KAY-rozdział drugi

Autor: Robert-Altamiro
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

nki.W radiowozie John odebrał komórkę:
-Gdzie jesteś partnerko?
-Na stadionie Dodgersów,mam przesyłkę do zabrania.
-Już jadę.

Po kilkunastu minutach

-Co tak długo?
-Wybacz,nie dało się szybciej.
-Nic ci nie jest?
-Jego się spytaj,ja czuje się świetnie.
-Rzeczywiście najlepiej to on nie wyglada
Stróże prawa usmiechneli się

W szpitalu San Berdarnino:

-Państwo Lockhard?
-Tak
-Czy cos się stało-widząc powagę lekarza
-Państwa coreczka...
-Co z nią?-z niepokojem na twarzy i lękiem w sercu
-Zmarła w nocy
-Nie!!!!!!!!!!!
Colin objął Lucy.
-Moja....córeczka...urodziła się....zdrowa-ze łzami w oczach.
-Przykro mi.
-Co jej zrobiliście?!
-Wystąpily niespodziewane komplikacje.Jej małe serduszko przestało bić.Robiliśmy w co naszej mocy,niestety nie uratowaliśmy państwa córeczki.
-Mordercy...nic jej nie było....zabiliście ją!!!
Lekarz opuścił salę idąc do innej pacjentki.Za nim szedł krzyk zrozpaczonej matki:
-Mordercy!!! Zamordowali moje dziecko!!! Mordercy!!! Zamordowali!!! Mordercy!!!

Krzyki szalejącej z zrozpaczy matki wywołały poruszenie w pobliskich salach.

*Oizuki-cios prosty
*Maegeri-kopnięcie w przód

Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Robert-Altamiro
Użytkownik - Robert-Altamiro

O sobie samym: Napisz kilka słów o sobie
Ostatnio widziany: 2016-07-31 00:58:50