I came for you

Autor: gustawek
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

   Świt - Pora, która nie należy ani do dnia, ani do nocy. To wtedy świetliste i ciemne  istoty mogą zobaczyć swe oblicza. Krótki czas, w którym odbywa się walka. Demony walczą uparcie o dusze potępione. Piekło  nigdy nie jest nimi nasycone. Anioły wytrwale kołyszą skołatane myśli, aby spokój zapanował w umysłach tych, na których rozpoczęte zostało polowanie.

     Stała spoglądając na rozgrywającą się w mrocznym zaułku scenę. Dwóch mężczyzn. Jeden trzyma broń wycelowaną w drugiego, leżącego na ziemi. Oprawca, waha się. Ona o tym wie, więc przemawia, słowami dobranymi tylko dla niego. Ale czuje, że jest tu jeszcze ktoś. Istota o niecnych myślach. Tak - dostrzega go, obserwatora wydarzeń, prowokującego swoim szeptem do strzału.

   Piękny demon. Nieprzyzwoity w ruchach, ale ze smutkiem na smaganej ogniem twarzy. „Piękny i smutny. Kim jesteś dręczycielu? Dlaczego masz smutek w oczach?"

   Mężczyzna o zielonych oczach stał obok. Narrator wydarzeń. Pochylał się i poruszał ustami. Długie, jasne włosy spływały na ramiona. Uśmiechał się wyzywająco. Wiecznie rozbawiony. Kusząco przystojny. Ręce w kieszeni i spogląda. Oblicza szanse. Wybór nie dokonany, jeszcze wahanie, pochyla się ponownie. Usta poruszają się, jednak nie można zrozumieć wypowiadanych słów. Posługuje się dziwnym językiem, zrozumiałym dla tych, do których się zwraca. Prowokuje, każdym ułamkiem swojego oblicza.

   Cisza zaległa w mieście, w niej rozgrywa się dramat. Słychać szept. Wystrzał, huk, blask - wybór dokonany. Prowokujące oblicze nadszarpnięte, postrzelone. Ukrywa się w cieniu. Oprawca rzuca broń i odchodzi w dół ulicy. Leżący powstaje i oddala się w drugą stronę, roztrzęsiony, z wyrazem ulgi na twarzy. Zielone oczy iskrzą się w cieniu. Nie krwawi, nie potrafi. Tak jak nie czuje dotyku, czy nie smakuje potraw. Potrafi podsycać emocje, mącić w umysłach. Czuje nieczyste myśli, a nie potrafi poczuć dotyku.

   Demon wyłonił się z cienia. Szuka sprawcy utrudnienia. Spogląda w górę. Na dachu jednego z domów stoi kobieta. Demon zaciekawiony obserwuje energię tkwiącą pod cielesną powłoką. Mleczna, niczym strumień, biała, pulsująca jasnością rozlewa się w skrawki pięknego wnętrza kobiety. Oczy jaśnieją, usta błyszczą, dłonie ciepłe. Spogląda prosto w ślepia prowokującego demona. Nie osądza, odwzajemnia spojrzenie. Ranek już prawie w pełni. Musi działać szybko. Mężczyzna prostuje się, a z jego pleców wyłaniają się ciemne, ogromne skrzydła. Wzlatuje pewnie i  niezauważalnie szybko znajduje się koło błyszczącej kobiety. Otwiera usta i chce się przywitać, jednak ona nie rozumie i gdy sama chce się przywitać to tylko bezbarwny, buczący dźwięk roznosi się w powietrzu. Spoglądają zdziwieni. Pochłaniają swe tętniące wnętrza. Demon pierwszy dotyka.

   Ogromna siła odrzuca ich. Rozdziera, odpycha. Wypala myśli, kruszy siły tkwiące w potężnym demonie. Odlatuje daleko. Nie widzi, nie może spojrzeć. Uderza o ziemię. Ciało ciemne, szpony zamiast rąk. Otwiera ślepia. Płomienie łechczą ciemne oblicze. Ogień i szepty. Wrócił do domu, prosto do piekła. Zamyka oczy, a  w myślach „Ona". Rytm zmienił się.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
gustawek
Użytkownik - gustawek

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2010-10-12 17:09:45