Anna i wampir

Autor: bobx46
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

   Wnieśliśmy potrawy przygotowane przez Annę. Otworzyłem wino. Zasiedliśmy do stołu. Moja żona postarała się – stół wyglądał imponująco.

   Po kolacji Anna chciała zaparzyć kawę.

   - Zostaw, kochanie. Ja to zrobię. – powiedziałem.

   Anna uśmiechnęła się.

   Do kawy otworzyłem francuski koniak. Wypiliśmy. Ja zapaliłem papierosa. Potem długo kochaliśmy się.

                                                                     ***

   - Wiesz! – odezwała się Anna, gdy odpoczywaliśmy, przytuleni do siebie, rozkoszując się ciepłem i bliskością swych nagich, spoconych ciał – Kocham cię bardzo. Chcę, żebyś to wiedział.

   - Wiem. Ja też cię bardzo kocham.

   Potem leżeliśmy przez chwilę w ciszy, spełnieni, szczęśliwi – we dwoje.

   W pewnym momencie Anna przerwała tę ciszę. Dziś wiem, że była to błogosławiona cisza:

   - Mam dwie wiadomości dla ciebie: – zaśmiała się nerwowo - dobrą i złą. Od której mam zacząć?

   - Od tej dobrej oczywiście – odpowiedziałem ze śmiechem, jednak w głębi duszy poczułem  niepokój.

   - Będziemy mieli dziecko…

   - To cudownie! – wykrzyknąłem, przerywając żonie. – Nie mogłaś sprawić mi większej radości. Zwłaszcza dziś.

   Przytuliłem Anną. Cieszę się - szepnąłem. – Naprawdę!

 

                                                                                          II

                                                                                 Ja i wampir

 

   Kiedy trochę ochłonąłem, zapytałem Annę:

   - A ta druga wiadomość?

   - To ja! – wykrzyknęła, jakby od dłuższego czasu tłumiła coś w sobie, dręczyło ją to.

   - Co „ty”?

   - To… wszystko… ja!

   - O czym ty, do cholery, mówisz? – zniecierpliwiłem się.

   - To ja ich zabiłam. Nie mogłam inaczej… Dlatego ciągnęłam cię do Warszawy… Chciałam zemsty, sprawiedliwości i… Sama nie wiem. – Anna zrobiła głęboki wdech. - Wszystko to, co pisały gazety od pół roku… te morderstwa… to przeze mnie.

   Powoli to, co mówiła Anna zaczęło do mnie docierać.

   - Opowiedz mi wszystko – poprosiłem.

   - Kilka lat temu zostałam zgwałcona… - Anna mówiła z trudem - … chociaż złapano winnych, to ich nie skazano… jakieś niedociągnięcia formalne, czy coś w tym rodzaju… prawnicze brednie!… - krzyknęła Anna - ale co mnie to obchodzi, do diabła!? Gdzie sprawiedliwość? Czy to moja wina?

   Anna załkała i przytuliła się do mnie.

   - Nie zdradzisz mnie, prawda?

   Wówczas przypomniałem sobie jedną z pierwszych rozmów z matką Anny. Opowiedziała mi w czasie tamtej rozmowy historię z dzieciństwa swojej córki. Anna miała wtedy jakieś dziesięć lat. Była jeszcze dzieckiem. Na urodziny dostała w prezencie szczeniaka, chciała się nim pochwalić, więc wyszła z nim przed dom {mieszkali w domku jednorodzinnym}. Wilczur sąsiadów wdarł się na ich posesję i zaatakował jej małego pieska. Ania nie wahała się nawet przez chwilę. Chwyciła kawał deski i zaczęła okładać nim psa. Nie wiem, jakby się to dla niej skończyło, żeby przez okno nie zobaczył tego ojciec mojej żony. W każdym razie szczeniak został uratowany, a pies sąsiadów kilka dni później zdechł.

Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
bobx46
Użytkownik - bobx46

O sobie samym: Napisz kilka słów o sobie
Ostatnio widziany: 2021-05-29 12:29:47