Kehrseite

Autor: Leon
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Podobnież śmierć nie boli. Boli umieranie, gdy to się trzeba odsuwać od swojej duszy, która ciasno gnieździ się w fragmentach serca, mózgu i oczu. Co z oczu, to i z serca. Ja miałem ładne oczy. Każdy mi to mówił w dzieciństwie, gdy byłem czarnowłosym chłopczykiem z zielonymi oczami. Zawsze smutne, dzisiaj lustro krzyczało 'smutniej, smutniej'. Dlaczego miałem kalekiego kota? Powinienem mieszkać sam. Pasowałoby to do opisów takich, jak ja, do jakich mnie przypisywano. Trudne dzieciństwo, agonia, pojawienie się przewodnika, narodziny powiązane ze śmiercią i białą sukienką z czarnych nut. Dlaczego dziś, właśnie teraz ona tak bardzo przejawiała się w mojej głowie. Potrafiłem zapomnieć o każdej, robiłem to tysiąc i więcej razy, a jednak ona jedyna przebrzmiewała mi w głowie, niczym nie nastrojone skrzypce. Zawsze była piękniejsza, nawet po uśmierceniu piękno nie potrafiło ulecieć, zniknąć z niej. Niska, z białą skórą, ciemnymi rudymi włosami. Mówili o niej „damulka”. Szlachetnie wyglądała, przy niej człowiek czuł się bogatszy kulturowo, przebrzmiewając w wyobraźni ludzi niby to Nox. Zwodziła w swoim płaszczyku i pończochach. Nie była materiałem na żonę, a jedynie na kochankę, która zaspokaja uczucie duszy, erotycznej wiedzy złaknionej poezji z jej ust, muzyki z jej instrumentów, spokoju przy jej malej, szlachetnej piersi. To ją czyniłem pierwszą, ją miłowałem ponad wszystkie. Czy ona, ta z fotela ją przywodziła? Czy dlatego ją mi podarowano? Nawet po zmianach, wciąż była tym samym, bzdurnym stworzeniem.

Wspominam czasy, gdy wychodziłem do miasta częściej. Zasiadałem wtedy na rynku, obok posągu Mickiewicza, na zimnym prawdziwym marmurze i obserwowałem. Sprowadzali tutaj często dzieci w ramach wycieczek, by oglądały pomnik wieszcza, który przyczynił się do tożsamości narodowej w okresie romantyzmu. I widziałem, zdawałem sobie sprawę, jak różne one były. Ja, tylko dwudziestolatek w ich oczach już byłem straszny i śmieszny, dla nich dzieci ośmioletnich. Jak przystało na dzieci, były niewinne, słodkie i niegrzeczne. Pozbawione wiedzy do szacunku, która wychowawca starał się im wpoić „ przed czyim pomnikiem stoisz, cóż dla tego narodu zrobił”. Gdzieś umykało „zachowuj się jak przystało na dziecko”. Karmili ich wspomnieniami, które sami mieli, przemilczając te zbyt trudne i bolesne. Rodziły się takie Amandy, siedzące w fotelu. Nie czuła już strachu, wyzbyła się go na rzecz nauki posłuszeństwa. Ślepej lojalności, do mnie. Który miał ją zarżnąć.

Wstała, wyjęła z leżącej luźno paczki papierosa i odpaliła sobie od zapalniczki. Wydoroślała przez noc. Wydoroślała przez kąpiel, przez zmianę wyglądu. Nie była tą samą jedenastolatką, którą przynieśli w pudle. Była młodą kobieta, wyuczoną sztuki kochania, jakie w dawnych czasach sprzedawano do burdeli jako atrakcje dla bogatszych klientów. Były konkubinami królów, kochankami władców. Tego od mnie oczekiwał jako formę zabawy i rozkoszy? Że w dobie komputerów, komórek i słuchawek wytworzę z niej to, co umarło wiele lat temu? Przerobie kamień w skamienielinę? Udało mi się, zobacz. Przyjdź, pogratuluj mi. Weź butelkę wina, będzie miło z twojej strony jak o niej nie zapomnisz. Ja wniosłem Cię na piedestał sławy, uczyniłem z Ciebie Lalkarza, mimo podpisów pod „obrazem”. Każdy o tobie słyszał i ojcowie pilnują pod drzwiami swych córek i żon, mając nadzieje, że nie nadejdziesz do nich dzisiaj. A ja Cię poprawie, uczynię Ci obrzydliwe pięknym, w psiej wierności, jaką poprzysięgałem, gdy sobie czytaliśmy Schopenhauera i Nietzschego. Marriol i Rembrant. Tylko ja nie pisałem, a jedynie poprawiałem twoje ślady, ty nie malowałeś nigdy, a mordowałeś. Gdzie dzisiaj jest ta twoja wdzięczność, idioto? Stoi w oknie, paląc? Podłożyłeś mi w kosz pomarańczy żmiję? Zemsta? Taka była moja nagroda za trudy? A może naprawdę, po prostu pragnąłeś, bym stał się taki jak ty? Od lat mnie na to przygotowywałeś, czyniąc z moich rąk i twarzy twory, które były Ci wygodne. Pozbawione wszelkiej identyfikacji, by czyniły twoje zbrodnie we własnym celu?

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Leon
Użytkownik - Leon

O sobie samym: Nie lubię swojego życia. Pisać też nie lubię, a jak coś piszę to to kasuje. Miewam błyskotliwe cytaty.
Ostatnio widziany: 2023-02-01 17:38:28