13-21

Autor: ffiona902
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

-       I  to jest takie wspaniałe?

-       Tak, ale więcej tego nie rób.

-       Przykro mi, ale jeśli znowu każe mi kogoś zabić, to znowu odmówię.

-       Wtedy nie będę mógł już cię uratować.

-       Dlaczego teraz to zrobiłeś?

-       Jeszcze pytasz? Przecież to oczywiste. Nie zniósłbym, gdyby coś ci się stało. Ale nie będę mógł dłużej tego robić. Już nadużyłem cierpliwości Johna. Nie zabije mnie, bo jest moim bratem, ale poniosę karę gorszą od śmierci.

-       To znaczy jaką?

-       Wierzysz w Boga?

-       Oczywiście. Chodzi ci o to, że zostaniesz potępiony? Chyba żartujesz. Nie znam lepszej osoby od ciebie.

-       Ja znam. To taka urocza blondynka, która nie potrafi nikogo skrzywdzić. Jesteś prawdziwym Aniołem.

-       Mylisz się. Anioły nie rujnują życia innym ludziom. – powiedziała ze smutkiem Annie.

-       Co masz na myśli?

-       Opowiadałam ci o wypadku. To ja wtedy prowadziłam, a nie powinnam. Straciłam kontrolę nad samochodem i nie zauważyłam tej ciężarówki. Teraz muszę żyć ze świadomością, że przeze mnie zginął mój najlepszy przyjaciel.

-       Nie możesz się obwiniać. To nic nie da. Tak po prostu miało być. – powiedział Ian.

W tym momencie zadzwoniła komórka Annie. Odebrała i nie posiadała się z radości, gdy usłyszała, że to Sam. Jednak to, co jej powiedział było dla niej gorszym ciosem, niż ten, który zadano jej wczoraj. Nie mogąc w to uwierzyć, rozłączyła się i zaczęła płakać.

-       Co się stało? – zapytał przestraszony Ian.

Nie mogła nic odpowiedzieć. Nie była w stanie mówić. Wstała i zaczęła rozwalać rzeczy leżące na biurku. Potem otworzyła dużą drewnianą szafę i wyjęła z niej wszystkie ubrania. Rzuciła je na dywan i sięgnęła po walizkę.

Po chwili upadła na dywan i zaczęła walić w nią pięściami. Ian próbował ją uspokoić, ale nie dał rady. W końcu mocno ją przytulił.

-       Co się stało? – zapytał cicho.

-       Nie żyją. Umarli.

-       Kto?

-       Moi rodzice … mama i tata nie żyją. Nie… To nie może być prawda. Dlaczego to mnie spotyka? Czy zrobiłam coś złego? Dlaczego nie mogę być normalną nastolatką ze zwykłymi młodzieżowymi problemami? Dlaczego ciągle muszę stykać się ze śmiercią? Co musi się stać, żeby te nieszczęścia się skończyły? Myślałam, że po wypadku to wszystko jakoś się poukłada. Powiedziałam sobie, że nie będę już więcej płakać. Koniec tych tragedii. Ale widocznie nie jest mi pisane szczęście.

-       Nie mów tak.

-       A jak mam mówić? – zapytała oburzona Annie. – Nie rozumiesz? Straciłam w swoim życiu już tyle osób. Najpierw dziadkowie, co wydawało mi się normalne, bo nie byli już młodzi. Ale potem mama poroniła, a kolejny syn, którego urodziła rok później zginął w wypadku samochodowym. Niedawno przyczyniłam się do śmierci mojego najlepszego przyjaciela, a teraz moi rodzice zginęli w katastrofie lotniczej. Zupełnie zapomniałam, że mieli jechać na wakacje. Od przyjazdu tutaj nie rozmawiałam z nimi nawet raz. Co mam teraz zrobić? Jak mam sobie sama poradzić?

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
ffiona902
Użytkownik - ffiona902

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2014-12-01 20:14:47