Dzień

Autor: Sagittarius
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Obudziłem się jak zwykle, a raczej jak najczęściej mi się to zdarza gdy nie muszę nigdzie iść, to jest koło dwunastej w południe. W zasadzie na pierwszy rzut oka wokół siebie, nic nie wskazywało, że nastąpiły tak poważne zmiany. Tak jak zwykle nie zerwałem się pełen szczęścia, że nastał nowy dzień a raczej wprost przeciwnie. Za oknem średnio ciekawie, niebo jakieś takie szare jakby co dopiero odbył się na jego sklepieniu Ragnarok, ostateczne starcie bogów i gigantów. Po całym widnokręgu walały się jakieś odłamki chmur, które podobne były do części ciał, prawdziwe pobojowisko zmierzchu bogów. Sam pokój też znowu nie przedstawiał się najlepiej, jakiś taki wąski i duszny, mała klitka dla małego człowieka. Czekając z malejącą już nadzieją, że coś się wydarzy zacząłem z wolna podnosić się z mej dobrej przyjaciółki kanapy. Znowu dzień jak co dzień, myślałem sobie, przechodząc już nieco bardziej energicznie do kuchni. W domu nikogo nie było, wiadomo praca i szkoła, stąd ta chwilowa samotność jak sądziłem miała się wkrótce zakończyć. Po wyjściu na zewnątrz znów miałem spotkać mniej lub bardziej nieciekawych ludzi, których chętnie bym nie oglądał gdybym nie musiał. Po dość szybkiej jak zwykle konsumpcji, porannej toalecie i wrzucenie na siebie ciekawych, jak mi się wydaje ciuchów, na które i tak nikt nie zwróci uwagi, włączyłem sobie tradycyjnie telewizor, ot takie przyzwyczajenie człowieka z końca wieku. No i co w nim zobaczyłem! I to mną właśnie wstrząsnęło, bo nic nie zobaczyłem!. Z początku myślałem, że to kabel ktoś znowu nieopatrznie wyrwał z gniazdka przepychając się do balkonu lub po prostu jakaś usterka, więc uspokojony mogłem już wyjść z bloku. W zasadzie nie miałem nic ciekawego do roboty, jak się to zwykle mi zdarza, zatem podjąłem spontaniczną i nieprzemyślaną decyzję aby wyjść jednak z domu, do ludzkości. Nieco nerwowym, jak się wydaje krokiem, szedłem na autobus, nikogo wokół mnie, nikt nie idzie, nikt nie stoi na przystanku, nic nie jeździ, cisza straszna. Powinno mnie to dziwić, bo było już dobrze po południu, ale w całej swej niefrasobliwości pędziłem dalej, bo znowu wyszedłem zbyt późno, ze względu na nagle, jak zwykle, ujawnioną potrzebę fizjologiczną. Dotarłem jednak na przystanek i tym razem już faktycznie byłem wbity w ziemię, po ruchliwej drodze i to zawsze, nic nie jechało a dokładniej było kilka aut, ale stały w miejscach jakby nagle ktoś wyciągnął kierowców i pasażerów a one same stanęły. Stało się jakby czas na chwilę zastygł a jakaś siła wyrwała stąd ludzi i co najlepsze z tego, miałem święte przekonanie a priori, że wymiotło wszystkich lub, no bez przesady, prawie wszystkich i nie wiedziałem skąd to wiem, nagły ból jednej egzystencji. Uświadomiłem sobie straszną, śmieszną ale ogólnie nie do przyjęcia dla racjonalnego umysłu tezę- gdzie są do cholery wszyscy ludzie!. Bo nic, żadnego hałasu czy głosu, chyba nawet ptaki gdzieś przepadły, wszystko zastygło w dziwnej pozie. Oczywiście zacząłem się szczypać, jak to się robi gdy nam coś się wydaje, ale niestety nie pomagało. W oczach zapaliły mi się lampki awaryjne, tragizm sytuacji był porażający, ale nie większy od trwogi, jak to się stało i co będzie dalej, wobec czego nie mogąc podnieść głosu, upadłem na trawę, bo to był maj i jak to w maju zazwyczaj, było już ciepło i tak też było dzisiaj. W mej wystraszonej spoconej łepetynce, miast pojawić się myśl co robić i dlaczego tylko ja jestem i nic więcej, jak na razie, pomyślałem że przecież teraz mogę mieć co chcę- sklepy, samochody, pieniądze no wszystko o czym zamarzę. Ale jednak udało mi się też dojść do ryzykownej tezy, że na pewno ktoś jeszcze musi tu być i wie o co chodzi. Wstałem z ziemi i ruszyłem piechotą do centrum miasta, bo samochodu prowadzić nie potrafię a na autobus w tej sytuacji czekać już nie było sensu. Po tak krótkich, acz burzliwych dywagacjach zdezorientowanego osobnika, któremu dosłownie sytuacja życiowa zmieniła się z dnia na dzień, ruszałem po odpowiedź. Pojawiały mi się nowe wersje

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Sagittarius
Użytkownik - Sagittarius

O sobie samym:
Ostatnio widziany: