Jaś bierze nóż z kuchni

Autor: dessdemoona
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

 

Parę godzin później.

 

- To niemożliwe! - krzyczała zrozpaczona Ewa, patrząc na dopiero co przywiezione do szpitala ciało młodej dziewczyny. Przywiezione za późno. Marysia wykrwawiła się na śmierć.

Po raz drugi w swej karierze szpitalnej, matka Jasia podczas pełnienia dyżuru musiała być świadkiem upadku własnej córki. Raz dziewczyna utraciła ciało od pasa w dół. Teraz utraciła całe. Zmarła.

- Jej noga była jak z plastiku, nie czuła... - tłumaczył się później zamknięty na oddziale psychiatrii dziecięcej Jan. - Spróbowałem więc wyżej, w brzuch... I wiecie, co? Poczuła! Poczuła, że istnieje, a tego przecież chciała! No i już jej nie ma, jest w ziemi, nie cierpi, nie musi codziennie myśleć o tym, jaka jest nieszczęśliwa...

- A może była szczęśliwa? - zapytał raz pragnący zachować anonimowość lekarz.

Jaś nie odpowiedział...

 

Rok później, robiąc wreszcie porządek w pokoju zmarłej córki (przez 12 miesięcy nic nie zostało w nim nawet dotknięte... Ot, takie mauzoleum, naiwna pamiątka...), Ewa natrafiła na książkę Jakuba Barana, ulubionego filozofa-pisarza Marysi. Ten oto myśliciel z lat 30-tych XXI wieku sam o sobie mówił: „mam na nazwisko Baran nie bez powodu, otóż jestem największym baranem od czasów Sokratesa!". Cóż, można i tak...

Jedna kartka była zagięta, jeden fragment na niej umieszczony (tak, to była książka z prawdziwego papieru, bardzo stara, z roku 2037) był zakreślony na czerwono.

 

„Czy sens ma przedłużanie bezprecedensowej egzystencji gatunku ludzkiego, czy sensownym jest płodzenie nowych jednostek cierpiących, które po niekoniecznie szczęśliwym życiu i tak odejdą w zapomnienie, umrą w bólu, pozostawiwszy po sobie jedynie kupę gnijącego mięsa na pokarm dla robaków? Czy ma sens myślenie o dzieciach jako rozkosznych bobaskach, bez brania pod uwagę ich przyszłego, pełnego chorób, rozczarowań, cierpienia i poczucia bezsensu życia? Czy zmuszanie dziecka do życia, wyrywanie go z objęć bezpiecznego niebytu i wtłaczanie w szambo zwane światem nie jest formą egoizmu, przejawem bezmyślności? Są dwie możliwości, tylko dwie. Albo to wszystko ma ogromny sens, każde cierpienie, dotkliwa choroba, wada wrodzona, okrutny los, albo w tym wszystkim sensu nie ma wcale. Nie ryzykujmy tej drugiej możliwości. Nie jestem za aborcją. Jestem za niestwarzaniem nowych osobników z gatunku Homo sapiens. Nie zmuszajmy do życia. Pozwólmy nie istnieć."

 

Pod tym wszystkim był dopisek - „I TAK WSZYSCY UMRZEMY". Ha, jaka ta Marysia była przewidująca! Zaledwie trzy tygodnie po napisaniu tych słów gniła już w grobie, zabita przez własnego brata. Ewa, matka owej nieszczęsnej dziatwy popełniła samobójstwo rzucając się pod metro. Jakiś miesiąc po przeczytaniu książki Jakuba Barana. Jaś przez długi czas gnił w szpitalu psychiatrycznym. Zmarł po tym, jak psychiatra przepisał mu nieadekwatną dawkę nowego, silnego leku. W końcu na kimś trzeba przeprowadzać eksperymenty medyczne, dlaczegóż by nie na szalonym dziecku, które straciło rodzinę?

 

To wszystko ma cholernie głęboki, olbrzymi sens. Sens równie znaczący jak kwestia temperatury psiej kupy na łące w letni deszczowy poranek. A nawet jeszcze większy!

 

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
dessdemoona
Użytkownik - dessdemoona

O sobie samym: Kilka magicznych słówek - "opiszę", "się", "później", "bo", "teraz", "nie", "mam", "weny". W sumie - 8 małych literkowych robaczków pobranych w cudzysłowy. A szef Piekła się cieszy. Bo to "później" prawdopodobnie nieprędko nastąpi.
Ostatnio widziany: 2009-09-02 09:24:20