Forum

Wątek - Książki Roku 2012 - konkurs
← powrót

Kto Post
slk
Avatar użytkownika - slk
2013-01-03 16:00:36

Która książka opublikowana w 2012 roku zrobiła na Tobie największe wrażenie? Którą zapamiętasz do końca życia? Która skłoniła Cię do płaczu, po lekturze której książki nie mogłeś zasnąć, a która - Twoim zdaniem - stanowi esencję literatury? Wypowiedz się w tym wątku, podając swoją propozycję wraz z krótkim uzasadnieniem i wygraj zestaw cennych nagród książkowych lub 8000 punktów, wymiennych na książki w naszym sklepiku! Na Wasze propozycje czekamy do 15 stycznia 2013!

Wygraj zestawy książek i tablet!

Warto także zagłosować na najlepsze książki spośród tych, które wybraliście w naszych plebiscytach na kolejne pory roku. Wśród tych, którzy oddadzą głosy na www.ksiazkiroku.pl rozdysponujemy zestawy nagród książkowych Warto również zachęcać przyjaciół do głosowania - osoba, która zachęci do tego najwięcej osób, otrzyma multimedialny tablet Dante, ufundowany przez Legimi.com - księgarnię oferującą ebooki na czytniki, smartfony, tablety, oraz czytanie bez limitu, w ramach którego za stałą opłatę w wysokości 19,90 miesięcznie można czytać nieograniczoną liczbę ebooków.

Poznaj propozycje naszych recenzentów:

- Książki roku 2012 według Justyny Gul

Lektury pełne emocji. Najlepsze książki 2012 roku według Izabeli Raduckiej

- Fantastyczny rok? Najlepsze książki fantasy / s-f według Damiana Kopcia

Najlepsze książki dla młodych czytelników 2012 roku według Magdaleny Galiczek

- Najlepsze książki non-fiction 2012 według Beaty Bednarz

Wiara czyni cuda. Najlepsze książki katolickie 2012 roku według Danuty Szelejewskiej

Geronimo26
Avatar użytkownika - Geronimo26
2013-01-03 19:03:22

"Morfina" - Szczepan Twardoch Miniony rok był bardzo ciekawy dla czytelników, którzy mogli znaleźć na półkach księgarni wiele naprawdę dobrych książek. Oczywiście było kilka książek gorszych..ale o tym może innym razem. W 2012 roku ukazała się powieść, która jest swoistą "perełką" na naszym rodzimym rynku wydawniczym i o której, w moim mniemaniu, będzie się dyskutować przez całe lata..A książką tą jest "MORFINA" Szczepana Twardocha. Książka ta jest wielkim, a nawet nie zawaham się użyć słowa - "wybitnym, z kilku powodów. Przede wszystkim Szczepan Twardoch przywrócił swym dziełem należne miejsce powieści przez duże "P", we współczesnej polskiej literaturze. Powieści, która swoim rozmachem, szczegółowością, językiem i kunsztem, może równać się z największymi osiągnięciami polskiej literatury minionych wieków. "Morfina" to podróż do Polski okresu okupacji, a tym samym korzeni naszej dzisiejszej mentalności, kultury, wartości. Podróż równie piękna, co i gorzka, lecz ze wszech miar szczera. Nie ma w niej bohaterów, których kochamy, lubimy czy choćby szanujemy. Są za to postacie, których jesteśmy ciekawi, zachłanni. Ponadto książka ta porusza temat, który, jak mi się wydaje, jest niezwykle aktualny w dzisiejszej Polsce, a mianowicie kwestię tożsamości i rozumienia patriotyzmu, przez co również Nas samych. Co więcej, prowadzi do jakże cennych wniosków, iż patriotyzm, bohaterstwo, poczucie tożsamości narodowej nie jedno ma imię i nie zawsze jest ono łatwe do zdefiniowania, a już zupełnie nie możliwe do oceniania przez innych. Szczepan Twardoch stworzył powieść piękną i brutalną, mądrą i cyniczną - narkotyczną, która uzależnia czytelnika od każdej strony, zdania, słowa..
alfa302
Avatar użytkownika - alfa302
2013-01-03 20:40:21

Moją propozycją jest Hobbit. Po raz pierwszy czytałam ta książkę 10 lat temu, w gimnazjum - gdy jeszcze nie była propozycją do lektur szkolnych. Zafascynowała mnie, była odskocznią od sztywnych - konserwatywnych lektur języka polskiego w szkole. Znajomi moi mówili - po co to czytasz - marnujesz czas, lepiej czytaj lektury obowiązkowe lub w ogóle nie czytaj, szkoda czasu. Ja jednak zafascynowana światem fantasy - czytałam, jeszcze z większą pasją. Książka byla dla mnie czymś innym czymś wyjątkowym, często nierozumiany wśród mich rówieśników. I właśnie ona sprawiła, iż świat magii, czarów, średniowiecza, zbroi, elfów, skrzatów, krasnoludów i czarodziejów do dziś, jest moim ulubionym gatunkiem literatury. Zarówno Tolkiena jak i jego dzieła traktuje z szacunkiem, po dziś dzień, i wiem, że moim dzieciom i dalszym pokoleniom będę o nich wspominać na każdym kroku. To ta książka - jako pierwsza, którą przeczytałam Tolkiena - sprawiła, iż po raz pierwszy przeniosłam się w świat magii, w świat daleki od codziennych problemów dnia codziennego. Dzięki tej książce dowiedziałam się, że przyjaźń między pokoleniami czy różnymi grupami etnicznymi nie ma granic. Opowieść o Hobbicie nie tylko uczy jak żyć i jak zmieniają się światopoglądy człowieka, ale dowiedziałam się przede wszystkim, na czym polega przyjaźń, przyjaźń bezgraniczna. Nie liczy sie złoto i bogactwo w tutejszych czasach, lecz naszym złotem i bogactwem są przyjaciele i rodzina. I choć czasem nie od razu widać nasze dobre intencje, z czasem zyskają na wartości. I to jest najważniejsza lekcja zycia. Żyj, pozwól innym zyć. Nawet, jeśli są oni inni od nas, nawet jeśli różnią się wszystkim, ich życie róznież jest potrzebne na ziemi, na świecie. Hobbitowska postać w książce, nie tylko ja się z nią utożsamiam. Lecz wiele pokoleń młodych polaków. Niesie (postać Hobbita) wiele pozytywnych lekcji dla młodych pokoleń, jak postępować w życiu, czym się kierować, a co najważniejsze - że w życiu nie sa najważniejsze dobra materialne, lecz te, których nie możemy dotknąć, poczuć, zasmakować. To przyjaźń. I to właśnie o nią powinniśmy dbać, walczyć i troszczyć. To dzięki niej możemy żyć i funkcjonować w codziennym zyciu, a bez jej pomocy – pozostawieni sobie sami – nie dali byśmy rady przetrwać.
Reklama
Avatar usuniętego użytkownika
slpablos
Avatar użytkownika - slpablos
2013-01-04 10:13:11

Proponowałbym, gdybym miał wybrać ta jedną książkę z 2012 r., "zatruty pokój. Wojna, która się nie skończyła" Gregora Dallasa. Całościowe, nowatorskie spojrzenie na wojnę z perspektywy ludzi na całym kontynencie, mnóstwo faktów, które składają się na barwną mozaikę ostatnich miesięcy wojennej zawieruchy i burzliwego czasu pozornego pokoju. Mistrzowsko nakreślone sylwetki głównych postaci tego dramatu, wnikliwe wnioski i szeroko zarysowane tło społeczne i gospodarcze konfliktu sprawiają, że jest to pozycja obowiązkowa zarówno dla każdego miłośnika historii, jak i dla kogoś, kto chce rozumieć więcej, gdy patrzy na kształt świata w którym żyjemy. Z niecierpliwością czekam na premiery poprzednich dwóch tomów tego pisarza.
agoosiaczek
Avatar użytkownika - agoosiaczek
2013-01-04 12:09:14

Moja książka roku pojawiła się dopiero pod koniec grudnia - niby nic nowego, ale dostałam wydanie z 2012 roku, więc teoretycznie pasuje do tematu. Chodzi mi o "Czarnoksiężnika z Archipelagu" Ursuli K. Le Guin. Fantastyka jest obecnie bardzo popularna i co jakiś czas mamy do czynienia z nowościami wyskakującymi jak grzyby po deszczu. Jednak mało kto poświęca trochę czasu na sięgnięcie do źródeł, a przecież Le Guin jest stawiana tuż obok Tolkiena - jako jedna z prekursorów literatury fantasy. Wracając do samej książki - historia Krogulca jest doskonałą ilustracją procesu dorastania, kształtowania charakteru i stopniowego uświadamiania sobie, że im większą władzę posiadamy, tym większa odpowiedzialność spoczywa na naszych barkach. To nie tylko opowieść o magii i przygodach - można się w niej doszukać głębszych znaczeń - wystarczy odrobinę wysilić się z trakcie czytania. "Czarnoksiężnik z Archipelagu" to moja książka na 2012 rok. Ewentualnie wyczekiwany przeze mnie PLO4.
pajeja88
Avatar użytkownika - pajeja88
2013-01-04 13:59:50

Zdecydowanie "Pan Lodowego Ogrodu". Chyba każdy fan fantastyki w tym kraju wyczekiwał ostatniego tomu tego cyklu. Przygoda trwała długo, czasami daty premier były przeciągane jednak na każdy tom czekało się z tym samym napięciem. Ostatni tom nie rozczarował, mogliśmy przenieść się do Midgaard ten ostatni raz, ostatni raz towarzyszyć naszym bohaterom. Bardzo często ostatnie tomy są dobre tylko z sentymentu, finał rozczarowuje i pozostawia niedosyt. W tym wypadku tak nie było, godne zwieńczenie wspaniałej przygody. Lekkie żarty, wspaniałe pióro i porywający język sprawia że czytamy tą książkę szybciej niż byśmy chcieli, a co za tym idzie zbliżamy się do końca w zastraszającym tempie. Polecam wszystkim nie tylko miłośnikom fantastyki, ale również tym którzy do tego gatunku się jeszcze nie przekonali. Jestem pewna, że oni również docenią kunszt Jarosława Grzędowicza.
minka8703
Avatar użytkownika - minka8703
2013-01-04 14:22:04

Najbardziej zapamiętałam książkę Petera Prange "Złodzieje nieba", wydaną w kwietniu 2012 roku. Przeczytałam ją w czerwcu i zrobila na mnie niesamowite wrażenie. Uwielbiam bohaterów książkowych, w których mogę odnaleźć chociaż cząstkę siebie. Prange tak idealnie i szczegółowo opisał postać Laury i Harrego, że wydaje się czytelnikowi, że ich zna, jest jest nią lub nim. Mnie tym mocniej wciągnęła ta burzliwa historia miłosna, iż sama taką niedawno przeżyłam. "Złodzieje nieba" jak sam tytuł wskazuje kradną tylko dla siebie coś, co powinno być dla wszystkich. Jednak te wielkie, namiętne uczucie łączące młodziutką Laurę i artystę Harrego ogarnęło ich na wskroś, zawładnęło nimi i porwało wysoko. Odpłynęli w swój cudowny świat miłości i namiętności, zatracili się w nim. Byli dla siebie wszystkim, liczyli się tylko oni. Każda chwila spędzona razem była dla nich cudem, wstrzymywała czas, przenosiła do raju... Ta książka to historia miłości wbrew wszystkim i wszystkiemu, ukazująca jak silne uczucie może zmienić nas i świat. Dzięki autorowi znów przypomniałam sobie siebie z tamtego roku - zakochaną bez pamięci, na przekór otoczeniu, mimo wszystko. Brnąc przez kolejne kartki powieści zagłębiałam się we wspomnieniach, po raz kolejny odczuwając to, co wtedy. Moja miłość już nie wróci, ale tak doskonale rozumiem główną boahterkę, staję się nią. Książka daje mi nadzieję, że taka miłość istnieje, że nie tylko ja kiedyś cała byłam tym uczuciem, ale gdzieś na Ziemi jest wielu tak samo czujących, oderwanych od rzeczywistości i zatraconych...Dzieło dodaje mi także wiary w potęgę prawdziwego uczucia, ktore potrafi uczynić cud.
Tula26
Avatar użytkownika - Tula26
2013-01-04 18:02:38

Przeczytałam "Przewrotność dobra" Jolanty Kwiatkowskiej jakiś czas temu. Wtedy zdobyłam się jedynie na wyrażenie krótkiej opinii o książce, na więcej nie pozwalały kłębiące się we mnie emocje. Nie byłam pewna jak - tak do końca - ocenić historię Doroty. Książka wzbudziła we mnie masę uczuć o szerokim spektrum: przerażenie, niedowierzanie, współczucie, empatię, zdziwienie, konsternację, radość i smutek - ten najczarniejszy. Zadawałam sobie pytanie z pozycji rodzica - jak tak można traktować dziecko; z pozycji człowieka żyjącego w określonej społeczności - jak można tak naprawdę nie chcieć dostrzegać tego, co się dzieje w moim otoczeniu; z punktu widzenia człowieka czynu - powalała mnie bezsilność. Biedne dziecko ta Dorotka, zostawiona z jednej strony samej sobie, z drugiej wyćwiczona pod kątem spełniania cudzych oczekiwań... Takie dzieci są silne, potrafią się dostosować, i przetrwać fizycznie, tyle, że ich psychika nigdy do siebie nie dochodzi, trauma braku uczuć, zainteresowania, wsparcia i poczucia bezpieczeństwa pozostaje w nich na zawsze - stąd Dorotka-idiotka domagająca się uwagi i uczuć od Doroty, robiąca jej wyrzuty "zapomniałaś o mnie, długo cię nie było..." W miarę dorastania Dorota twardnieje, szkoli się w przewrotnym wykorzystywaniu ludzi, niby to czyniąc im dobro. Wszystko, aby osiągnąć swój cel. Zimna kalkulacja poparta wiedzą i praktyką. Od momentu, gdy dorosła, z każdą kolejną odwracaną stroną nie lubiłam jej coraz bardziej, choć przez chwilę rozważałam, czy aby nie byłoby warto wypróbować stosowane przez nią techniki, ale przecież to takie brudne, oblepiające sumienie działanie... Zrodziło się we mnie podszyte przerażeniem podejrzenie, że może ja też... może znajoma... sąsiadka.. pani z warzywniaka... też tak jak Dorota... byle osiągnąć cel, byle zaspokoić swoją próżność, zwiększyć poczucie wartości - jestem super, czynię dobro, uszczęśliwiam ludzi, dokarmiam koty... Czy aby nie jest tak, że większość dobrych uczynków wobec ludzi robimy z niecnych - oby - nieuświadomionych - pobudek? Strasznie powalająca myśl. I stanowczo chcę jednak pozostać naiwna w tej kwestii. Nie powiem, że "Przewrotność dobra" to "fajna" książka,nie powiem też, że lekko się ją czyta, płynie po tekście, pochłania. Czytanie jej to jak mozolne wspinanie się na szczyt wąską ścieżką nad przepaścią. I tak samo, jak zdobycie szczytu, cieszy przeczytanie "Przewrotności..." W historii Doroty możemy przejrzeć się jak w lustrze, zbadać głęboko ukryte przed samym sobą intencje wszelkich działań, zobaczyć, jacy tak naprawdę jesteśmy, a na jakich staramy się wyglądać. Czytanie "Przewrotności..." jest uwierającym sumienie doświadczeniem. Uważam jednak, że naprawdę warto. Wierzę, że większość czytelników wyjdzie z tego pojedynku z tarczą w dłoni. O "Przewrotności dobra" można dyskutować w nieskończoność, każda strona rodzi nowe pytania, skłania do przemyśleń i refleksji. Wieki całe nie czytałam tak dobrej książki, a Dorota pozostanie we mnie na zawsze, przypominając mi w chwilach zwątpienia, co to tak naprawdę jest dobro i jak się go "używa" właściwie.
Dorota_Dega
Avatar użytkownika - Dorota_Dega
2013-01-04 19:16:59

Kiedy tylko w mojej ukochanej, klimatycznej księgarni zobaczyłam książkę Ceesa Nootebooma „Utracony raj”, od razu zaintrygował mnie ciekawy opis, tytuł oraz okładka. Nie czytałam jeszcze żadnej jego książki, więc tym bardziej chciałam poznać twórczość tego autora. Okazało się, że było warto. Niezwykle trudno opisać treść tej powieści, ale spróbuję rzucić światło na fabułę. Poznajemy dwie przyjaciółki, zupełnie różne pod względem charakterów a jednak mające ze sobą coś wspólnego. Alma to typ wrażliwej, zamkniętej w sobie i doświadczonej przez los kobiety, Almut natomiast to twarda sztuka mocno stąpająca po ziemi. Obie bohaterki zafascynowane są kulturą i niezwykłością Australii i obierają ją na cel swojej podróży. Wyruszają pełne marzeń, oczekiwań i planów jednak rzeczywistość często jest odmienna od wyobrażeń. I tak właśnie było w tym przypadku. Na dodatek czas ten okaże się też niełatwą próbą dla ich przyjaźni. W całą opowieść wpleciono także losy Erika Zondaga, krytyka literackiego, który ma już dość szarzyzny swojego życia i nijakości swojego obecnego związku. Ścieżki Almy i Erika nieoczekiwanie się krzyżują... Książka zrobiła na mnie duże wrażenie. Przede wszystkim jest to zasługa minimalistycznego stylu, oryginalnej fabuły, ciekawych bohaterów, wszędobylskich tajemnic oraz przede wszystkim symboliki. Zanim rozpoczęłam przygodę z tą książką nie bardzo wiedziałam czego się spodziewać. O autorze nawet nie słyszałam. Intuicja podpowiadała mi jednak, że jest to pozycja, której warto poświęcić swój czas i szybko podczas czytania okazało się to prawdą. Początkowo jednak dość trudno było mi się wdrożyć w opisywaną historię, ale im dalej, tym całość wydawała mi się bardziej przejrzysta i zrozumiała. Piękny poetycki język, metafory, świat artystyczny i duchowe przesłanki dodały opowieści rumieńców i bardzo ją wzbogaciły. Podczas lektury nasuwają się także liczne pytania, sporo refleksji i przemyśleń oraz cała masa emocji. Nie sposób się od niej oderwać. „Utracony raj” to niewielkich wymiarów, niepozorna książka, która zawiera w sobie wiele wartości, ale też i sporo zagadek. To pozycja z pograniczu jawy i snu, zawierająca cząstkę magii, duchowości, poezji, ale i też bolesnej realności. Wszystkim czytelnikom pragnącym poznania oryginalnej, nietuzinkowej pozycji polecam tę niezwykłą powieść. Jestem przekonana, że nie będziecie zawiedzeni. Pozdrawiam!!! ;-)
kacpi71935
Avatar użytkownika - kacpi71935
2013-01-04 21:30:16

Moją ulubioną książką opublikowaną w 2012 roku jest "Felix,Net i Nika oraz Świat Zero 2" Rafała Kosika.Seria opowiada o przygodach trójki czternastolatków,ich przygodach,tajemnicach,ale i o miłości,przyjaźni i uczuciach.Dziewiąta część,czyli "Świat Zero"została wydana dawno temu.Przeczytałem ją i uznałem,że jest znakomita,gdyż dzieci przechodzą do innych światów.Mimo że wiedzą,że się coraz bardziej oddalają od normalności,i tak przechodzą,gdyż uważają,że w tym świecie żyć nie mogą.Pierwsza część "Świata Zero" zakończyła się na świecie bardzo oddalonym,ale główna bohaterka chciała tam zostać,gdyż żyli tam jeszcze jej rodzice.Z niecierpliwością czekałem na drugą część "Świata Zero",gdyż chciałem się dowiedzieć prawdy,czyli jak,a w szczególności CZY W OGÓLE dzieci dostaną się do rzeczywistości,gdyż jak przechodzą przez portal,to oddalają się jeszcze bardziej. Bardzo pasjonująca,ciekawa i zaskakująca powieść o życiu prawdziwych gimnazjalistów.Trzymająca w napięciu,fantastyczna książka,ale prócz tego niezwykłe przypadki w szkole,czyli na przykład:bohater myślał w świecie B$),że dana praca domowa jest zadana na następną lekcję,a w świecie B%) okazuje się,że nauczycielka miała zadać ją dzisiaj,albo straszne,pożerające ludzi rośliny w sali biologicznej,łażące po szkole.Powieść nie tylko SF,ale także bardzo śmieszna i zaskakująca.To skłoniło mnie do przeczytania jej.
agatrzes
Avatar użytkownika - agatrzes
2013-01-05 00:27:55

Na mnie największe wrażenie zrobiła książka Piotra Adamczyka „Pożądanie mieszka w szafie”, do książki przywiodła mnie, babska ciekawość, którą uruchomił tytuł „Pożądanie mieszka w szafie”. W moim wieku doskonale znam definicję pożądania, ale szafa jest ostatnim miejscem, w którym spodziewałabym się je znaleźć. Okładka jeszcze bardziej mnie pobudziła, przedstawiając skąpy widok z perspektywy dziurki od klucza. Prawdę mówiąc nie wiedziałam, czego spodziewać się po tej powieści, ale po takim wstępie nie mogłam się powstrzymać. Dzięki tej książce przekonałam się, że mężczyzna może być jednostką skompilowaną, wrażliwą, błyskotliwą, potrafiącą czerpać informacje z otoczenia, u której horyzont sięga ponad czubek własnego nosa.„Pożądanie mieszka w szafie” to powieść nasycona dobrym humorem,, pozwalająca wejść w świat samotnego mężczyzny szukającego szczęścia w świecie, gdzie prawie wszystko jest na sprzedaż. Zmuszająca do przemyśleń i dająca dużo pozytywnej energii i uśmiechu. Myślę, że każda dziewczyna powinna sprawdzić, jak wygląda miłość z punku widzenia faceta. Przekonać się, że nie tylko kobiety potrafią marzyć i śnić, a Panowie są zdolni do uczuć, choć nie ma się,co oszukiwać daleko im do pana Darcy czy Romea.
Andrew
Avatar użytkownika - Andrew
2013-01-05 20:21:50

Rok 2012 obfitował u mnie w wiele niezwykłych lektur, że wspomnę choćby WYBÓR ZOFII (Sophie’s Choice) Williama Styrona, ŁUK TRIUMFALNY (Arc de Triomphe) Ericha Marii Remarque'a czy powieść ZAPOMNIANY ŻOŁNIERZ (Le Soldat Oublié) Guya Sajera. Fascynowały, wzruszały, bawiły i dawały do myślenia. Niemożliwym mi się wydaje, bym wybrał jedną, którą oceniłbym jako najlepszą. Jakie kryteria przyjąć? Jest jednak jedna książka, którą poznałem w roku ubiegłym, która jest dla mnie szczególna. Od czasu, gdy po raz pierwszy przeczytałem trylogię MILLENNIUM pióra nieodżałowanego Stiega Larssona, która jest bodajże szczytowym, jak dotąd, osiągnięciem szwedzkiej szkoły kryminału społecznego, z wytęsknieniem oczekiwałem Polaka, który by podjął podobne wyzwanie na gruncie naszej krajowej rzeczywistości. I rzutem na taśmę objawił się Mariusz Zielke. Jego WYROK okazał się tym, na co czekałem. Świetna powieść kryminalna, czy też jak wolą inni sensacyjna, z wielowątkową fabułą i żywą akcją, postaciami o przekonujących charakterystykach psychologicznych oraz, co najważniejsze, śmiałym atakiem na nasze polskie patologie społeczne, konsekwentnie dotąd zamiatane przez wszystkich pod dywan. Szerzej wywnętrzniłem się na ten temat na moim blogu, więc nie będę przedłużał. Podkreślę tylko, iż choć może nie jest to arcydzieło porównywalne do klasyków, z których twórczością spotkałem się w tym roku, choćby do przytoczonej wyżej trójki, to jednak dla Polaków jest to chyba najważniejsza książka Anno Domini 2012, gdyż w strawnej dość łatwo konwencji z pogranicza kryminału i sensacji ukazuje problematykę skrzętnie blokowaną w mediach, która niestety może się skończyć upadkiem naszej ojczyzny, o ile wszystko pozostanie po staremu.
asymaka
Avatar użytkownika - asymaka
2013-01-06 14:58:51

Ja jestem stale pod urokiem książki Małgorzaty Wardy "Dziewczynka, która widziała zbyt wiele", czytałam ją chyba w październiku 2012 roku, ale myślę o niej do tej pory, tak duże wywarła na mnie wrażenie. Jest oczywiście wiele tytułów, które mogłabym tutaj wymienić, ale wybrałam lekturę, która mnie poruszyła, która wywołała we mnie wielkie, silne emocje, przeżycia. Nie można przejść obojętnie wobec takiej tematyki, niebywale trudnej i pełnej okrucieństwa, trzeba o tym mówić, uczulać ludzi, by nie przechodzili obok takich spraw obojętnie, by zainterweniowali, a nie udawali, że nic się nie dzieje. Nie wiem, skąd w ludziach bierze się tyle agresji, dlaczego powielają schematy zapamiętane z własnego domu, zamiast za wszelką cenę starać się właśnie zachowywać inaczej, kochać, a nie krzywdzić. Wiem, to tylko książka... a jednak? Czy nie słyszymy każdego dnia o matkach katujących swoje dzieci, trzymających zamordowane dziecko w tapczanie, na którym śpią, o noworodkach rzucanych o ścianę, bo płakały... Dlaczego nawet jeśli widzimy agresję, słyszymy awanturę w mieszkaniu obok nie reagujemy? Tak jak postaci z tej właśnie książki, nikt nic nie widział, więc problemu nie było...
Erivan
Avatar użytkownika - Erivan
2013-01-07 08:09:54

W tym roku bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie książka Anny Fryczkowskiej „Starsza pani wnika.” Jestem niepoprawnym pasjonatem kryminałów, a w szczególności upodobałem sobie tego typu powieści, które zostały dodatkowo okraszone sporą dawką humoru. Dzięki temu mogę docenić zarówno aspekt detektywistyczny ( a ten jest w Starszej Pani bardzo rozbudowany i wciągający) jak i stronę typowo rozrywkową, gdyż zarówno postacie jak i sytuacje, w które się wplątują nieraz przywoływały na moją twarz uśmiech, a każda kolejna stronę czytało się z prawdziwą przyjemnością. Głównym bohaterem jest tam początkujący detektyw Jarek, ale tak naprawdę motorem napędowym całej akcji są mieszkające na blokowisku leciwe kobiety, które z gorliwością godną Sherlocka Holmesa zgłębiają sekrety swoich sąsiadów. Książkę mogę więc polecić zarówno miłośnikom typowych powieści detektywistycznym, jak i miłośnikom komedii kryminalnych, gdyż oba te gatunki są tu zmieszane w odpowiednich proporcjach, czyniąc lekturę bardzo apetyczną. Ja bawiłem się przy niej setnie i nie żałuję żadnej minuty z nią spędzonej i choć zazwyczaj nie czytam dwa razy tego samego kryminału, to myślę, że po Starszą Panią sięgnę ponownie.
azetka79
Avatar użytkownika - azetka79
2013-01-07 11:27:36

zdecydowanie ciekawa pozycja i dla młodziezy i dla dorosłych, a jakże!!! Myślę tu o "Niewidzialnej grze" Roberta Kościuszko. Rewelacyjnie prowadzona akcja, nie da się odłożyć książki na dłużej, niż aby zrobić sobie kolejna porcję herbaty. Ewidentnie wciąga! Wciągnęła mnie, mojego męża, mojego syna... ciekawe kto będzie kolejny? Szkoda tylko, że tak szybko się kończy:):):) polecam szczególnie tym, których ciężko zaciągnąc do czytania czegokolwiek niż wyniki rozgrywek piłkarskich w telegazecie, jak i pochłoniętym przez świat gier komputerowych...
kacpi71935
Avatar użytkownika - kacpi71935
2013-01-07 18:28:24

Kolejną moją ulubioną książką wydaną w 2012 roku jest "Krąg" Matsa Strandberga i Sary Elfrgen.Powieść opowiada o tajemnicach licealistów,zbrodniach i magii.Pewnej nocy szesć dziewczyn zebrało się w parku,lecz żadna nie wiedziała,dlaczego tam przybyła.Odkrywają,że mają w sobie magiczne moce,a ich życie jest zagrożone.Aby przeżyć,muszą działać wspólnie i wytworzyć tajemniczy krąg,który je ochroni. Książka stała się jedną z moich ulubionych,gdyż trzyma czytelnika w napięciu,ale pozwala odkryć mroczne tajemnice.Piękna jest w niej dynamiczna akcja i mnogośc.Łączy ona dwa gatunki:fantasy i kryminał.Prócz zagadek,tajemniczych zbrodni,magii i walki o życie,pozwala odkryć coś,co pozwala przeżyć:przyjaźń i współpracę.
azetka79
Avatar użytkownika - azetka79
2013-01-08 08:18:00

Witam ponownie, zapomniałam dodać, że proponowana przeze mnie "Niewidzialna gra" składa się z 3 części... każda z nich jest niesamowita:) pozdrawiam
marp
Avatar użytkownika - marp
2013-01-08 09:54:28

Witam wszystkich udzielających się na niniejszym forum. Chciałbym zaprezentować książkę szczególną. To "Goralenvolk. Historia zdrady" Wojciecha Szatkowskiego. Ta wydana w 2012r. książka historyczna jest wydarzeniem, którego skala przekracza - moim zdaniem - rozmiary tego skądinąd imponującego rozmiarami i wagą, tomu. To rzecz o kolaboracji części Górali zamieszkujących Podhale z okupantem niemieckim. Nie chcę w tym miejscu opisywać szczegółowo tej pozycji, tym bardziej, że uczyniłem to w recenzji samej książki, zaznaczę jednak, że temat nie jest łatwy. Przez wiele lat kreowano obraz Polaków jako niewinnych ofiar, wiernych swym ideałom i gotowych poświęcić dla nich nawet życie. Tymczasem ostatnio stopniowo odsłaniamy także ciemniejsze karty naszej historii: Jedwabne, teraz Goralenvolk... I dobrze. To świadczy o dojrzałości naszego narodu, o tym, że nie boimy się już trudnych pytań i tego, że takie pytania zaszkodzą naszej tożsamości narodowej. Na czym polegał problem Goralenvolk? To chyba jedyny w Polsce przykład próby oficjalnej kolaboracji z okupantem całej grupy narodowościowej, jaką stanowili (czy stanowią) według niektórych autorów Górale. Jak podkreśla autor książki, notabene wnuk jednego z czołowych kolaborantów, Górale zdali egzamin z polskości. Nie dali się zbiorowo uwieść idei własnej wyjątkowości. Co nie znaczy, że problem nie istniał. Były wsie, w których większość mieszkańców zdystansowała się od swojej polskości. Jednak książka skłania też do postawienia sobie pytania o naszą tożsamość, patriotyzm, o to jak my byśmy się zachowali w podobnej sytuacji. Niby drobnostka. Co w tym złego, że Góral przyzna, że czuje się Góralem. Tym bardziej, że dzięki temu uniknie prześladowań, a może nawet zdoła komuś pomóc? Może też zapewni sobie lepszy byt, tym bardziej, że trzeba pamiętać, iż przed laty, szczególnie w czasie wojny, niekiedy życie było wręcz walką o przetrwanie. Jeżeli jeszcze dodatkowo nikomu nie zaszkodzimy, na nikogo nie doniesiemy, a w domowym zaciszu dotychczasowych tradycji i zwyczajów się nie będziemy wypierać, to czy tkwi w tym jakaś wina? Autor jest bezkompromisowy. Wojna to czas szczególny. Nieprzypadkowo częścią tytułu jest zdanie "Historia zdrady". Temat bardzo ciekawy. Polecam każdemu!
Uleczkaa38
Avatar użytkownika - Uleczkaa38
2013-01-10 13:17:38

Książką, która w 2012 roku wywarła na mnie największe wrażenie jest powieść "Wypędzony", autorstwa Jacka Inglota. Książka ta jest poruszającą i zarazem wstrząsająca opowieścią o przemianach w Polsce roku 1945, na przykładzie miasta Wrocław. Jest to historia niemieckiego miasta i jego mieszkańców, którzy niemalże z dnia na dzień znaleźli się w realiach życia w polskim mieście. Owa historia ukazana jest oczyma głównego bohatera powieści, młodego porucznika Armii Krajowej - Jana Korzyckiego. Tu, pod przybranym nazwiskiem, wstępuję on do nowo kształtującej się milicji, której głównym celem jest zaprowadzenie porządku w zrujnowanym mieście oraz wytropienie niedobitków nazistów. Od tej chwili stajemy się niemalże naocznym obserwatorem procesu przemiany Breslau we Wrocław, jakże dramatycznego dla obu stron. Powieść Jacka Inglota nie boi się stawiać trudnych pytań, jak chociażby o to, czy zwykli mieszkańcy niemieckiego Wrocławia byli ofiarami wojny w równym stopniu, co polscy mieszkańcy innych miast? Czy nakaz opuszczenia rodzinnego domu w ciągu 20 minut jest równoznaczny z tragedią rodziny, której dom runął pod naporem niemieckich bomb? Wreszcie o to, czy Polska jako państwo, wyrządziła niemieckim mieszkańcom Breslau krzywdę, za którą dziś, po latach powinniśmy przeprosić? Na te i inne pytania odpowiedzi wydają się padać w tej książce, bynajmniej ja je odnalazłam. To, co szczególnie zachwyciło mnie w tej powieści, to realizm i szczegółowość z jakimi poruszamy się po zrujnowanych ulicach Wrocławia, czując się tym samym tak, jakbyśmy widzieli ten przerażający obraz na własne oczy. Widzimy zrujnowane kamienice, długie kolejki po chleb czy też tabory niemieckich mieszkańców, podążających na zachód. Szczególną wartością niniejszej powieści jest to, iż pomimo wielu istotnych szczegółów natury historyczno -geograficznej, główną zaletą książki jest emocjonująca i wartka akcja, co jest kwintesencją powieści historycznej. Książkę czyta się niezwykle przyjemnie i ani przez chwilę nie odczuwa znużenia tematem. Dlatego też uważam, iż książka ta zainteresuje każdego czytelnika, zarówno miłośnika historii, jak i również fana dobrze skonstruowanej fabuły sensacyjnej.
jolunia559
Avatar użytkownika - jolunia559
2013-01-10 15:25:17

Długo zastanawiałam się jaka książka czy może cykl książek jest tą,która dla mnie była w minionym roku najważniejsza.Tak wiele było wydanych pozycji,tak wiele debiutów.Było w czym wybierać!Mam taką swoją jedną pozycję,wyróżnioną,wyczekaną i wymarzoną!To "Baśnie włoskie"Italo Calvino.Czytałam te baśnie będąc małą dziewczynką/a było to dawno temu!/{Potem czytałam je swoim synom przed snem.Zawsze zastanawiałam się kiedy w naszym kraju znajdzie się wydawnictwo,które po nie sięgnie i postanowi je przypomnieć miłośnikom tego typu literatury.I doczekałam się Po raz pierwszy od roku 1967 zostały wydane "Baśnie włoskie"Na razie pierwszy tom/chociaż nie wiem po jaką cholerę tak je podzielono!/Kupiła,pomacałam szeleszczące kartki ,powąchałam ten jedyny w swoim rodzaju zapach nowo wydanej książki i westchnęłam z rozkoszą jak na widok długo wyczekiwanego kochanka-jest!!!Taka niewielka książka w czerwonej okładce,a tyle mi uczyniła radości pojawiając się w księgarni,a potem na mojej półce!Nie do wiary.
Odpowiedz