Iza

Autor: lourdes
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

nas poznała. Marta i Iza były koleżankami. Ja byłam tą trzecią. Tą, którą Marta przedstawiła Izie. Teraz jestem ja i Iza. Marty nie ma. Dziś była w szkole, ale nie rozmawiałyśmy. Nawet nasze spojrzenia się nie skrzyżowały. Nawet nie jestem pewna, z kim siedziała w ławce. Iza wraca do środka, więc cofam się, żeby mogła zamknąć drzwi balkonowe. Wychodzi z tego pokoju. Domyślam się, że do łazienki. Słyszę spłuczkę i wiem, że poszła do łazienki.

– Wracamy? – pyta z normalną miną.

Głupio mi, że prawie nic nie mówię. Wychodząc z mieszkania, pytam o jej chłopaka. Zauważam, że chyba nie chce o tym mówić, a po chwili krzywi się i robi zrezygnowaną minę. Zmieniam temat na Martę. Pytam, czy rozmawiają w autobusie. Wracają razem, więc mają ku temu okazję. Mówi, że nie. Że Marta siada z przodu, a ona wsiada tylnymi drzwiami i tam zostaje.

– Ale nie widziałam, aby z kimś gadała. – Szczerzy się w uśmiechu, który obnaża zęby Izy.
– I dobrze – kwituję, choć z mniejszym entuzjazmem i robię to samo z papierkiem po ciastku.
– Dziwne to wszystko.

Wzruszam ramionami.

– Ciepło – zauważam, gdy jesteśmy mniej więcej w połowie drogi z powrotem do szkoły.
– Gorąco – potwierdza i podaje mi swój plecak.

Biorę go i niosę przez chwilę, gdy Iza zdejmuję żakiet. Ma teraz na sobie czarną koszulkę z rękawkami, które roluje i zadziera na ramiona. Trochę zwalniamy, ale się nie zatrzymujemy. Zaraz miniemy kiosk. W tym kiosku Aga kupuje zazwyczaj fajki.

– Daj papierki – mówi, gdy mijamy kiosk.

Wyjmuję śmieci z kieszeni. Iza wrzuca je do stojącego obok kiosku kosza. Wydaje mi się, jakby osiedle spało. Jest gorąco, jasno i cicho. Dobrze mi się oddycha takim powietrzem. Iza przewiązuje żakiet w pasie. Nie chciało jej się nieść go przewieszonego przez rękę. Proponuje mi to samo. Faktycznie, mój sweter jest ciepły i to, że mam go rozsuniętego do połowy nie wiele daje. Nawet gdybym podwinęła rękawy, nadal byłoby mi w nim gorąco. Czemu wcześniej go nie zdjęłam? W klasie było mi nawet w nim chłodno. Ta część szkoły jest wyjątkowo zimna. Jak dobrze, że już po matmie. Iza rozsuwa mi sweter znienacka, zdejmuje mój plecak i wiem, że muszę pozbyć się tego swetra. Robię to. Głupio mi, że zobaczy moje białe ręce. Co ciekawe, nie zwraca nawet na nie uwagi. Oddaje mi plecak i sweter, który wiąże tak jak ona. Jesteśmy pod szkołą.

– Nie chce mi się wracać – mówię.
– Ty przynajmniej masz jeszcze tylko jedną lekcję.
– Ty dwie, tak? – upewniam się.
– Dwie, ale na ostatnią nie idę.
– Historia?

Kiwa głową. Też bym nie szła, ale u mnie historia jest albo na pierwszej, albo w środku. Stajemy chwilę przed wejściem. Gdzieś powoli schodzą się uczniowie. Słońce piecze przyjemnie. W cieniu jest gorąco. Ja stoję w cieniu, Iza w słońcu. Patrzymy na siebie, ale w milczeniu. Ja bym już weszła do środka, ale skoro Izie nie spieszno, to co mi zależy postać tu z nią? Mijają nas dwójki, trójki lub czwórki uczniów. Rzadko kiedy wchodzi ktoś sam. Ciekawa jak wchodziłaby Marta, gdyby wracała? Ciekawe w ogóle, czy została w szkole, czy też gdzieś wyszła i czy sama, czy z kimś. Właśnie usłyszałyśmy dzwonek. Przerwa się skończyła, a uczniowie nadal wracają. My też. To znaczy, że powinnyśmy wejść do środka, a tymczasem nadal stoimy przed szkołą.

– Idziemy? – pytam.
– Jasne – słyszę w odpowiedzi.

Znów widzę to, jaka Iza jest ładna. Inna, ale ładna. Inna, bo nie ubiera się jak większość dziewczyn czy to w mojej, czy w innych klasach. Wchodzimy i idziemy w kierunku schodów. Korytarzem krążą uczniowie. Przed nami wszystkimi jeszcze lekcje. M

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
lourdes
Użytkownik - lourdes

O sobie samym: https://www.instagram.com/k.r.lourdes/
Ostatnio widziany: 2024-04-24 16:59:11