GRZESZNY CUD

Autor: kobra18
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Siedziałam na gałęzi dwa i pół metra nad ziemią i rozkoszowałam się smakiem. Czułam jak czerwona smuga z wolna spływa mi po brodzie. Odkąd pamiętam zawsze to uwielbiałam i nigdy nie przegapiłam okazji. Smakowały zupełnie inaczej niż wszystko to co pamiętam, kojarzyły się z domem i wczesnym okresem dzieciństwa. Teraz mimo tego, że jestem recydywistką, ciągłą uciekinierką nie mogłam sobie odmówić tej maleńkiej przyjemności. Westchnęłam i włożyłam do buzi kolejną czereśnię. Był to dla mnie owoc doskonały – o cudownym kolorze, smaku i wprost idealnych proporcjach no i oczywiście duże znaczenie miały pestki. Bo cóż, czy czereśnie jadłoby się z równie wielką przyjemnością, gdyby nie możliwość plucia pestkami? Nie sądzę.........

Pogrążyłam się w marzeniach…  Gdy nagle z błogiego lenistwa wyrwał mnie niepokojący szum. Momentalnie otrząsnęłam się i na powrót stałam się zimną realistką. Zerwałam się na równe nogi.

Rozejrzałam się  i spostrzegłam ich. Byli jeszcze daleko, niebezpieczeństwo nie było duże, ale musiałam dmuchać na zimne. Stanęłam na palcach starając się dostrzec szczegóły i wtedy gałąź pękła i zaczęłam spadać. Krzyknęłam, rozłożyłam skrzydła i wylądowałam z gracją na ziemi. Uf, niewiele brakowało – pomyślałam. Otrzepałam  pył z ubrania i wyciągnęłam spomiędzy piór i z włosów liście i fragmenty gałązek. Złożyłam skrzydła i włożyłam długą pelerynę, która je maskowała.

Zaczęłam się zastanawiać, gdzie się podział mój towarzysz?  Okrążyłam sad, bacznie rozglądając się dookoła.  Nigdzie go nie widziałam i zaczynałam już się denerwować. Powinnam przynajmniej słyszeć w okolicy jego kroki. A co jeśli go złapali? Nie przeżyłabym straty jeszcze jednej bliskiej osoby. Napoleonie! Napoleonie, gdzie jesteś?! Stanęłam i nasłuchiwałam. Nagle coś szturchnęło mnie w plecy. Momentalnie obróciłam się i wtuliłam się w jego ciepłą szyję. Jak mogłeś mnie tak wystraszyć. Parsknął w odpowiedzi. Zmierzwiłam jego poplątaną grzywę i zaczęłam wybierać spomiędzy niej liście. Na koniec pogładziłam go po czole i pocałowałam w pysk. Cieszyłam się, że przynajmniej Napoleon mógł mi towarzyszyć. Ten gniady fryz z nietypową białą plamą na czole był  teraz moim jedynym przyjacielem. Wsiadłam na grzbiet konia i uśmiechnęłam się. Ruszyliśmy na północ. Ciągle tam podążaliśmy, moje przeczucie nas tam prowadziło. Nie wiedziałam tylko, dlaczego.

Nagle naszły mnie wspomnienia. Oczami wyobraźni zobaczyłam świetlistą twarz mamy, jej ciepło i blask bijący z jej długi jasnych włosów i lśniących białych skrzydeł. Przypomniałam sobie jak uczyła mnie mówić, chodzić, wreszcie latać. Jak przekazywała mi swoje ciepło i optymizm. Dotknęłam wisiorka w kształcie anioła wiszącego na mojej szyi. Nie wiedziałam, czy jeszcze kiedyś ją spotkam, ale wiedziałam, że to uczucie, które przychodziło na samą myśl o niej nigdy nie zgaśnie. Następnie przypomniałam sobie twarz ojca jego ostre rysy, demoniczne oczy i tajemniczy uśmiech. Przy nim zawsze czułam się bezpieczna, choć miejsca w które mnie zabierał nie zawsze takie były. To po nim odziedziczyłam kręcone, kasztanowe włosy, a także umiejętność całkowitego władania ogniem. Musnęłam zawieszkę w

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
kobra18
Użytkownik - kobra18

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2020-05-18 00:20:37