiorcom zapoznanie się chociaż minimalnie z tym, co tworzymy. Udostępnienie całości swojego dorobku, na dodatek za darmo, to dosyć odważna decyzja. Paulo Coelho na brak fanów chyba nigdy nie narzekał i narzekać nie będzie. Jego decyzja jest dosyć istotna zwłaszcza w związku z ostatnimi wydarzeniami. Daje do myślenia i otwiera drzwi do kolejnych dyskusji dotyczących piractwa itp itd. Rzeczywiście - bardzo dużo ludzi decyduje się na zakup oryginału, po zapoznaniu się z piracką wersją. O ile w przypadku albumu muzycznego czy filmu jestem sobie to w stanie wyobrazić, o tyle w przypadku książki już jakoś nie bardzo. Album ściągamy po to, żeby przesłuchać i stwierdzić, czy warto kupić. Zwykle słuchamy go po kilkanaście, kilkadziesiąt, kilkaset razy. Film oglądamy pewnie dużo rzadziej... Jeśli chodzi o książkę, to nie wyobrażam sobie czytać jednego tytułu kilkanaście razy. Za dużo jest w chwili obecnie książek, po które warto sięgnąć. Patrząc na to, że jeszcze jakiś czas temu nie mieliśmy e-czytników i tabletów, czymś absurdalnym byłoby dla mnie, osoby, która nigdy nie przepadała za e-bookami ściąganie książki w tej formie, żeby ją przeczytać, a następnie kupić oryginał w wersji papierowej. Owszem, mogę przeczytać fragment, żeby stwierdzić, czy warto kupić… Mogę iść do księgarni, przeczytać kilka stron, by przekonać się, czy chcę książkę na własność, czy też nie. W chwili obecnej technika radykalnie poszła do przodu – za jakiś czas możemy mieć dylematy dotyczące tego, czy jest sens kupować książkę w wersji papierowej, skoro możemy mieć ją w czytniku. Ba! Chyba już wiele osób je ma... Myślę, że to jest temat rzeka… Cokolwiek, ktokolwiek nie napisze, nie wyczerpie w pełni tematu. Zawsze pojawią się dylematy i kolejne pytania. Udostępnianie swojej twórczości to nie jest głupi pomysł – o ile sam autor się na to zdecyduje. Przykład – płyta Nosowskiej, która w serwisie myspace udostępniała kolejne swoje utwory w całości, nie we fragmentach. Z każdym kolejnym utworem chciałam mieć tę płytę na własność. Tak się działo nie tylko w przypadku płyty Katarzyny Nosowskiej… Często też miałam tak, że idąc na jakiś koncert słuchałam utworów zespołu, który miał wystąpić. I co się potem okazywało? Oryginalna płyta lądowała na moim biurku po koncercie... Piractwo - cóż można dodać w tym temacie... Wiadomo - kradzież i nic dobrego. A jeśli prowadzi do zakupu oryginału? A co z osobami, które kochają muzykę i ciągle słuchają coś nowego? Skąd mają wziąć pieniądze na wszystkie oryginalne płyty? Tak jak już napisałam - temat rzeka.
SztukaPrawa
Avatar użytkownika - SztukaPrawa
2014-07-21 14:30:10

Wspieranie piractwa może być częścią kształtowania własnego wizerunku. Autor pokazuje, że jest blisko sowich czytelników, widzi inne cele niż tylko sukces finansowy. Tymczasem może chodzi o zwykłą kalkulacje. Może w rozrachunku potencjalnych zysków i strat, Paulo Coelho doszedł do wniosku, że gra nie jest warta świeczki? Nie spotkałam się do tej pory z danymi, które wskazywałyby jak wysokie straty finansowe powoduje piractwo na rynku wydawniczym. Słyszeliście o takich badaniach?
Reklama
Avatar usuniętego użytkownika
zofija
Avatar użytkownika - zofija
2017-05-09 14:00:22

Bardzo często zdarza mi się znaleźć darmowe fragmenty wydane oficjalnie albo nawet pierwszy rozdział. Ale całej książki za darmo i z legalnego źródła jeszcze nie widziałam.
Odpowiedz
1